------------------
- No to chodźmy – powiedział Mac biorąc mnie pod rękę.
Obejrzał się dookoła sprawdzając czy nie ma nikogo w pobliżu, po czym
powiedział coś pod nosem i w mgnieniu oka znaleźliśmy się przed drzwiami mojego
domu.
- I myślisz, że cię tam dobrowolnie wpuszczę? – zapytałam.
- Cóż, jeśli tego nie robisz, sam sobie poradzę. Tak czy tak
musisz mnie wysłuchać zanim stanie się coś złego.
- Chyba trochę na to za późno- powiedziałam pod nosem i
otworzyłam drzwi, wpuszczając Maca do środka.
Skierowałam się do kuchni, aby zrobić sobie jakieś zioła na
uspokojenie. Zwinęłam jeszcze z barku ciastka i ruszyłam z Mackiem do mojego
pokoju. Rozsiadłam się wygodnie na łóżku, otworzyłam paczkę z ciasteczkami i
wpatrywałam się w mojego przyjaciela. On nie zwracając na mnie uwagi chodził w
koło pokoju, oglądając zdjęcia wiszące na ścianach.
Przez pewien czas interesowałam się fotografią i robiłam
zdjęcia wszystkiemu, co tylko znalazło się na mojej drodze. Część z nich
powiesiłam na ścianach w moim pokoju, żeby przypominały mi miłe chwile spędzone
z przyjaciółmi i rodziną. Były wśród nich zdjęcia z Rose, Mackiem, Nickiem i
rodzicami. Nawet na kilku znalazła się Meg. Miałam także zdjęcia parku o każdej
porze roku. O dziwo większość zdjęć wychodziła mi całkiem dobrze. Pewnie to
zasługa dobrego aparatu.
Tak czy inaczej nie mogłam już znieść tej ciszy panującej
między nami. Pociągnęłam łyk herbaty i gestem dłoni zachęciłam Maca do
rozpoczęcia swojej opowieści.
- Jak już mówiłem wcześniej, nigdy nie miałem zamiaru cię
oszukiwać. Ale to jest bardziej skomplikowane niż myślisz. To, co powiedziałem wcześniej
było prawdą, mimo że ty tak nie uważasz. Nie traktuję cię jak dziecko i możesz
mi wierzyć. Zrobię wszystko żebyś mi uwierzyła, ale na pewien czas będę musiał
wyjechać. Nie zrozum mnie źle. Nie robię tego dla siebie. Muszę dowiedzieć się
czegoś o twoim prawdziwym pochodzeniu – spojrzałam na niego dziwnie. Czy on
próbuje mi wmówić, że moi rodzice nie są nimi tak naprawdę?
Zauważył moje spojrzenie mimo to kontynuował.
- Tak to dziwne, jednak my czarownicy też mamy zasady,
których musimy przestrzegać. Należą do nich między innymi uczestniczenie, co
najmniej raz w roku w zborze oraz nauka naszych dzieci magii od małego. Nie pamiętam,
żebym kiedykolwiek widział twoich rodziców na zborze, a twój bark doświadczenia
świadczy o złamaniu drugiej reguły. Muszę się upewnić, a do tego czasu staraj
się nad sobą panować.
- Ale jak to wyjeżdżasz? – zapytałam z przerażeniem. – Ja
sobie sama nie poradzę. Nie możesz tego załatwić telefonicznie? Potrzebuję cię
tutaj, bardziej niż kiedykolwiek. Wszyscy się ode mnie odsunęli. Rodzice nie
mają dla mnie czasu. Zostajesz mi tylko ty i Juliett, ale nie znam jej na tyle
dobrze. Poza tym ona nie jest czarownicą, więc raczej nie będę mogła z nią
porozmawiać o tych sprawach. Proszę cię.
- No już dobrze. Postaram się, ale nie wiem czy będzie to do
końca możliwe- odpowiedział Mac i mocno mnie do siebie przytulił, całując mnie
przy tym w czoło. – Obiecuję, że dowiem się wszystkiego i razem jakoś sobie z
tym poradzimy.
Posiedział ze mną jeszcze chwilę i jedząc ciasteczka,
opowiadaliśmy sobie głupie historyjki na poprawę humoru. Czułam ulgę i
wiedziałam, że Mac mnie nie opuści tak jak zrobili to Nick i Rose.
Świetny blog! :) Udostępnię Twój na moim jeśli ty udostępnisz mój na swoim xd :D
OdpowiedzUsuńhttp://prettybookm.blogspot.com/
Piszesz baardzoo ciekawie, ale postaraj się dodawać dłuższe rozdziały, bo przez to akcja ciągnie się niemiłosiernie długo. Zlituj się nad nami ;)
OdpowiedzUsuńKiedy dodajesz następny odcinek.?
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Kowen
OdpowiedzUsuńhttp://bytzbiorowy.pl/forum.php?s=3bcd109d13f9a4e97763d16d01003162
Wejdź na te strony Patrycja i dowiedz się więcej o czarownicach.
Twój Pomysłodawca.
PS.
Mogłaś mnie powiadomić o następnych rozdziałach, jak zwykle, na przykład wysłać sms.
Proszę o tak wiele? ;*
przepraszam bardzo, ale były tak straszne, że nawet nie opłacało się tego robić -,-
Usuńświetny rozdzial zresztą jak wszystkie już się nie mogę doczekać nastepnego
OdpowiedzUsuń