-----------------------------
Z zamkniętymi oczami,
otoczona gorącą wodą z górami pachnącej czekoladą piany, pogrążyłam się w
rozmyślaniach. Uwielbiałam takie kąpiele. Był to mój sposób na odstresowanie
się, a także jeden z głupszych sposobów wykorzystania moich mocy. Kiedy woda robiła
się chłodniejsza wypowiadałam zaklęcie i wracała do swojego uprzedniego ciepła.
To było zbyt przyjemne.
- Moja kochana Kate,
co ja mam z tobą zrobić?
Otworzyłam szeroko
oczy i zobaczyłam zakapturzoną postać, której miałam już serdecznie dość.
- Przepraszam, ale to
nie jest odpowiedni czas na rozmowę.
- Ależ jest. Nie
przejmuj się i tak zapomnisz o tym śnie. Musisz mnie teraz uważnie słuchać i
zrobić to, co ci powiem.
Wizyta u lekarza nic nie dała. Nadal nie było wiadomo, co mi
dolega. Pani doktor uznała, że jestem w
pełni zdrowa i że moje złe samopoczucie może być wynikiem przepracowania.
Szczerze wątpiłam w jej obserwacje.
Rano obudziłam się z bólem pleców i kilkoma małymi siniakami.
Nigdy nie lunatykowałam, więc nie miałam zielonego pojęcia skąd się wzięły. Odpuściłam
sobie resztę dzisiejszych lekcji i wróciłam do swojego łóżka, biorąc do ręki
podręcznik do biologii. Jutro mieliśmy mieć test, a wieczorem byłam umówiona na
lekcję z Mackiem. Przerzucałam bezwładnie kolejne kartki, nic nie rozumiejąc,
co było jak na mnie dziwne, bo zwykle nie miałam najmniejszych problemów z tym
akurat przedmiotem.
Coś mi przeszkadzało. Oczywiście nie zawsze potrafiłam się
odpowiednio skupić, ale coś tam zapamiętywałam. Czułam się jakbym miała pustkę
w głowie. Przekręcałam się szukając wygodnej pozycji, jednak nie udało mi się
jej odnaleźć. Postanowiłam zadzwonić do Julie.
- Hej – odebrała po pierwszym sygnale.
- Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Skąd. Właśnie szykuję sobie kawę.
- To się cieszę. Co tam u ciebie? Jak studia?
- Jest ciężko, ale da się przeżyć. Jak dziś było u lekarza? Powiedział
ci coś? – Miło mi było słyszeć, że się o mnie troszczy.
- Oczywiście nie. Lekarka stwierdziła, że to przemęczenie i
stres.
- Jak zdam egzaminy, to ja będę cię leczyć.
Uśmiechnęłam się na jej propozycję. Za miesiąc Julie miała
mieć sesję. Nie spotykałyśmy się za często, ponieważ nieustannie się uczyła, a
ja nie chciałam być powodem jej oblania. Szczerze trzymałam za nią kciuki.
- Oczywiście pani doktor.
- Przepraszam cię Kate, ale muszę kończyć. Chciałaś mnie o
coś zapytać?
- Nie. Po prostu się za tobą stęskniłam.
- Ja za tobą też. Obiecuję, że niedługo gdzieś razem wyjdziemy.
- Trzymam cię za słowo – odparłam i się rozłączyłam.
Po zakończeniu rozmowy, zaczęłam przetrząsać naszą domową
apteczkę w poszukiwaniu magnezu. Liczyłam, że on pomoże mi się skupić na nauce,
jednak go nie znalazłam. Napisałam sms-a do mamy, żeby w drodze do domu
wstąpiła po niego do apteki. Chętnie sama bym poszła, ale znajdowała się ona za
daleko naszego domu.
Stwierdziłam, że dzisiejsza pogoda jest idealna na bieganie.
Niby nie powinnam tego robić, ale wydawało mi się, że dotlenienie pomożemy mi w
skupieniu. Ubrałam się ciepło i zamknęłam za sobą drzwi, uprzednio wypuszczając
Dimkę na podwórko. Włożyłam do uszu słuchawki, puściłam żywą muzykę i w miarowym
tempie ruszyłam przed siebie. Szybko zrobiło mi się ciepło, ale biegłam dalej. Skupiłam
się na liczeniu kroków. Wiatr bawił się moimi włosami wystającymi w kucyka,
ochładzając mój zgrzany kark. Przebiegłam około trzech kilometrów, zanim
zorientowałam się, która jest godzina. Do lasu miałam spory kawałek i żeby się
wyrobić na naukę musiałabym mieć napęd odrzutowy. Weszłam w ślepą uliczkę i
postanowiłam wykorzystać zaklęcie teleportacyjne, które niestety nie wychodziło
mi do tej pory za dobrze. Skupiłam się na polanie w lesie i zamknęłam oczy. Kiedy
je na powrót otworzyłam okazało się, że znajdowałam się w pokoju Nicka.
ach to bieganie, ach ten płyn czekoladowy
OdpowiedzUsuńale dawaj następny