postanowiłam przedłużyć ankietę. teraz macie czas aż do 7 marca (moich urodzin). opowiadanie, które będzie miało najwięcej głosów postaram się pisać częściej :)
http://gochat.in/onlysmile98
----------------
Po powrocie do domu szybko udałam się do swojego pokoju. Przez cały dzień nie wydarzyło się nic, co mogłoby wskazywać na ukazanie się pełni mojej mocy. Prawdę mówiąc, całkowicie o niej zapomniałam. Dopiero, kiedy Julie nas zostawiła, Mac zapytał mnie o to. Odpowiedziałam mu, że nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Był w szoku. Poradził mi, żebym jak najszybciej poszła do domu. W końcu bezpieczniej będzie, jak nikt nie będzie tego widział ani słyszał. Moi rodzice wracają dopiero o dwudziestej, więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
http://gochat.in/onlysmile98
----------------
Po powrocie do domu szybko udałam się do swojego pokoju. Przez cały dzień nie wydarzyło się nic, co mogłoby wskazywać na ukazanie się pełni mojej mocy. Prawdę mówiąc, całkowicie o niej zapomniałam. Dopiero, kiedy Julie nas zostawiła, Mac zapytał mnie o to. Odpowiedziałam mu, że nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Był w szoku. Poradził mi, żebym jak najszybciej poszła do domu. W końcu bezpieczniej będzie, jak nikt nie będzie tego widział ani słyszał. Moi rodzice wracają dopiero o dwudziestej, więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Mac obiecał, że przyjdzie do mnie o osiemnastej, tylko
skoczy do domu po jakieś rzeczy i księgę. Nigdy bym nie pomyślała, że moje
życie zacznie przypominać jakąś tandetną bajkę. Spojrzałam na zegarek,
wskazywał siedemnastą trzydzieści. Zostało mi pół godziny. Schowałam wszystkie
cenne rzeczy do pudełka i wyniosłam je do salonu. Wzięłam wszystkie świece,
jakie znalazłam i rozstawiłam je w okręgu na środku pokoju. Do moich uszu
dobiegł dźwięk spadającego pudełka. Dobiegał z pokoju rodziców. Poszłam tam i
zobaczyłam na dywanie mały, czarny pojemniczek. Otworzyłam go i wyjęłam
niebieski kamień zawieszony na cienkim rzemyku. Czułam, jakby prosił mnie,
żebym go wzięła. Nie miałam czasu do przemyśleń, bo usłyszałam pukanie do
drzwi. Kamień założyłam na szyję i zeszłam na dół żeby otworzyć.
Zobaczyłam Maca trzymającego w rękach wielkie pudło. Bez
pytań wszedł do środka i skierował się do mojego pokoju. Wstąpiłam jeszcze na
chwilę do kuchni po zapałki i dołączyłam do niego. Zajęliśmy się
rozpakowywaniem pudła. Było w nim kilka świec i kamieni, mieniących się różnymi
kolorami tęczy. Ułożyliśmy je według rysunku z księgi. Kiedy skończyliśmy Mac
narysował na podłodze linie łączące kamienie.
- Ej, co ty robisz? Zniszczysz mi podłogę!- rzuciłam w
stronę mojego przyjaciela.
- Spokojnie, nic się z nią nie stanie. Później wszystko samo
zniknie. Obiecuję. Po prostu mi zaufaj- odparł patrząc w moją stronę. – Kate,
skąd ty to masz? – zapytał, dotykając wisiorka znalezionego w pojemniczku.
- Znalazłam to przed chwilą. Właśnie miałam się ciebie
zapytać, co to za kamień, ale mnie uprzedziłeś.
- To opal. Wygląda na
prawdziwy i stary. To nie fair, zawsze znajdujesz najlepsze okazy. Najpierw
kula od tak była na twoje zawołanie, a teraz znajdujesz jakiś stary potężny
opal. Kim ty jesteś Katherin Send? – powiedział to takim dziwnym tonem, że
zaczęłam się śmiać.
- Nie wiem. Czekaj. Jednak wiem. Jestem księżniczką waszego
magicznego świata. Pokłoń mi się wierny sługo – powiedziałam ze śmiechem na
ustach.
- Jasne. Dość tych żartów bierzmy się za to, zanim samo z
ciebie wyjdzie i zmiecie mnie z powierzchni ziemi. A co do tego wisiorka, nigdy
się z nim nie rozstawaj. Dobrze wpływa na twoje sny i będzie cię ochraniał.
- Dobra. To zaczynajmy.
Stanęłam po środku narysowanych przez Maca linii. Kiedy
dokładniej się im przyjrzałam,zauważyłam, że tworzą gwiazdę. Mój przyjaciel
zgasił światło i skinięciem ręki zapalił wszystkie świece. Patrzyłam na niego
szeroko otwartymi oczami, ale on był zbyt skupiony na czytaniu. Po chwili
zaczął wymawiać jakieś słowa chyba po łacinie. Kamienie, tworzące gwiazdę
zaczęły się świecić, a wraz z nimi zaczął świecić opal, który miałam na szyi.
Zamknęłam oczy, bojąc się dalszego rozwoju sytuacji. Powoli czułam, jak robi mi
się cieplej w okolicach serca, jak cała złość mnie opuszcza. Chwilę później
moje ciało uniosło się bezwładnie nad ziemię. Słyszałam w oddali szczekanie
Dimki, ale ani na chwilę nie podniosłam powiek. Ogarnęła mnie całkowita
ciemność. Podświadomie próbowałam to zatrzymać.
Po kilkunastu minutach, które wydawały mi się godzinami,
usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, po czym opadłam na podłogę. Mac podbiegł do
mnie i podał mi wodę. Wzięłam głęboki łyk i mało się nie zachłysnęłam. Po
chwili wszystko wróciło do normy. Rozejrzałam się po pokoju. Jeszcze nigdy nie
widziałam takiego bałaganu. Wyglądał jak jakieś pobojowisko. Oczywiście okno
było wybite. Nie wiedziałam jak wytłumaczę to mamie. Podłoga wyglądała, jakby
ktoś ją podpalił i natychmiast zgasił. Zdjęcie wcześniej wiszące na ścianie
były całe w strzępkach. Ogółem wyglądało to koszmarnie.
- Więc już po wszystkim? – zapytałam Maca. Zauważyłam na
jego czole rozcięcie, z którego płynęła krew. – O matko Mac to ja to zrobiłam?
Tak strasznie mi przykro.
Delikatnie przejechałam palcem po jego ranie, a kiedy zabrałam
rękę nie było po niej ani śladu. Spojrzał na mnie z podziwem.
- Szybko się uczysz. A teraz bierzmy się za sprzątanie, bo
niedługo będą twoi rodzice. Później opowiem ci, co dokładnie się tu przed
chwilą wydarzyło – powiedział Mac.
pisz dalej świetny rozdział dlaczego to tak zawsze szybko się konczy
OdpowiedzUsuńRozdział zajefajny, nie mogę się doczekać następnego i tego co dalej będzie się działo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny. :)
_____
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.
nie-jestem-nia.blogspot.com
To moje ulubione z Twoich opowiadań ;)
OdpowiedzUsuńZawsze jak dla mnie za szybko się kończy ;(