przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale w ogóle nie miałam czasu. ten jako rekompensata jest dłuższy niż zwykle :) dziękuję Wam za te miłe komentarze i życzę miłego czytania :D
----------------
Juliett uśmiechnęła się do nas.
- Chyba wam w niczym nie przeszkodziłam? – zapytała. Zanim
którekolwiek z nas zdążyło odpowiedzieć, ona już mówiła dalej. – Siedzimy przy
tym stoliku na końcu sali. Niedługo powinni się pojawić pozostali.
- Pozostali?
- Tak. Będzie tu jeszcze kilkoro moich znajomych ze studiów.
Chciałam cię z nimi zapoznać. O chyba widzę Michael. No chodź, chłopcy sobie
poradzą – rzuciła i pociągnęła mnie w stronę drzwi.
Kiedy poznałam już wszystkich studentów, całą grupką
udaliśmy się do stołu. Z daleka zauważyłam, że Ed zacięcie dyskutuje z
Adrianem. Miło, że się dogadywali. Usiadłam obok mojego chłopaka, bo chyba
niedługo będę mogła go zacząć tak nazywać i pocałowałam go delikatnie. W odpowiedzi
uśmiechnął się promiennie i objął mnie ramieniem. Był taki kochany.
Czas leciał nieubłaganie i zanim się spostrzegliśmy zaczęła
się zbliżać północ. Do tej pory dużo tańczyliśmy i próbowaliśmy specjałów
przygotowanych specjalnie na tą okazję przez szefa kuchni. Dziesięć minut przed
wybiciem północy wyszliśmy na zewnątrz, biorąc po drodze zimne ognie i lampiony
szczęścia, które rozdawały kelnerki tuż przy drzwiach. Każdy z nas napisał życzenie
na niewielkiej karteczce i przywiązał do lampionu. Zaczęliśmy odliczać.
10… 9… 8… 7… 6… 5…
Obróciłam głowę w bok i zauważyłam stojących dosłownie 5
metrów od nas Violett i Nicka.
4… 3… 2… 1…
Wypuściliśmy lampiony, a kiedy znów zerknęłam w ich kierunku
przylgnęli do siebie w pocałunku. To było za wiele, nawet jak na mnie. Nie
wytrzymałam. Próbowałam przypomnieć sobie zaklęcie uspokajające, ale na próżno.
Wybuchłam.
Poczułam, jak ziemia zaczyna się trząść. Nagle znikąd w
naszą stronę zaczęła się zbliżać trąba powietrzna. Kilka pobliskich drzew
złamało się w pół, o mały włos nie raniąc stojących w pobliżu ludzi. Czułam, jak
ktoś próbuje mnie zaciągnąć do pomieszczenia. I wtedy czas stanął w miejscu.
***
Byłem zdezorientowany. W jednej chwili Violett zaczęła mnie
całować, a w następnej rozpętało się piekło. Rozejrzałem się wokół niemal
wrzucając Violl do sali i w końcu zrozumiałem, co, a właściwie to, kto jest
źródłem tych ostatnich wydarzeń.
Katherin. Stała nieruchomo w złotej sukience, okryta tylko swoją
zimową kurtką. Na jej nogach błyszczały złote szpilki.
Skupiłem się na niej. Jakiś obcy chłopak próbował ją zabrać
z dworu, ale ona patrzyła się tylko pustym wzrokiem w miejsce, w którym
całowałem się z Violett. Już wiedziałem co robić. Kreśląc na śniegu kilka
łacińskich liter szeptałem zaklęcie. Udało się.
Czas stanął w miejscu, tak jak wszyscy ludzie tu obecni. Wszyscy
poza mną i Kate. Zbliżyłem się do niej, a na mojej twarzy malowało się zdziwienie
i zawód. Jak mogła mi nie powiedzieć, że jest czarodziejką, a co gorsza, jak ja
sam się tego nie domyśliłem.
- Co się stało? – wyszeptała, jakby nie była świadoma sceny,
która się tu dopiero co rozgrywała.
- Chyba to ja
powinienem zadać ci to pytanie. Co ty sobie myślisz? Zepsułaś tym ludziom
najpiękniejszy dzień w roku. I jak mogłaś mnie przez tyle lat oszukiwać?
- Jak to oszukiwać? O czym ty mówisz?
- Nie wiesz, o czym mówię? Mówię o tym, kim jesteś.
- Mogłabym cię spytać o to samo. Tylko, że z mojej strony to
wygląda dużo lepiej, bo dowiedziałam się o tym niedawno, ale ty wiedziałeś od
urodzenia. Raz mi nawet o tym powiedziałeś – zaśmiała się. – Ale potem
próbowałeś mi usunąć to wspomnienie – chyba zauważyła moją zszokowaną minę, ale
mimo to mówiła dalej. – Tak pamiętam to, jak i wszystko inne. Myślałeś, że
jestem, aż tak naiwna? Jesteś dwulicowym …
- No kim? Śmiało wygarnij mi, ale może najpierw wyjaśnij,
czemu to dziś zrobiłaś – zatoczyłem ręką okrąg.
– No słucham.
Po jej policzku spłynęła łza, ale nie miała ona nic
wspólnego ze smutkiem, już raczej ze złością.
- Nie wiem, rozumiesz? Myślisz, że gdybym miała na to jakiś
cholerny wpływ, to bym to zrobiła? Nie jestem chora psychicznie. To się dzieje
samo. Po prostu, kiedy widzę ciebie z Violett cała moja złość w ten oto sposób
ze mnie wychodzi. Zraniłeś mnie wielokrotnie i mam do ciebie żal, a ta twoja
dziewczyna tylko podsyca ogień. Opowiadała ci już, jak próbowała mnie udusić?
- Co? – nie wierzyłem własnym uszom.
- To znaczy nie? Ja na twoim miejscu bym na nią uważała. A zresztą
nie obchodzi mnie to.
- Nie kłam. Wiesz, że mnie nie oszukasz. Zależy ci na mnie i
dlatego, tak cię boli, kiedy mnie z nią widzisz – powiedziałem zbliżając się do
niej. Staliśmy tak blisko, że nasze oddechy się łączyły.- Jesteś straszną
aktorką. Przyznaj, że chciałabyś nadal ze mną być.
- Po tym, co mi zrobiłeś? Nie uwierzyłeś mi, a żeby mnie
bardziej wkurzyć związałeś się z tą żmiją, która chce mnie zabić. Jesteś zwykłym
dupkiem. Nie mam ci więcej nic do powiedzenia, a teraz weź to odczaruj, czy
coś.
- Nie. Do jasnej cholery, nie. Zostaniemy tu tak długo, aż
się przestaniesz na mnie gniewać.
- No to trochę sobie poczekasz – rzuciła i zaczęła się
oddalać, ale złapałem ją za rękę.- Znowu chcesz, żebym cierpiała? Czemu mi to
robisz? Mam tego dość. To wszystko jest za trudne i będzie jeszcze trudniejsze,
jak będziesz ze mną. Nieważne czy jako przyjaciel, czy ktoś więcej.
- Wiem. Ale nie mogę tak po prostu dać ci spokoju. Kiedy widzę
jak się smucisz, coś we mnie pęka. Czuję twoje przygnębienie. Twoja aura bije
tak mocną czernią, że myślę tylko o tym, jak ci pomóc.
- To przestań. Mam przyjaciół, którzy mi z tym pomogą. Nie wiesz,
co ostatnio przeżyłam. Wszystko zaczęło się przez ciebie, więc zrozum, że nie
chcę mieć już z tobą nic wspólnego. Tak będzie lepiej.
Nie wytrzymałem. Podszedłem do niej i pocałowałem ją.
Świetny rozdział! <3 Najlepszy z dotychczasowych:D I ta rozpierducha Kate, tak jak lubię ;P
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=cvaIgq5j2Q8
Posłuchaj i przeczytaj tłumaczenie tekstu, jest taki słodki<3
Twój Pomysłodawca;*
Super część zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis :)
OdpowiedzUsuńObserwuję Twojego bloga, czy mogłabym liczyć na rewanżyk ? :)
http://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/
O MÓJ BOŻE najlepszy rozdział z dotychczasowych końcówka świetna KOCHAM twój blog nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!
OdpowiedzUsuń