sobota, 31 stycznia 2015

ever liar 63

Niedzielę spędziłam ucząc się do klasówki z historii. To było tak nudne, że oczy same się zamykały. Wypiłam trzy dość mocne kawy, żeby przemknąć przez cały materiał. Wieczorem byłam umówiona z Mackiem na lekcję. Zamknęłam drzwi od środka i przeteleportowałam się do lasu. Weszłam pod kopułę, ale nie zastałam tam mojego przyjaciela, tylko dwójkę nieznanych mi ludzi. Już miałam się wycofać i zaczekać na Maca przy ścieżce, kiedy nieznajomi się do mnie zbliżyli.

- Hej. Ty pewnie jesteś Kate.- Odezwała się niska brunetka. W sumie niska to chyba złe określenie, w końcu była mniej więcej mojego wzrostu. Kopuła powoli zaczynała się rozświetlać. Zauważyłam, że dziewczyna ma niebieskie oczy. Wyglądała na starszą wersję Meg. Wyglądała może na 20 lat. – Jestem Lena, a to mój chłopak Lucas.

Przeniosłam wzrok na wysokiego bruneta. Był chyba w tym samym wieku, co Lena. Nosił okrągłe okulary, niczym Harry Potter. Właściwie, to był do niego łudząco podobny. Chyba wiedział, o czym myślę, bo w pewnej chwili przerwał moje rozmyślania, swoim głębokim głosem.

- Jeśli pomyślałaś, że jestem Harrym Potterem, to niestety będę musiał cię rozczarować.

- Przepraszam. Po prostu jesteś bardzo podobny do tego aktora. Miło mi was poznać.

Na moment zapadła niezręczna cisza. Żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć, przynajmniej takie odnosiłam wrażenie.

- No dobra to może weźmiemy się do ćwiczeń. Wiemy, że Mac nic ci nie mówił, ale nadszedł czas, żebyś spróbowała powalczyć z nieznanym przeciwnikiem. Patrząc na twoje ostatnie przygody, przyda ci się ta lekcja. Musisz nauczyć się także ataku, ale to następnym razem.

Czułam się jakby ominął mnie jakiś wątek w jej wypowiedzi. Mój mózg zwalniał. Moje ciało wiotczało.

***
Obudziłam się we własnym łóżku. Pewnie to tylko mi się przyśniło. Spojrzałam na zegarek. Chyba już nie opłaca mi się iść spać. Mimo, że musiałam przespać jakieś dziesięć godzin, nadal byłam zmęczona. Aby się trochę rozbudzić udałam się pod prysznic. Po drodze złapałam pierwsze z brzegu jeansy i czerwoną bluzę.

Nie minęło dużo czasu, a znalazłam się w szkole. Siedząc na lekcji angielskiego starałam się skupić, na słowach nauczyciela, zresztą jak zazwyczaj. Kilka razy udało mi się nawet poprawnie odpowiedzieć na jego pytania. Jakiś czas temu zdecydowałam, że chciałabym studiować literaturę, więc postanowiłam przyłożyć się do nauki, chociażby tego jednego przedmiotu. Zawsze lubiłam książki, więc czułam, że to dobra decyzja.

Wraz z końcem lekcji poczułam wibracje w kieszeni. Ed zapraszał mnie na spotkanie w parku. Odpisałam mu, że nie mogę, ale jeżeli chce może wpaść do mnie do domu. Umówiliśmy się pod szkołą.

Sprawdzian z historii okazał się tak trudny jak myślałam, co w sumie nie było takie nadzwyczajne. Chyba zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Może jakoś uda mi się zaliczyć.

- Hej Rose, jak ci poszło? – Zapytałam przyjaciółki, kiedy opuściłyśmy salę.

- W sumie nie było to takie ciężkie. Dwóch zadań nie napisałam, a co do reszty nie powinno być żadnych zastrzeżeń.

- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Rosie?

- No wiesz, czasem trzeba się nauczyć. Akurat te tematy nie były takie złe. A teraz chodź, bo dziś biegamy.

Złapała mnie za rękę i udałyśmy się na halę.

***
- Hej Ed! Za chwilę do ciebie przyjdę, muszę wziąć tylko swoje rzeczy.

Szybko zabrałam torbę z książkami i pobiegłam do niego.
Pocałowałam go w policzek na przywitanie.

- Miło cię widzieć – powiedział.

Ruszyliśmy w kierunku mojego domu.

- Jak tam w szkole?

- W sumie w porządku. Chociaż nie mogę się już doczekać weekendu. Wiesz jak to jest. Słuchaj mam do ciebie prośbę. Jesteś dobry z matmy, a mi przydałyby się korki. Może, mógłbyś mnie uczyć? – Zapytałam nieśmiało.

- Pewnie. Dobrze, że mnie zapytałaś. Jakoś się umówimy. A teraz chodźmy szybciej, bo zanosi się chyba na deszcz.

Ed miał rację. Ledwo weszliśmy do domu, a zaczęło lać. Zaparzyłam herbatę i usiedliśmy w salonie.

- Chciałbym cię o coś zapytać – zaczął, powoli zbliżając się do mnie.

Nagle złapał mnie za rękę i wykręcił ją mocno do tyłu. Czułam jakby moje mięśnie wychodziły ze stawów. Byłam sparaliżowana. Klęczałam teraz na podłodze, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.

- Czemu? – Tylko tyle zdołałam powiedzieć.


- Musisz się dowiedzieć o pewnej rzeczy, ale sądzę, że na początek jesteś mi winna kilka informacji o swojej rodzince.

sobota, 24 stycznia 2015

ever liar 62

przepraszam za tą przerwę, ale musiałam odpocząć. jednak wracam z nowym zapałem i pomysłami, na których realizację postaram się znaleźć czas. niestety może się to okazać trudne, więc nie wiem jak często będą pojawiały się nowe rozdziały. wiem, że ta długość nie rekompensuje czasu czekania, ale kolejny rozdział postaram się dodać najszybciej jak mogę ;D
ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta o tym blogu :) miłego czytania :D
-------------------------------------------------
- Mamo, tato już jestem! – Krzyknęłam zdejmując buty. Szybko przemknęłam korytarzem do salonu, gdzie zastałam rodziców siedzących na kanapie i pijących herbatę.

- No w końcu! Kate wiesz, że bardzo cię kochamy i ufamy ci bezgranicznie, ale nie podoba nam się, że znikasz co chwila z domu i wracasz dopiero następnego dnia. Przykro mi, jednak musimy dać ci szlaban – powiedział tata.

Nie wiedziałam, że aż tak się na mnie wkurzyli. Aczkolwiek ja też byłabym zła, a przede wszystkim umierałabym ze strachu gdyby moje dziecko nie wracało do domu na noc bez zapowiedzi.
- Obiecuję, że już nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię…

- Ostatnio też tak mówiłaś i co? – Dorzuciła mama.

- Wiem, ale tym razem dotrzymam słowa. Przecież wiecie, że w piątek są urodziny Julie i robi imprezę. Możecie nawet mnie zawieźć i po mnie przyjechać. Proooooszę!

- Możemy nad tym pomyśleć. Powiesz nam, co się z tobą ostatnio dzieje? Wiecznie cię nie ma w domu, wracasz o późnych porach, ciągle jesteś zamyślona albo zamykasz się w sama w swoim pokoju i nie pozwalasz nikomu się zbliżyć. A na dodatek zauważyłam, że ostatnio schudłaś. Coś w szkole jest nie tak?

Gdybym tylko mogła wam o wszystkim powiedzieć.

- Jeżeli chodzi o tą wagę – usiadłam na fotelu, nalewając sobie herbaty do kubka – to nie wiem, co się dzieje. Jem normalnie, a czasami nawet więcej niż powinnam. W szkole jest trochę ciężko, ale radzę sobie, na co wskazują na przykład moje oceny. Po prostu przechodzę trudny okres. Tak chyba czasami bywa.

- Ale nie możesz się tak zamykać w sobie – powiedział tata.

Przetwarzałam w głowie już po raz kolejny wydarzenia ostatnich tygodni. Utkwiłam pusty wzrok w kubku z herbatą. To wszystko było jak sen. W sumie to prawie jak w „Modzie na sukces”. Nie pogniewałabym się gdybym i ja się po chwili obudziła. Mogłabym żyć bez magii, bez wiedzy o rodzicach, nawet bez Nicka, chociaż mimo tego, że był dupkiem zależało mi na nim jak na nikim innym. Przeprowadzka, o której wspominałam Macowi była ucieczką od tego świata, jednak jak twierdził mój przyjaciel, napędziłaby mi ona jeszcze więcej problemów. Nie byłam typem tchórza, a jednym z moich postanowień noworocznych było nie poddawanie się. Chciałam stawiać pewne kroki i zmierzać z każdym dniem w kierunku prawdziwego szczęścia. Jak ja mogłam być tak głupia, żeby w ogóle myśleć o przeprowadzce?

Nagle poczułam, że świat przed oczami zaczął mi się zamazywać. Wypuściłam kubek z ręki i opadłam bezwładnie na podłogę, słysząc jedynie krzyki zdezorientowanych rodziców.

Pierwszą rzeczą, jaką poczułam po przebudzeniu, był zapach szpitala. Wiecie ten specyficzny odór wszelakich środków chemicznych wymieszanych ze sobą w złych proporcjach, które mogły wywołać czasem u człowieka mdłości.

Powoli podniosłam powieki i rozejrzałam się po niewielkiej sali. Po moich obu stronach stały łóżka, na których leżały młode dziewczyny. Ściany były białe podobnie jak większość mebli. Do prawej ręki miałam podłączoną kroplówkę. Za drzwiami widziałam moich rodziców rozmawiających z lekarzem. Kiedy mama napotkała mój wzrok, niemal od razu rzuciła się do drzwi. Stanęła przy moim łóżku i zaczęła mnie delikatnie gładzić po twarzy.

- Kochanie, jak to dobrze, że się obudziłaś. Nie wiedzieliśmy z tatą, co się z tobą dzieje. Próbowaliśmy cię obudzić jeszcze w domu przed przybyciem karetki, ale nam się nie udało.

- Czy wiadomo, dlaczego zemdlałam? – Zapytałam doktora, który w tej chwili wychylił się zza pleców mamy.

- Sprawdziliśmy twoje wyniki i prawdę mówiąc nie znaleźliśmy niczego niepokojącego, ale to tylko wstępne badania i nie wykrywają wszystkiego. Jadłaś śniadanie?

- Tak.

- Może to po prostu zmęczenie. Zdarzały ci się w ostatnim czasie takie osłabienia? Nie chodzi mi wyłącznie o to czy mdlałaś. Być może masz niedobór jakichś substancji.

- Raczej nie. Chociaż…


- Tak czy inaczej będę musiał zapisać cię na badania. Myślę, że nie ma przeciwwskazań by córka wróciła do domu. Zaraz zawołam pielęgniarkę i pomoże ci się odłączyć od tego sprzętu – tym razem zwrócił się do mnie, po czym opuścił pomieszczenie.