Usiadł
na parapecie i oglądając panoramę miasta wcisnął zieloną słuchawkę przy jej
imieniu. Wybiła osiemnasta. Odebrała po dwóch sygnałach. Powietrze wstrzymywane
przez ostatnie dziesięć minut opuściło jego płuca.
-
Hej, nie przeszkadzam?- Zapytał.
-
Hej. Nie. Jesteś bardzo punktualny – rzuciła mimochodem, patrząc na zegarek
wiszący w kuchni.
-
To tylko jedna z moich zalet. Kto wie, może uda ci się poznać ich znacznie
więcej.
Za
bardzo się denerwował i zaczął rzucać tymi beznadziejnymi tekstami.
-
Przepraszam Callie, ale trochę się stresuję. Nie chcę żebyś wzięła mnie za
dupka, bo taki nie jestem.
-
Nie masz się czym denerwować – uśmiechnęła się. – Jak ci minął dzień?
Proste
pytanie.
-
Strasznie nudno. Miałem dziś wolny dzień, więc udało mi się trochę pospać. Po
wczorajszym pilnowaniu Tobiego, to mój siostrzeniec, czułem się trochę
wykończony.
-
Jesteś jego ulubionym wujkiem?
-
Myślę, że to bardzo prawdopodobne. Nie umiem mu odmawiać. Zresztą żadnemu
dziecku nie umiałbym odmówić.
-
Och. – To było takie urocze. Co prawda mógł kłamać, ale w jego głosie czuła, że
mówi jej prawdę.
-
A jak tobie minął dzień?
-
Tragedia. Szef kazał mi przyjść do pracy w sobotę. I to akurat wtedy, kiedy mam
ostatni egzamin. Nie dość, że się stresuję zaliczeniem, to jeszcze na głowę
spadło mi finalizowanie jakiejś ważnej umowy. A miałam ochotę od razu po
wyjściu z sali uciec do pierwszego lepszego baru i upić się z przyjaciółką.
-
A egzaminy nie są przypadkiem rano? – Zapytał.
-
Tak i co z tego?
-
No nieźle, chyba trafiłem na alkoholiczkę – powiedział żartobliwie. Żeby się
tak upijać w ciągu dnia.
-
Oj daj spokój. Jestem pewna, że tobie nie raz się coś takiego przytrafiło.
-
Touche.
No
cóż miała rację.
-
Gdybyś szukała kompana do picia, to wystarczy sms i będę na miejscu. – Liczył,
że uda mu się z nią umówić, ale ona nie była do tego taka chętna. Przynajmniej
jeszcze nie teraz.
-
Moja przyjaciółka jest bardzo zazdrosna, także musisz mi wybaczyć, ale tym
razem nic z tego. – Ruth pewnie by jej wybaczyła, ale nie czuła się jeszcze
gotowa na to spotkanie. W końcu facet mógł być pedofilem lub seryjnym zabójcą,
a na takie atrakcje nie miała ochoty.
-
Trzymam cię za słowo. – Trochę zrobiło mu się przykro, ale nie dał tego po
sobie poznać. – Co studiujesz?
-
Prawo. Właściwie to już moje ostatnie zaliczenia i jeśli wszystko pójdzie po
mojej myśli, w końcu zmienię pracę.
-
Szef ci nie pasuje?
-
Raczej cała kadra. Jestem tu tylko na stażu. Większość pracowników to faceci,
więc możesz się domyślić, co muszę tu przeżywać.
-
Taka piękna i inteligentna dziewczyna, jak ty faktycznie musi mieć ciężko.
-
Skąd przypuszczenie, że jestem piękna? Równie dobrze możesz teraz rozmawiać z
grubym, piegowatym rudzielcem.
-
Jesteś piękna duchem. Nie liczy się twój wygląd.
Jak dla mnie możesz być największą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem, a i
tak będę z tobą rozmawiał i nadal będę liczył na to, że dasz mi siebie poznać w
prawdziwym życiu.
Zarumieniła się.
- Dziękuję, ale ja nie
mogłabym się pokazać na ulicy z kimś chudszym ode mnie, dlatego mam nadzieję,
że i ty masz nieco więcej kilogramów. Jeśli nie, no to przykro mi, ale ta
znajomość nie ma sensu – rzuciła żartobliwie. Chciało jej się śmiać.
- No cóż, chyba muszę
zacząć chodzić częściej do McDonalda, bo nie zamierzam rezygnować z naszych
rozmów – odpowiedział tym samym tonem.
- Kto wie, może tam się
kiedyś spotkamy. – Uśmiechnęła się do telefonu.
- Możliwe.
- A ty, Jullianie, czym
się zajmujesz?
- Jestem barmanem. Nic
nadzwyczajnego, ale to lubię.
- I ty miałeś ochotę iść
ze mną się napić? Po takiej pracy, chyba nie tykałabym alkoholu.
- Dla ciebie bym się
poświęcił.
- Jullianie, mogłabym cię
o coś zapytać? – Zabrzmiało to poważnie.
- Zaczynam się bać.
- Czy ty masz kogoś? No
wiesz, żonę, dziewczynę?
- Nie. Jedyną kobietą w
moim życiu jest dmuchana lalka schowana pod łóżkiem, ale nie sądzę, żeby była
zbytnio zazdrosna.
Roześmiali się. Ich
śmiechy się dopełniały, w jakiś przedziwny sposób łącząc się w jeden.
- A ty Callie? Bo wiesz,
nie chciałbym niszczyć twojego związku, przez moje widzi mi się. Jednak
uprzedzam cię, nie ważne, co odpowiesz i tak będę cię nękał telefonami do końca
twoich dni.
- Nie.
- Cieszy mnie to. To
znaczy, że mam większe szanse. – Prawie skakał z radości.
- Jaasne. Przepraszam,
ale musze iść powtarzać.
- Nie przejmuj się mną.
Zadzwonię jutro. O tej samej porze?
- Pewnie.
- Miłej nauki, Callie.
- Słodkich snów,
Jullianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)