chciałabym, aby każdy kto przeczyta ten rozdział skomentował go. nie musi być to coś wylewnego, wystarczy zwykła buźka, ponieważ zależy mi na tym, by się dowiedzieć ilu prawdziwych czytelników posiadam :D
dla tych co czekają na kolejny rozdział Elizabeth mam chyba nie najlepszą wiadomość. pojawi się on dopiero najwcześniej za dwa tygodnie, jako, że muszę się skupić na innym opowiadaniu, które może zaważyć na mojej ocenie na koniec roku.
a teraz czas na to, na co pewnie wszyscy czekacie ;*
----------------
Chyba jednak trochę się przeceniłem, bo dosłownie po sekundzie poczułem
mocne uderzenia w mój tors. Przez chwilę się otrząsnąłem i zauważyłem, że Kate
mnie od siebie odpycha. Zabolało mnie to, nie tyle zewnętrznie, co wewnętrznie.
- Oszalałeś? – zaczęła krzyczeć.
Najwyraźniej tak – powiedziałem
sobie w myślach. Zrozumiałem, że lepiej będzie, jeśli na razie dam jej spokój. Nie
na długo, ale na jakiś czas. Muszę ją
odzyskać. Z tą myślą zacząłem wypowiadać zaklęcie odwracające wszystkie
dzisiejsze wybryki Katherin, na końcu ruszając na powrót czas.
***
Tak bardzo chciałam o nim zapomnieć, i co? Znowu owinął mnie sobie wokół
palca. Matko, jak to jest w ogóle możliwe. Nagle zapragnęłam zrobić coś
szalonego. Akurat Nick odkręcił swoje zaklęcie i mogłam wreszcie w spokoju
wrócić do moich przyjaciół. Ed wybiegł mi na przeciw, a ja wtuliłam się w jego
ramiona. Delikatnie głaskał moje włosy.
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Nie mogłem do ciebie dotrzeć tam na
dworze. Stałaś jak zaczarowana.
Trafne spostrzeżenie – pomyślałam.
- Co się z tobą działo? – zapytał.
- Chyba byłam w szoku. Jeszcze nigdy nie byłam w samym środku takiej
burzy. Spanikowałam.
Mina Eda przez moment wyrażała niedowierzanie, jakby wiedział coś, o czym
ja nie miałam pojęcia, ale po chwili znów pojawiła się na niej troska.
- Już wszystko w porządku. Jeśli chcesz, to możemy już wracać –
zaproponował.
- Nie – odparłam natychmiast. Na mojej twarzy pojawił się wymuszony
uśmiech. – Nie chcę ci psuć wieczoru. A poza tym już wszystko dobrze. Pójdę
tylko na chwilę do łazienki się odświeżyć i możemy się dalej bawić.
Dałam mu buziaka w policzek i pognałam do ubikacji. Zmoczyłam ręce zimną
wodą i skropiłam sobie delikatnie twarz, w taki sposób, by nie rozmyć sobie
makijażu.
- Weź się w garść Kate. Na sali czeka na ciebie cudowny chłopak, a tamten
pozer niech żałuje tego, co stracił – szepnęłam pod nosem.
Poprawiłam sobie usta błyszczykiem, poprawiłam lekko rozmyty makijaż i
wróciłam do Eda. Akurat DJ puścił jedną z moich ulubionych piosenek – Sway. Co prawda
zwykle nie słucham tego rodzaju muzyki, ale ta akurat była nieziemska. Kiedyś uczyłam
się do niej tańczyć, więc dziś chciałam się trochę popisać. Idealna okazja na
odstresowanie. Chwyciłam swojego przyjaciela, nie będąc pewna, czy umie tańczyć
do takiej muzyki. Jak się chwilę później okazało był naprawdę niezły.
- Gdzie nauczyłeś się tak tańczyć? – zapytałam, kiedy mnie obracał.
- Może to ci się wyda dziwne, ale moja mama miała kiedyś szkołę tańca na
Brooklynie. Lubiłem tam przebywać i patrzeć, jak inni tańczą, aż w końcu sam
zacząłem się tym bawić i tak jakoś wyszło.
Byłam pod wrażeniem. Jakiś inny chłopak (czytaj Nickolai) zbyłby to
pytanie i nigdy w życiu nie przyznałby się, że lubi taki taniec.
Utwór powoli zbliżał się do końca. Idealnie z ostatnim dźwiękiem Ed
powoli odchylił mnie do tyłu. Brakowało mi tchu. Sam pochylił się nade mną i
mnie pocałował. No nieźle Katie, dwóch
chłopaków w ciągu jednej nocy. Rose by się uśmiała. Na wspomnienie dawnej
przyjaciółki zrobiło mi się trochę smutno, ale bez zbędnych roztrząsań pogłębiłam
pocałunek Eda. Czułam zapach perfum Hugo Bossa. Oszołomiona wtuliłam się w
niego nie chcąc tego kończyć, jednak chłopak miał chyba inne plany.
- Kate, może wrócimy do reszty – rzucił patrząc znacząco w stronę naszego
stolika. Jak się okazało Julie patrzyła w naszym kierunku. Momentalnie zrobiłam
się czerwona.
- Wyglądasz słodko, jak się rumienisz – powiedział Ed.
No to koniec końców, całkiem niezła była ta noc, chociaż trochę bym w
niej zmieniła. W szampańskich nastrojach bawiliśmy się do trzeciej nad ranem.
Citam, citam!!! Fsiśtkie lozdziały citałam. *macham łapką podskakując*
OdpowiedzUsuńTwój Pomysłodawca ;D
:)
OdpowiedzUsuńFajne tylko za krótkie , ale i tak :D
OdpowiedzUsuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuń