ze specjalną dedykacją dla Karolinki, która w poniedziałek miała urodziny :*
--------------------
Jak się później okazało, strat było dużo więcej niż na
początku myślałam. Podobno przez kilkanaście minut w okolicy nie było prądu, bo
z niewiadomych przyczyn zawalił się słup wysokiego napięcia. No ciekawie. Szybko
wzięliśmy się za sprzątanie. Mac zajął się oknem, a ja ogarnęłam półkę z
książkami i podłogę.
Większość rzeczy nie nadawała się do ponownego użytku,
więc musiałam je wyrzucić. Wszystkie kamienie doszczętnie spłonęły. Już miałam
je zmiatać, kiedy Mac powiedział, żebym zebrała proch w małe fiolki, które
wyciągnął z kieszeni. Nie wiedziałam, po co, ale zrobiłam to, co mówił.
Po trzydziestu minutach wszystko było po staremu, poza
słupem, którym właśnie zajmowali się elektrycy. Mój przyjaciel za pomocą jakichś sztuczek
wyczarował nam koktajle czekoladowe. Usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy
rozmawiać. Właściwie to Mac mówił, a ja go słuchałam. Z jego słów
wywnioskowałam, że jeszcze nigdy nie widział tak dziwnej pełni mocy, a widział
ich już wiele.
Wszystko, co znalazło się w moim zasięgu najpierw wibrowało,
a następnie unosiło się i zaczynało promieniować. Kiedy zobaczył, że je też
zaczynam się unosić, próbował mnie przytrzymać, ale odepchnęło go na drugi
koniec pokoju, przy okazji zahaczając jego twarzą o szafkę nocną. Brzmiało to
koszmarnie. Koniec końców postanowił schować się za łóżkiem i przeczekać to
wszystko.
Jakaś tragedia. Nagle poczułam się strasznie zmęczona, więc
odprowadziłam Maca do drzwi pożegnałam się z nim. Zamknęłam drzwi, ponieważ
rodziców jeszcze nie było, przebrałam się w piżamę i usnęłam.
- No, to wielkie brawa
dla mnie. Kolejny koszmar. Chyba pobiję dziś jakiś rekord. Co ty tu robisz? –
zapytałam stojącego przede mną Nicka.
- Mnie się pytasz? To twój
sen, ja nawet nie zamierzałem się z tobą widzieć – odparł.
- Cudnie. Jak ja
nienawidzę mojej podświadomości. Ale skoro już tu jesteśmy sami, to może
mógłbyś mi wyjaśnić, o co ci chodziło, kiedy nazwałeś mnie wredną, dwulicową
suką.
- Myślałem, że już
zrozumiałaś – powiedział z przekąsem. – Te zdjęcia? Smsy?
- Nie wysłałam do
ciebie żadnego smsa. Ktoś ukradł mi telefon.
- I co nagle się znalazł?
Ludzie nie kradną czegoś, żeby potem to oddawać!
Atmosfera gęstniała. Powoli
zaczynał ogarniać mnie szał. Co on sobie wyobraża? Przecież mnie zna. Zachowuje
się jak jakiś mały dzieciak.
- Wiesz co? Mam tego
dość. Myślałam, że jesteś moją drugą połówką, ale chyba się nieźle pomyliłam. I
mówisz mi, że to ja jestem dwulicowa? –rzuciłam, podchodząc do niego.
- A co może ja?
- No raczej. Zachowujesz
się jak małe rozpieszczone dziecko. Nie wierzysz komuś, kto zawsze był przy tobie.
Komuś, kto cię wspierał. Mimo tego, że mnie zdradziłeś, wybaczyłam ci. Powodzenia
z Violett. Jesteście siebie warci.
Po tych słowach wróciłam z powrotem do swoich snów. Śniła mi
się moja babcia. Widziałam ją tylko przez chwilę. Powiedziała mi tylko cztery
słowa, a ja nie miałam czasu na wypytanie jej o szczegóły, bo zostałam
dosłownie wyrzucona z mojego snu.
„Uważaj. Oni cię obserwują”
Nareszcie jakaś konfrontacja z Nikiem, ale dlaczego nic sobie nie wyjaśnili?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, szkoda tylko, że taki krótki
Nareszcie !!! Ale czemu taki krótki ?
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej musisz jeść więcej czekolady :)
OdpowiedzUsuńHej.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowy rozdział.
troche--milosci.blogspot.com
Boziu jak mnie tu długo nie było...
OdpowiedzUsuńAle już nadrobiłam :D i czekam na kolejną część! Która mam nadzieję pojawi się wkrótce :)
+ Taka mała informacja :) Powróciłam do mojego starego bloga! Więc jeśli chcesz to zajrzyj ponownie ;) http://blogluce.blogspot.com/