-Jullian-
Zakochałem się w brązowych oczach.
Pomimo lekkiego zamglenia mózgu, ten fakt
wydawał się świecić w mojej głowie niczym neon reklamujący jakiś durny
hipermarket. Zbłaźniłem się przy niej kilka razy, ale pomimo tego nadal nie
pobiegła do domu. Chcąc podać jej drinka, ochlapałem ją nim, śpiewałem durne
piosenki o miłości, w sumie tego nie dało się nazwać śpiewem. Ona dalej
siedziała obok mnie, przytuląc się lekko do mojego ramienia. Robiło się trochę
chłodniej, więc narzuciłem jej na barki swoją skórzaną kurtkę.
-Callie, chyba powinniśmy wracać już do domu.
Odpowiedziało mi jedynie ciche pochrapywanie.
Spojrzałem na jej twarz. Oczy miała zamknięte, a usta lekko uchylone. Jak można
się było domyślić, Callie spała w najlepsze. Nie miałem sumienia, żeby ją
obudzić, dlatego chwyciłem ją pod nogami i postanowiłem zabrać do swojego domu.
Całe szczęście, że miałem windę. Nie żeby Cal była ciężka. Po prostu po
spożyciu takiej ilości alkoholu jak dziś, trochę ciężko było mi się utrzymać na
nogach, ale ostatecznie i tak długo wytrzymałem.
Wniosłem śpiącą dziewczynę do swojego
apartamentu. Ułożyłem ją na kanapie, żeby nie miała jakichś niepokojących myśli
po przebudzeniu, przykryłem ją miękkim kocem, a sam udałem się do łazienki na
ciepły prysznic.
Może powinienem napisać od niej z telefonu do
Johna, że nic jej nie jest i nocuje u przyjaciółki? Po chwilowym zastanowieniu
stwierdziłem, że nie jest to dobry pomysł, żebym grzebał w jej telefonie.
Letnia woda powoli przywracała mi jednak
odrobinę trzeźwego myślenia. Zdecydowałem się jednak dać znać Johnowi, co
zrobiłem od razu po wyjściu z łazienki. Ja na jego miejscu już dawno bym zaczął
do niej wydzwaniać, a on nie zostawił nawet jednego smsa.
Ułożyłem sobie koc obok kanapy, pod głowę
podłożyłem poduszkę i zapadłem w upragniony sen.
Kompletnie zapomniałem, że na ósmą rano
nastawiłem budzik. Jego donośne brzęczenie w ciągu zaledwie kilku sekund
postawiło mnie na nogi. Normalnie nic sobie z tego nie robiłem, ale nie
chciałem obudzić Callie. Kiedy spojrzałem na jej twarz zauważyłem, że było za
późno.
- Gdzie ja jestem? - Zapytała na powitanie.
- W moim domu. Nie wiedziałem, gdzie
mieszkasz, a na ulicy byłoby nam nie wygodnie.
- Mogę cię prosić o aspirynę, jeśli masz i
wodę?
- Czyżbyś miała kaca?
Spojrzała na mnie groźnie, ale za chwilę
opadła głową prosto w poduszkę.
- No dobrze już idę.
Pomijając fakt, że byłem w samych spodenkach
udałem się do kuchni i zabrałem rzeczy, których w tej chwili najbardziej
potrzebowała.
- Dzięki. Bez tego nie dałabym rady - rzuciła
między kolejnymi łykami wody. - A miałeś mnie nie upić.
- Nie przypominam sobie, żebym coś takiego
mówił, ale w sumie ty też wczoraj sporo mówiłaś.
Spojrzała na mnie, dość intensywnie szperając
w swojej pamięci, co widziałem po wyrazie jej twarzy.
- Na przykład co?
- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Chyba znasz to powiedzenie? - Uśmiechnąłem się zalotnie, za co dostałem od niej
poduszką.
- Ej. Nie zapominaj, kto cię przygarnął, w
tym ciężkim momencie. A ja miałem zamiar ci zrobić gofry.
Udając obrażonego, poszedłem do kuchni, gdzie
zacząłem przygotowywać śniadanie. Po około dwóch minutach dołączyła do mnie
Callie ze skruszoną miną.
- Jullian? - Zaczęła nieśmiało. Miałem ochotę
trochę dłużej pociągnąć tę zabawę, więc nie odzywałem się do niej, kontynuując
swoje czynności. To było trochę dziecinne, do czego jestem w stanie się
przyznać.
- Jullian, nie zachowuj się jak dzieciak.
- Ja jestem dzieciakiem? - Zapytałem groźnie,
rzucając się na nią. Zacząłem ja łaskotać.
- Przestań!
Moje łaskotki nie wywołały na niej
najmniejszego efektu. Kurde.
- Dobrze - powiedziała, kiedy przestałem. -
Może teraz mógłbyś dać mi jakieś ciuchy na przebranie, bo trochę mi zimno. A
przy okazji jakiś ręcznik.
Podążyłem do swojego pokoju i chwyciłem
rzeczy. Podałem je jej i wróciłem do gotowania.
Nie jestem najlepszym kucharzem. Kilka razy
podejmowałem próby zrobienia jakiegoś wystawnego dania przykładowo na kolację z
matką, ale zwykle kończyło się to na zadymionej kuchni i jedzeniu w
restauracji. Ale też nie jestem aż tak koszmarny, żeby spalić wodę, więc po
latach wprawiania się umiem zrobić całkiem niezłe gofry. Wczoraj kupiłem nieco
świeżych owoców, jako że lubię je czasem podejść. Ułożyłem truskawki,
brzoskwinie i ananasa pokrojone w plastry na talerzu, który ustawiłem później
na stole. Nalewając zaparzoną kawę, usadowiłem się przy stole i czekałem na
Callie.
Co się stało? Kiedy będą kolejne? Może jakiś rozdział w świątecznym klimacie :)
OdpowiedzUsuńMam świątecznego oneshota, jeśli dobrze pójdzie to przed świętami go dodam. A co do rozdziałów, to rzadko ostatnio wchodzę na komputer, a jak wchodzę to zapominam sobie przygotować. Postaram się jeszcze dziś coś dodać ;)
Usuń