z dedykacją dla mojego najukochańszego pomysłodawcy :*
Obstawiałam, że ten rozdział nie pojawi się w tym tygodniu, ale jakoś się udało (o dziwo xD)
Są różne opinie o moim opowiadaniu. Jednym bardziej się podoba, jak teraz piszę niż przedtem, ale są też i osoby, które wolały wcześniejsze rozdziały. Cóż wiedzcie tylko, że mimo wszystko staram się, jak tylko mogę, byście mogli przeczytać coś ciekawego. Liczę na wasze komentarze
2kom= nowy post :)
-------------------
Zabawne, że udało mi się ją nabrać. Jakoś mało obchodziło mnie to, czy Kate jest moją siostrą czy nie. Rodzice coraz częściej gadali o niej. Jaka to ona jest cudowna, jak szybko robi postępy w nauce magii, a mnie aż mdliło słysząc to. Ludzie obudźcie się! Nikt nie zauważał jej prawdziwego oblicza, więc nadeszła pora bym zaczęła działać.
Obstawiałam, że ten rozdział nie pojawi się w tym tygodniu, ale jakoś się udało (o dziwo xD)
Są różne opinie o moim opowiadaniu. Jednym bardziej się podoba, jak teraz piszę niż przedtem, ale są też i osoby, które wolały wcześniejsze rozdziały. Cóż wiedzcie tylko, że mimo wszystko staram się, jak tylko mogę, byście mogli przeczytać coś ciekawego. Liczę na wasze komentarze
2kom= nowy post :)
-------------------
Zabawne, że udało mi się ją nabrać. Jakoś mało obchodziło mnie to, czy Kate jest moją siostrą czy nie. Rodzice coraz częściej gadali o niej. Jaka to ona jest cudowna, jak szybko robi postępy w nauce magii, a mnie aż mdliło słysząc to. Ludzie obudźcie się! Nikt nie zauważał jej prawdziwego oblicza, więc nadeszła pora bym zaczęła działać.
- Violett!- Usłyszałam wołanie mamy i na chwilę porzuciłam
moje rozmyślania.
- Już idę – rzuciłam z przekąsem i zeszłam do salonu.
- Idziesz dziś na kolację z nami i Kate i nie przyjmujemy
tym razem żadnych wykrętów – powiedział do mnie tata.
To była idealna okazja na małą zemstę. Stwierdziłam ze tym
razem i tak moje przekonywania im nie wystarcza, wiec czemu nie skorzystać. Z
udawaną niechęcią się zgodziłam.
Do kolacji zostały mi jeszcze dwie godziny, dlatego postanowiłam
się jeszcze spotkać z moim przyjacielem. Zamykając drzwi do swojego pokoju przeteleportowałam
się do dużego na pozór opuszczonego domku na obrzeżach miasta.
- Nie spodziewałem się tu ciebie. Przynajmniej nie dziś –
usłyszałam jego głos.
- Przepraszam – odparłam nieco przelękniona. Był jedną z
niewielu osób, które samym swoim tonem potrafiły postawić moje włosy na
baczność. – To była sytuacja kryzysowa. Obiecuję, że to się już nigdy więcej
nie powtórzy.
W sumie nie wiem czy nazwanie go moim przyjacielem byłoby właściwe.
Co prawda bardzo mi pomógł już kilka razy, ale bałam się go. Widziałam jak
rozsiadł się na fotelu z kieliszkiem wypełnionym do połowy czerwonym winem. Taką
przynajmniej miałam nadzieję.
- Przejdź do rzeczy.
***
Miałam nadzieję, że wszystko dziś pójdzie po mojej myśli. Po
rozmowie wróciłam do domu przebrać się w coś bardziej odpowiedniego. Uznałam, że
czarna sukienka z lekko rozkloszowanym dołem będzie w sam raz. Rodzice pewnie
zapomnieli wspomnieć Kate o odpowiednim ubiorze. Nie mogłam się już doczekać
jej pierwszej i nie ostatniej dzisiejszej wpadki. Kiedy skończyłam się malować
usłyszałam dzwonek do drzwi.
No to zaczynamy
przedstawienie.
- Ja otworzę! – Krzyknęłam do rodziców. – Hej Kate, miło cię
widzieć – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ciebie też Viol – przytuliła mnie na powitanie. – Nie
żebyś źle wyglądała, bo ta sukienka naprawdę ci pasuje, ale czemu się tak
wystroiłaś?
- Mama ci nie powiedziała, że idziemy do „Whisperss”? To
jest ta restauracja przy parku, gdybyś nie kojarzyła. Będą tam znajomi
rodziców, którzy chcieli cię poznać. Spokojnie to sami zaufani ludzie.
- Kate, Viol, czemu stoicie w progu? – Zapytała nas mama.
Wzięłam od Kate kurtkę i puściłam ją przodem w głąb domu. Czuła
się tu zbyt komfortowo, jak na mój gust, ale niedługo to się zmieni.
- Ohh zapomniałam wspomnieć ci żebyś założyła sukienkę. Violett
z chęcią pożyczy ci jakąś od siebie, prawda kochanie? – Rzuciła mama.
- Chodź za mną.
Nie patrząc czy idzie ruszyłam do swojego pokoju. Wiedziałam,
że istnieją małe szanse, żeby któraś z moich sukienek na nią pasowała, jako, że
nie byłam najwyższa. W najlepszym wypadku wytrzyma do pierwszego siedzenia, a o
to właśnie mi chodziło.
- Przymierz tą – powiedziałam wręczając jej czerwoną
sukienkę.
Kiedy ją założyła o mało nie wybuchłam śmiechem. Materiał był
bardzo dopasowany. Nie wiem, jak ona mogła w tym oddychać.
- Nie masz może nic odrobinę większego? – Zapytała mnie
niepewnie. Pokręciłam przecząco głową. – W takim razie chyba jakoś wytrzymam.
- Masz jeszcze marynarkę.
Na szczęście, chociaż buty miała przyzwoite. Kiedy stanęłyśmy
przed rodzicami uśmiechnęli się oni do nas.
- Kate ślicznie ci w tej sukience – powiedział tata.
- Jestem pewna, że Violett jest w niej dużo ładniej, ale
dziękuję.
Przebrzydła lizuska. Trochę było mi szkoda tej sukienki, ale
jakoś wysępię od niej pieniądze na taką samą, w końcu to z jej winy ona
ucierpi. Założyliśmy kurtki i ruszyliśmy na spotkanie, które miało okazać się
jednym wielkim fiaskiem.
Dlaczego nie piszesz o Ell :'(
OdpowiedzUsuńpo prostu nie mam czasu i z tego co widziałam niewiele osób czyta Elizabeth :)
Usuń