Już tłumaczyłam się w komentarzu pod poprzednim postem, ale nie zaszkodzi wspomnieć i tutaj. Ostatnio wszystkie rozdziały piszę na telefonie, ale żeby nie było koszmarnych literówek, muszę wszystko jeszcze raz przeglądać na komputerze, na którego nie mam czasu wchodzić. To jedna z wielu przyczyn, tak opóźnionego dodawania rozdziału.
Mam przygotowanego świątecznego oneshota i chciałabym was prosić abyście w komentarzach zdecydowali czy mam go wstawić czy też nie. Jeśli tak, pojawi się on około poniedziałku ;)
-Callie-
Nie wiedziałam od
czego zacząć. Kiedy zobaczyłam się w lustrze, przeraziłam się. Dawno nie spałam
z pełnym makijażem na twarzy i wszystkim, którym przyszłoby do głowy tego
spróbować serdecznie odradzam – po przebudzeniu nie będziecie wyglądać jak
śpiące królewny, już raczej jak klauny wyjęte z dziecięcych koszmarów. Umyłam
się i przebrałam. Nie chciało mi się myć głowy, która nadal nieco pulsowała,
dlatego związałam włosy w wysoki, niechlujny kok. Zwykle tak się prezentuję,
kiedy jestem chora i nikt mnie nie widzi. Nie mogłam znaleźć żadnej nieużywanej
szczoteczki, a zapach alkoholu pochodzący z moich ust trochę mnie denerwował,
dlatego użyłam szczoteczki Julliana. Średnio gotowa na spotkanie ze światem
weszłam do kuchni, gdzie czekały na mnie same pyszności. Jestem chyba jedną z
największych fanek gofrów. Mogę je jeść w każdym wydaniu, a w połączeniu z
brzoskwiniami mogłyby być jedynym posiłkiem, który spożywałabym do końca życia.
- Chyba częściej
będę wpadać do ciebie na śniadania – powiedziałam siadając na krześle naprzeciw
Julliana.
- Jestem zbyt
leniwy, żeby robić takie śniadania częściej, ale jak najbardziej zapraszam. –
Rzucił mi piękny uśmiech. – A teraz zabieraj się do jedzenia.
- Tak jest, proszę
pana.
- Całkiem ładnie ci
w moich ciuchach.
Zarumieniłam się na
to stwierdzenie, ale niemal od razu skarciłam się za to w myślach, w końcu
miałam Johna, który…
- O cholera. –
Szybko pobiegłam po swój telefon. Chwilę później usłyszałam za sobą kroki
mężczyzny.
- Stało się coś?
- Miałam wrócić do
domu na noc, więc pewnie John się o mnie martwił. O matko, jak mogłam o nim
zapomnieć.
Nie potrafiłam
sobie nawet wyobrazić, jak musiał się czuć, kiedy nie wróciłam na noc, a na domiar
złego nie dałam mu żadnego znaku życia. Ja by na jego miejscu chyba oszalała.
To dziwne, nie mam żadnej nowej wiadomości, nie mówiąc już o nieodebranym
połączeniu. Czy ja czegoś nie pamiętam?
- Napisałem do
niego wczoraj, żeby się nie martwił, bo nocujesz u koleżanki.
- Że co!?
- Pomyślałem, że
John może się martwić i chciałem mu tego oszczędzić.
Skołowało mnie to. Z
jednej strony dobrze, że to zrobił, ale z drugiej grzebał w moim telefonie.
Ostatecznie wdzięczność zwyciężyła.
- Dziękuję, że to
zrobiłeś.
Nie widziałam, co
mogłabym dodać, dlatego wróciłam do kuchni i na powrót zaczęłam jeść moje
gofry.
- Gniewasz się na
mnie.
- Nie, po prostu
zdziwiło mnie, że o tym pomyślałeś.
- Nie ma sprawy.
Gdybyś była moją dziewczyną też bym się bał i chciał wiedzieć czy wszystko z
tobą w porządku.
Zjedliśmy w ciszy.
Zaoferowałam, że pozmywam naczynia, ale Jullian nie chciał mi na to pozwolić.
- To mój dom, więc
pozwól, że sam się tym zajmę.
- Ale chciałabym ci
się jakoś odwdzięczyć za przygarnięcie mnie. Może ja pozmywam, a ty
powycierasz?
Po jego spojrzeniu
widziałam, że nie jest zachwycony. Niestety kochany, ale natrafiłeś na
nieustępliwą kobietę.
- Nie odpuścisz,
prawda? – Widząc mój wzrok, nie potrzebował słów. – Niech ci będzie.
Zgarnęłam talerze,
ale Jullian dosłownie sprzątnął mi je sprzed nosa.
- Ej!
- Nie mówiłem, że
na to też ci pozwolę.
Dźgnęłam go palcem
w bok i zabrałam się za zmywanie. Poszło nam to dosyć sprawnie.
- Powinnam się już
zbierać. Jeszcze raz bardzo dziękuję ci za wszystko i do usłyszenia wieczorem?
- Odprowadzę cię.
Nawet nie wiesz gdzie konkretnie jesteśmy.
Na to nie wpadłam.
- No okej. –
Chwyciłam swoje rzeczy i wyszliśmy na dość ciepłe jesienne powietrze.
- Co planujesz
robić po powrocie na stałe do Nowego Jorku? – Zapytałam.
- To co robiłem do
tej pory.
- Nie chciałbyś
czegoś zmienić w swoim życiu?
To pytanie
pozostawiłam otwarte, ponieważ znaleźliśmy się już pod moim domem. Pożegnałam
się z Jullianem, życząc mu przyjemnej podróży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)