Tak sobie zaczęłam ostatnio myśleć, że może by tak tu wrzucać nowe rozdziały Call me, w końcu nie każdy lubi czytać na wattpadzie. Także oto pierwszy rozdział :D
-------------------
- Słucham? – W słuchawce rozbrzmiał nieznany kobiecy głos.
- Katie? – Zapytał zdezorientowany.
Był prawie pewien, że to nie jego siostra. Może znowu pomylił numery? Dość
często mu się to zdarzało, ale tym razem nie był na siebie wkurzony. Ten głos
działał jak miód na jego serce. Delikatnie przeciągane samogłoski, które od
razu wychwycił, sprawiły, że nie chciał się rozłączyć, jak zazwyczaj mówiąc
tylko „Przepraszam pomyłka”.
- Nie. Mogłabym się dowiedzieć, z
kim rozmawiam?
Zapragnął poznać swoją
rozmówczynię.
- Jullian. Jullian Moore.
Musiałem źle zapisać numery. Bardzo panią przepraszam, ale chyba nie
dosłyszałem imienia.
Tani chwyt, ale może zadziała.
Miał ogromną nadzieję, że się nie rozłączy.
- Callie. Przykro mi, że nie
dodzwoniłeś się tam gdzie chciałeś.
- Uwierz mi, w tej chwili nie
chciałbym rozmawiać z nikim innym, Callie. – Jej imię brzmiało tak, delikatnie,
doskonale pasowało do głosu.
- Ohh. – Trochę się speszyła tymi
słowami, jednak miło było usłyszeć to, zwłaszcza po takim dniu. Szef
nieustannie miał do niej o coś pretensje. Głowa bolała ją już od tych krzyków.
Na domiar złego rano wylała na siebie kawę i przez cały dzień zmuszona była
chodzić w ubrudzonej koszuli, jako, że szef nie pozwolił jej się ruszyć z biura
chociażby na pięć minut. – Może w takim razie zdradziłbyś mi, do kogo
próbowałeś się dodzwonić?
- Katie to moja młodsza siostra.
Miałem dziś przypilnować jej syna, ale chyba nic z tego nie wyjdzie, skoro nie
mam jak się z nią skontaktować. Widzisz niedawno przeprowadziła się do miasta i
nie znam jej nowego adresu. – Swobodnie się nią rozmawiało. Zresztą dużo
łatwiej jest zwierzyć się obcej osobie, niż komuś znajomemu.
- Przykro mi. A ona nie ma
twojego numeru?
- Masz mnie – zaśmiał się. –
Chciałem po prostu podtrzymać rozmowę.
- Podtrzymać rozmowę? – Na jej
twarzy wykwitł uśmiech. Jej też na tym zaczynało zależeć. Leżała na swoim
małym, niewygodnym łóżku i wpatrywała się w ledwo widoczne w świetle
zachodzącego słońca gwiazdy, namalowane na suficie fluorescencyjnym sprayem. Miała
takie w swoim starym pokoju.
- Dokładnie. Wiem, że to może
zabrzmieć dziwnie, biorąc pod uwagę, że znamy się od kilku minut i w dodatku
poznaliśmy się przez przypadkowy telefon, ale co byś powiedziała na to, żebyśmy
od dziś rozmawiali tak ze sobą codziennie? Mogę dzwonić do ciebie o tej samej
porze, jeżeli nie masz nic przeciwko temu.
- Niby po co mielibyśmy to robić?
– Zapytała, chociaż czuła, że zna tę właściwą odpowiedź.
- Masz rację, to głupie.
Przepraszam, że w ogóle z czymś takim wyskoczyłem, przecież mnie nie znasz…
- Jednak czuję, jakbyśmy się już
kiedyś spotkali. Jullianie wcale nie uważam tego za głupi pomysł, no może nie
aż tak głupi, jak ci się wydaje. Z przyjemnością zgadzam się na taki układ.
Ulżyło mu, że nie uważa go za
skończonego wariata.
- Nawet nie wiesz, jak się
cieszę. – Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. – To co byś powiedziała na
20?
- Idealnie – wyszeptała.
- Przepraszam cię, ale muszę się
rozłączyć. Zadzwonię jutro o 20.
- Do usłyszenia jutro, Jullianie.
- Do jutra, Callie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)