- Callie –
Miałam już serdecznie dość tego całego kucia. Głowa
pękała mi od tych wszystkich informacji, które znając życie nie przydadzą mi
się zbytnio. Studia to istny koszmar. Zdecydowanie nie polecam ludziom o
słabych nerwach, bo można tu nieźle się załamać. Zasnęłam zatrważająco szybko.
Ledwo zdążyłam odłożyć książkę, a już reszta mojego ciała odpłynęła.
Rano moje ciało nie chciało ze mną współpracować.
Kiedy próbowałam wykonać jakiś ruch, moje mięśnie zbywały mnie jakby mówiąc:
Jeszcze pięć minut Callie. Kiedy w końcu udało mi się podnieść, poczułam się
dumna. Mamy już czwartek. Coraz bliżej egzamin i zakończenie studiów, a także,
co chyba najważniejsze, o ile mi się uda coś znaleźć, zmiana pracy. Chciałam
mieć już ten etap za sobą i zacząć w pełni dorosłe życie. Może i byłam już
pełnoletnia, ale moim zdaniem dorosłość zaczyna się dopiero w momencie
znalezienia sobie pracy i ukończenia studiów. Chciałam znaleźć też sobie jakąś
współlokatorkę, bo moje mieszkanie było stanowczo dla mnie za duże i czułam się
tu nieswojo. Dostałam je w spadku po babci. Jako staruszka była bardzo
przezorna i po jej śmierci okazało się, że rachunki i czynsz mam opłacone z
góry na dziesięć lat. Nie wiem jak ona to zrobiła, ale z całego serca dziękuję
ci babciu. Co prawda czasem musiałam coś dopłacić, ale nie były to jakieś
bardzo wysokie stawki.
Mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze bloku, w
samym centrum miasta. W sumie to Nowy Jork, także całe miasto jest swoim
centrum. Składało się z aż trzech pokoi, które były całkiem przestronne, holu, kuchni,
w której niestety nie miałam czasu zbyt długo przesiadywać oraz łazienki z dużą
wanną i małym prysznicem wciśniętym w róg. Zwykle spędzałam czas tylko w jednym
pokoju. Jego ściany były w kolorze karmelowym, a sufit był biały. Na jego
środku wisiał szklany żyrandol, który nadawał pokojowi klimatu. Nie jestem
osobą, która potrzebuje wielu mebli, dlatego w pokoju znajdowały się jedynie
duże łóżko, stolik nocny, toaletka z krzesłem i szafa. Biurko miałam w salonie,
z tego powodu nie było mi potrzebne w mojej jaskini.
Salon był najbardziej nieogarniętym miejscem.
Wszędzie walały się różnego rodzaju papiery, od umów do fiszek, z których
ostatnio często korzystałam. Niestety te drugie walały się również w moim
pokoju, kuchni, właściwie wszędzie. Po egzaminie to ogarnę. Póki co, są
ważniejsze rzeczy.
*
Dzień w pracy minął mi jak zwykle, czyli boleśnie
wykańczająco. Nie ma nawet, o czym mówić. Chociaż… zaczęło mi się wydawać, że
Thomas zaczyna być dla mnie miły. Nie żeby coś, ale no w końcu! Już wczoraj nie
był sobą, a dziś nawet zaproponował mi, żebym wyszła wcześniej. Po prostu cud.
Może jest to związane z końcem mojej umowy? Tak czy inaczej, jeżeli znajdę inną
kancelarię, nawet jego przymilanie nie zatrzyma mnie przed odejściem. Wystarczy
mi dyplom. Umówiłam się na dziś wieczór z Gregiem, znajomym ze studiów.
Mieliśmy się razem uczyć, także dodatkowe minuty przed spotkaniem przydały mi
się na odświeżenie i zmianę ubrań. Zebrałam część notatek, w większości tych,
które nie były za bardzo zmaltretowane i udałam się do czytelni.
Czy wspominałam już, jakim Greg jest ciachem? Nie, w
sumie nic dziwnego, bo nie jest, aż tak nadzwyczajny. Gdyby ktoś o niego lepiej
zadbał, od czasu do czasu wyprasował koszulę, przyciął i ułożył włosy i może
wcisnął mu soczewki, zamiast staromodnych okularów, można by go było schrupać. Jednak
nie jest on w moim typie. Zawsze miałam słabość do złych chłopców, bo w końcu
życie z nimi jest ciekawsze. A Greg jest uroczym kujonem. To nie dla mnie,
przynajmniej teraz. W końcu kobiety zmienne są.
- Hej Greg! – Rzuciłam uśmiechając się promiennie.
- Callie nie musisz udawać. Wiem, że wcale nie
uśmiecha ci się uczyć w tak piękny dzień.
No proszę, kto by pomyślał, że tak szybko mnie
rozszyfruje.
- Niech ci będzie, ale nie musiałeś mnie tak gasić.
Teraz będę w nostalgicznym nastroju.
- Bierzmy się do działania, bo mamy tego trochę.
Westchnęłam przeciągle i zajęłam miejsce obok niego.
Minęły trzy godziny, kiedy udało nam się zbliżyć do
końca. W międzyczasie dwa razy byłam przynieść nam kawę, a i tak oczy mi się
zamykały. Za duże obciążenie dla mózgu.
- To chyba by było na tyle.
Odetchnęłam z ulgą.
- Jak mi poszło?
- Świetnie. Na pewno zdasz to śpiewająco. – Greg
potrafił mnie pocieszyć.
Mimo miliona motylków w moim brzuchu, które wierciły
się ze zdenerwowania już około tygodnia, te słowa podziałały uspokajająco.
- Dziękuję. Jesteś cudowny. – Rzuciłam, przytulając
go mocno.
- Nie jestem, ale miło czasami usłyszeć takie słowa
od tak cudownej kobiety.
Chyba zapomniałam o jeszcze jednym ważnym szczególe
dotyczącym Grega – jest gejem. Odkryłam to już jakiś czas temu, dlatego zawsze
czułam się przy nim niesłychanie swobodnie.
- Cóż może częściej powinnam cię dowartościowywać,
mój ty ulubiony blondasku.
- No już, bo się zarumienię. Wstawaj, to cię
odprowadzę.
Wyszliśmy z biblioteki na przepełnione ludźmi ulice.
Kocham Nowy Jork, ale czasami nie mogę tu oddychać. Zatrzymaliśmy się po drodze
na hot dogi, które smakowały obłędnie. Miałam zaprosić Grega do siebie, ale
przypomniałam sobie o Jullianie. Miałam jeszcze godzinę do telefonu, o ile w
ogóle zadzwoni, ale chciałam wziąć dziś dłuższą kąpiel, więc pożegnałam się z
Gregiem.
Nalałam sobie wody do wanny, wrzuciłam zapachowe
kuleczki, zapaliłam świece i zanurzyłam się po uszy. W sumie dawno nie byłam na
basenie. Będę musiała się niedługo wybrać. Nie wiem, czy to ma coś wspólnego z
moim znakiem zodiaku – ryby-, ale uwielbiam wodę. Czy to w stawie, czy pod prysznicem, działa na
mnie kojąco. Kocham nawet deszcz. Jeśli w miejscu, do którego akurat zmierzam
nie muszę wyglądać ułożenie, to rozpuszczam włosy i roztapiam się w
orzeźwiających smugach.
W łazience rozbrzmiały dźwięki Sweater Weather
mojego ulubionego zespołu – The Neighbourhood.
Ekstra dawaj next !
OdpowiedzUsuń