z tej okazji łapcie trochę dłuższy niż zwykle rozdział :)
mam nadzieję, że liczba komentarzy również będzie tak szybko rosła :P
tak więc zachęcam do czytania, komentowania lub chociaż zaznaczania reakcji :D
--------------
Gdy doszłam do parku zobaczyłam go siedzącego na ławce.
„Co ma być to będzie” pomyślałam i podeszłam do niego.
Kiedy zauważył, że zmierzam w jego stronę szybko się
podniósł i wyszedł mi naprzeciw. Kiedy pochylił się by mnie pocałować w
policzek na przywitanie, tak jak miał to w zwyczaju robić, odsunęłam się i szybko
zajęłam miejsce na ławce.
- Heej – powiedział całkowicie zbity z tropu. Zwykle tak się
nie zachowywałam, w końcu byliśmy dość bliskimi przyjaciółmi. Ale teraz musiałam
z nim poważnie porozmawiać. W końcu od tego miało zależeć szczęście mojej najlepszej
przyjaciółki. – Coś się stało?
- Wiesz, musimy poważnie porozmawiać, o tym, co nas łączy…
Wiedziałam, że stąpam po niepewnym gruncie i każde słowo, które
wypowiem może zostać przez niego opacznie zrozumiane. Kiedy powiedziałam mu, że
nie chcę już dłużej z nim być, był załamany. Ten fakt do niego nie docierał. Przez
tygodnie pytał mnie, co zrobił nie tak i błagał, żebym do niego wróciła. Jednak
z biegiem czasu przekonał się, że jego starania idą na marne. Cóż jak widać
jeszcze do końca o mnie nie zapomniał.
-Czyżbyś przemyślała jeszcze raz tę sprawę i zdecydowała do
mnie wrócić? Bo wiesz naprawdę byłoby mi miło i… - jego entuzjazm był
porażający. Nie mogłam już znieść jego gadania i postanowiłam się wtrącić.
- Posłuchaj mnie. Nie chcę do Ciebie wrócić. Mówiłam Ci to
już z tysiąc razy łączy nas tylko przyjaźń, nic więcej. Widzę, że jeszcze nie
do końca Ci przeszło – chciał zaprotestować, ale uciszyłam go skinieniem ręki. –
Wiem, że to, co mówię jest prawdą. Nie chcę, żebyś dłużej cierpiał przeze mnie.
Rozmawiałam wczoraj z Rose. Mówiła, że w
końcu udało jej się Ciebie wyciągnąć na randkę, jednak poczuła się bardzo zraniona,
kiedy zacząłeś mówić o mnie. Musisz się otrząsnąć i zacząć żyć dalej. Zakończ ten
rozdział i idź dalej, bo to, co robisz do niczego nie prowadzi. Uwierz mi Rose bardzo
na tobie zależy, a ty tylko ją krzywdzisz. Spróbuj może coś z tego wyjdzie a
może nie, ale przynajmniej będziesz miał czyste sumienie.
Widać było, że moje słowa go trochę dotknęły. Chyba w końcu
zaczął sobie uświadamiać, że źle robił ignorując naszą przyjaciółkę i uganiając
się cały czas za mną. Cieszę się, że zrozumiał. Czasem chłopcy po prostu potrzebują,
by ktoś im wszystko wygarnął. Co tu owijać w bawełnę – rzadko rozumieją
delikatne aluzje, które im rzucamy.
Minęło kilka dobrych minut zanim otrząsnął się ze swoich
rozmyślań. Miałam nadzieję, że po naszym spotkaniu porozmawia szczerze z Rose i
ją przeprosi. W sumie to było mi go trochę żal. Doskonale wiem, jak to jest
ganiać za kimś, kto Cię nie dostrzega.
Przypomniałam sobie tych kilka pierwszych tygodni w liceum,
kiedy uganiałam się za Nickiem. Nie zwracał na mnie uwagi. Zachowywał się
jakbym była powietrzem, ale czułam, że w środku toczy ze sobą wewnętrzną walkę.
Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi, jednak kiedy się dowiedziałam było to dla
mnie zbyt przytłaczające. Zamknęłam się w sobie na kilka dni. Nie chciałam jeść,
pić, bo wiedziałam, że chłopak, w którym się zakochałam ostatecznie nigdy nie
będzie mógł być całkowicie mój. Ta informacja rozdarła mi serce. Już wtedy
czułam, że on jest tym jednym, jedynym, z którym chcę spędzić resztę życia. Mimo
wszystko postanowiłam wtedy spróbować być z nim, choć przez jakiś czas.
- Hmm… - głos Chrisa otrzeźwił mnie. – Myślę, że powinniśmy
już iść na tę kawę, bo jak tak dalej będziemy tu siedzieć to noc nas zastanie.
Ucieszyło mnie to, że zaczął żartować. Poczułam ulgę. W
końcu wszystko będzie tak jak powinno. Przynajmniej taką mam nadzieję.
- Racja, chodźmy.
W tym momencie ręka Christiana tak jak i jego twarz zaczęły
się zbliżać do mojej. Moje serce zaczęło bić szybciej. Jego dłoń delikatnie wyciągnęła
coś z moich włosów. Po tym zdarzeniu wstał z ławki, a na moją twarz wstąpiły
rumieńce.
A już myślałam…
- No, co? Miałaś liścia we włosach. Spokojnie już dam Ci
spokój. A teraz podnoś tyłek i w drogę.
Uśmiechnął się promiennie i podał mi rękę. Skorzystałam z
jego pomocy i radośnie ruszyliśmy w kierunku kawiarni.
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że to spotkanie będzie mieć
tak niemiłe konsekwencje…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)