- Nie ma takiej opcji! - Krzyk Callie
rozniósł się po pokoju. Zamknęła się w łazience i wybrała numer, który znała
już lepiej niż swój własny. John zaczął walić w drzwi, ale ona się tym nie
przyjmowała.
- Callie? - Usłyszała zmartwiony głos.
- Jullian, czy mógłbyś po mnie
przyjechać? - Zapytała.
- Coś się stało?
- John przyjechał. Nie chcę o tym
mówić przez telefon.
- Będę za pięć minut. Nie martw się,
na jakiś czas możesz się zatrzymać u mnie, jeśli chcesz odetchnąć.
- Dziękuję. Jestem w pokoju 112.
Rozłączyła się i siedziała popierając
drzwi do czasu, kiedy usłyszała trzask dochodzący z wnętrza pokoju. Ostrożnie
wyszła z łazienki i jej usta wykrzywiły się w niemym krzyku. Przed nią stało
dwóch poobijanych mężczyzn. John chyba oberwał mocniej, ponieważ, z tego co
widziała, dzieliły go sekundy od upadku.
- To on? To z nim mnie zdradzasz? -
Wysyczał John.
Nie miała zamiaru mu odpowiadać.
Przecież prawda go nie obchodziła. Wzięła swoją walizkę i opuściła hotel z
Jullianem za plecami. Nie obejrzała się za siebie. Wpakowali wspólnie bagaż do
taksówki i w ciszy wybrali się do miejsca, w którym się zatrzymał.
Dopiero, kiedy usiedli na wielkim
łóżku zajmującym dość znaczną część pokoju, Callie poczuła się wystarczająco
pewnie, żeby się otworzyć.
- Pytałeś mnie wczoraj o ten ślad na
ręce. Kilka dni temu pokłóciłam się z Johnem. Mieliśmy ostatnio gorsze dni i
nie mogliśmy się dogadać. Chciałam zrobić sobie przerwę, a właściwie od niego
odejść. Złapał mnie mocno za rękę. Nie uderzył mnie, ani nic w tym stylu. To
był tylko mocny chwyt. Powiedział, że nie pozwoli mi odejść.
I w tej właśnie chwili po jej
policzkach popłynęły słone łzy, a Jullian otoczył ją ramieniem. Siedzieli tak
przez jakiś czas, aż jego koszulka była niemal całkowicie przemoczona. Wtedy
Callie lekko się odsunęła.
- Przepraszam, oddam ci za nią pieniądze...
Przerwał jej, delikatnie przejeżdżając
palcem po jej spierzchniętych wargach. Nawet w takim stanie wyglądała jak
księżniczka.
- Nie przejmuj się tym. To nic.
Nie miał na myśli tylko koszulki. Ta
cała sprawa z Johnem była poplątana, ale co on mógł jej zrobić?
- Idź wziąć prysznic, bo widzę, że
tego potrzebujesz, a ja w tym czasie zamówię nam coś do jedzenia.
Przytuliła go mocno i wyszeptała do
ucha podziękowania. Był jej opoką i dzięki niemu zdobyła siłę na dalszą walkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)