piątek, 13 września 2013

ever liar 8

cóż po długich zmaganiach udało mi się napisać kolejny rozdział
mam nadzieję, że wam się spodoba :D zachęcam do zostawiania po sobie śladu w formie komentarzy :P


----------------------

Gdybym tylko wtedy wiedziała, że to spotkanie będzie mieć tak niemiłe konsekwencje…

Reszta dnia upłynęła szybko i w przyjaznej atmosferze. O dziwo towarzystwo Chrisa działało na mnie uspokajająco. Pomimo wcześniejszego starcia z Violett uśmiech nie schodził mi z twarzy. Podobnie było też z moim przyjacielem. Widać, że udało mu się wszystko zrozumieć i chyba już nawet przetrawić.


Kawa od Jessego była oczywiście cudowna. Nigdy byście nie przypuścili, że może ona tak smakować. Nasz znajomy nie mógł się obyć bez popisania swoimi umiejętnościami plastycznymi. Na każdym zrobionym przez niego napoju można było zauważyć śliczny rysunek, robiony zazwyczaj czekoladą lub cynamonem. Na mojej wymalował wielką, uśmiechniętą buźkę, a na kawie Chrisa – kciuka uniesionego do góry. Chyba opacznie zrozumiał nasz mały wypad. Niespiesznie wyjaśniłam mu całą zaistniałą sytuację. Odniosłam wrażenie, że zrobiło mu się głupio.

- Nie przejmuj się. Każdy by tak pomyślał – powiedziałam. – Nic takiego się nie stało.

Po moich słowach zapłaciliśmy i wyszliśmy z kawiarni.

- Wiesz, całkiem miłe było to dzisiejsze popołudnie. Chyba będę mógł się do tego przyzwyczaić – zagaił Chris, popijając swoje latte.

- Masz rację. Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć – odpowiedziałam.

Szliśmy przez kilka minut w milczeniu, aż doszliśmy do miejsca, w którym mieliśmy się rozejść. Dałam mu szybkiego buziaka w policzek i ruszyłam w stronę swojego domu.

Już z daleka widziałam Dimkę biegającego wokół domu. Wyglądał wprost komicznie. Miałam go już tyle lat, a czułam jakbym go dostała zaledwie wczoraj. Był taki kochany. Kiedy zauważył, że wchodzę na podwórko wpadł na mnie o mało mnie nie przewracając. Zaczęłam go głaskać kątem oka szukając gdzieś w pobliżu jakiejś z jego zabawek, by mieć, czym odwrócić jego uwagę. Złapałam pierwszą lepszą leżącą niedaleko piłkę i rzuciłam najdalej jak umiałam. Pies od razu zauważył ruch i pobiegł za nią, a ja dostałam 30 sekund by wbiec do domu. Nigdy nie byłam dobra w sprincie, ale ostatnio szło mi odrobinę lepiej niż wcześniej. Może to kwestia dorastania?

W trakcie spotkania z Chrisem zauważyłam, że nie wzięłam z domu telefonu. To dziwne, zwykle o nim nie zapominam. Cóż, stało się. Przeszłam przez kuchnię wyrzucając przy okazji kubek po kawie i wspięłam się po schodach do swojego pokoju.

Po otworzeniu drzwi ujrzałam niesamowity bałagan, którego nie było tu, kiedy wychodziłam. Wszystkie moje ubrania leżały porozwalane na podłodze, kołdra zsuwała się z łóżka, moje dzisiejsze notatki poniewierały się na biurku. Jednym słowem, mój pokój wyglądał, jakby przeszło po nim tornado. Moi rodzice zwykle do niego nie zaglądali, a jeśli już to zostawiali wszystko na swoim miejscu. Zastanawiające było to, że nikt poza nami nie miał klucza do domu, a kiedy otwierałam drzwi nie widać było żadnych śladów włamania.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w podłogę. Czego ktoś szukał w moim pokoju i co najważniejsze, czy udało mu się to znaleźć? Postanowiłam, że im szybciej zacznę to sprzątać tym szybciej się tego dowiem.

Po prawie godzinnych zmaganiach z bałaganem w końcu mi się udało jakoś wszystko uporządkować. Jednak najbardziej przeraziło mnie to, czego nie udało mi się w nim znaleźć – brakowało mojego telefonu. Teraz pozostało mi się tylko zapytać, „ Do czego jego obecny posiadacz zamierza go wykorzystać?”

1 komentarz:

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)