cóż po długich zmaganiach udało mi się napisać kolejny rozdział
mam nadzieję, że wam się spodoba :D zachęcam do zostawiania po sobie śladu w formie komentarzy :P
----------------------
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że to spotkanie będzie mieć tak niemiłe konsekwencje…
mam nadzieję, że wam się spodoba :D zachęcam do zostawiania po sobie śladu w formie komentarzy :P
----------------------
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że to spotkanie będzie mieć tak niemiłe konsekwencje…
Kawa od Jessego była oczywiście cudowna. Nigdy byście nie
przypuścili, że może ona tak smakować. Nasz znajomy nie mógł się obyć bez
popisania swoimi umiejętnościami plastycznymi. Na każdym zrobionym przez niego
napoju można było zauważyć śliczny rysunek, robiony zazwyczaj czekoladą lub
cynamonem. Na mojej wymalował wielką, uśmiechniętą buźkę, a na kawie Chrisa –
kciuka uniesionego do góry. Chyba opacznie zrozumiał nasz mały wypad. Niespiesznie
wyjaśniłam mu całą zaistniałą sytuację. Odniosłam wrażenie, że zrobiło mu się
głupio.
- Nie przejmuj się. Każdy by tak pomyślał – powiedziałam. –
Nic takiego się nie stało.
Po moich słowach zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarni.
- Wiesz, całkiem miłe było to dzisiejsze popołudnie. Chyba będę
mógł się do tego przyzwyczaić – zagaił Chris, popijając swoje latte.
- Masz rację. Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć –
odpowiedziałam.
Szliśmy przez kilka minut w milczeniu, aż doszliśmy do miejsca,
w którym mieliśmy się rozejść. Dałam mu szybkiego buziaka w policzek i ruszyłam
w stronę swojego domu.
Już z daleka widziałam Dimkę biegającego wokół domu. Wyglądał
wprost komicznie. Miałam go już tyle lat, a czułam jakbym go dostała zaledwie wczoraj.
Był taki kochany. Kiedy zauważył, że wchodzę na podwórko wpadł na mnie o mało
mnie nie przewracając. Zaczęłam go głaskać kątem oka szukając gdzieś w pobliżu
jakiejś z jego zabawek, by mieć, czym odwrócić jego uwagę. Złapałam pierwszą
lepszą leżącą niedaleko piłkę i rzuciłam najdalej jak umiałam. Pies od razu
zauważył ruch i pobiegł za nią, a ja dostałam 30 sekund by wbiec do domu. Nigdy
nie byłam dobra w sprincie, ale ostatnio szło mi odrobinę lepiej niż wcześniej.
Może to kwestia dorastania?
W trakcie spotkania z Chrisem zauważyłam, że nie wzięłam z
domu telefonu. To dziwne, zwykle o nim nie zapominam. Cóż, stało się. Przeszłam
przez kuchnię wyrzucając przy okazji kubek po kawie i wspięłam się po schodach
do swojego pokoju.
Po otworzeniu drzwi ujrzałam niesamowity bałagan, którego
nie było tu, kiedy wychodziłam. Wszystkie moje ubrania leżały porozwalane na
podłodze, kołdra zsuwała się z łóżka, moje dzisiejsze notatki poniewierały się
na biurku. Jednym słowem, mój pokój wyglądał, jakby przeszło po nim tornado. Moi
rodzice zwykle do niego nie zaglądali, a jeśli już to zostawiali wszystko na
swoim miejscu. Zastanawiające było to, że nikt poza nami nie miał klucza do
domu, a kiedy otwierałam drzwi nie widać było żadnych śladów włamania.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w podłogę. Czego ktoś
szukał w moim pokoju i co najważniejsze, czy udało mu się to znaleźć? Postanowiłam,
że im szybciej zacznę to sprzątać tym szybciej się tego dowiem.
Po prawie godzinnych zmaganiach z bałaganem w końcu mi się
udało jakoś wszystko uporządkować. Jednak najbardziej przeraziło mnie to, czego
nie udało mi się w nim znaleźć – brakowało mojego telefonu. Teraz pozostało mi
się tylko zapytać, „ Do czego jego obecny posiadacz zamierza go wykorzystać?”
ciekawe czekam na dalszy ciąg ^^
OdpowiedzUsuń