------------------
Minął już rok odkąd straciłam moje moce. Nie wiele pamiętam
z tego procesu. Jedyną rzeczą, która wypaliła ślad w mojej duszy już na zawsze
będzie ogromny ból, który odczuwałam. Było tak, jakby ktoś obdzierał mnie żywcem
ze skóry. To była część mnie, do której mimo wszystko zdążyłam się przywiązać. Wraz
z nią z mojego serca wyparowała miłość do Nicka. Nie bardzo rozumiałam ten
proces, jednak cieszyło mnie to.
Moja mama zaszła w ciążę. Tak więc mam młodszego braciszka. Daliśmy
mu na imię Tom. Nie mogę się nim nacieszyć. Jest taki słodki. Ma ogromne
niebieskie oczy i czarne włoski. W naszym starym domu jak się okazało było
nieco za mało miejsca, więc przeprowadziliśmy się do domu babci. Całe lato
spędziliśmy z tatą na malowaniu pokoi i szukaniu mebli dla małego. Wszystkie moje
marzenia się nareszcie spełniły, tak jakby Bóg przypomniał sobie o moim
istnieniu.
Od wyprowadzki coraz rzadziej rozmawiam z dawnymi znajomymi,
a nawet z moimi biologicznymi rodzicami. Jedyną osobą, która nie daje mi odejść
jest Mac. Prawdę mówiąc jest to pokrzepiające. Stał się on prawdziwym członkiem
naszej rodziny.
Nowa szkoła przywitała mnie z otwartymi szeroko ramionami. Mimo,
że nie była tak duża, jak moje poprzednie liceum czułam się w niej dobrze. Ludzie
byli tu tacy mili. Dość szybko się zaklimatyzowałam. Zostawiłam za sobą
przeszłość i moje życie w końcu stało się takie, jakie powinno być. Na mojej
twarzy coraz częściej widnieje uśmiech.
Nie należy bać się zmian, one czynią nas silniejszymi i
pomagają wrócić do normalności.
Szkoda, że kończysz, ale mam nadzieję, że odnajdziesz się w innym opowiadaniu i na nowym blogu. Powodzenia ;-)
OdpowiedzUsuń