sobota, 12 października 2013

ever liar 10

mam nadzieję że się wam spodoba :) jak zwykle liczę na komentarze :D przez cały dzień w mojej głowie leciała dziś jedna piosenka, która chyba dobrze pasuje do tego rozdziału więc polecam puścić ją sobie w czasie czytania : http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jekHmNtLcig :D
--------------------

Nadal byłam zła na siebie z powodu braku telefonu. Nie mogłam się wczoraj zebrać by powiedzieć o tym rodzicom, zbyt bardzo bałam się ich reakcji. W końcu sto dolarów drogą nie chodzi, a najbogatsi na świecie nie jesteśmy.  Tak bardzo pochłonęły mnie moje myśli, że nie zauważyłam, iż jestem już na terenie szkoły. Niestety dość boleśnie to odczułam. Ktoś z pełnym impetem wpadł na mnie, tak, że po chwili leżałam na ziemi. Uniosłam głowę i zobaczyłam nad sobą Nicka.

- Hej. Nie żeby coś, ale mógłbyś trochę uważać jak chodzisz – powiedziałam zaczepnie i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.

On nic nie odpowiadając z miną skazańca pomógł mi wstać, po czym odwrócił się by odejść. Bez żadnego cześć czy chociażby sorry. Zaniepokoiło mnie to. Podniosłam plecak i pognałam za nim.

- Coś się stało? – zapytałam niepewnie.

- Pytasz mnie czy coś się stało? Jak możesz mi to robić – wybuchł. – Już nie pamiętasz, co do mnie wczoraj napisałaś?

- Napisałam?

- Nie rób z siebie niewiniątka! Nie będę ci teraz niczego tłumaczył. Możesz chodzić z tyloma chłopakami z iloma chcesz, ale mnie w to nie mieszaj. Nie mam ochoty na twoje głupie gierki, więc daj mi wreszcie święty spokój! Matko, ale ja byłem idiotą. Niech zgadnę sprawiło ci radość bawienie się mną? – widziałam, że nie panuje nad sobą, ale nie wiedziałam, o co mu chodzi.

- Jeżeli chcesz wiedzieć to wczoraj zniknął mój telefon, więc raczej nic do ciebie nie mogłam napisać – widziałam, że moje słowa nic nie dały, ale mimo to próbowałam dalej go uspokoić. – Naprawdę nie wiem, kto do ciebie napisał, ale to z pewnością nie byłam ja.

- Jasne. Teraz próbujesz mnie udobruchać by znów mieć mnie dla siebie. Tym razem ci się nie uda. Już wiem, jaka jesteś. Niby taka biedna, a tak naprawdę jesteś wredną, dwulicową suką. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego – wysyczał mi prosto w twarz, po czym odszedł, zostawiając mnie z oczami pełnymi łez.
Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Skierowałam się do łazienki, aby nikt nie widział jak się rozklejam. To chyba był jakiś z tych gorszych dni, bo w łazience spotkałam Violett z przyjaciółeczkami.

- O patrzcie kochane, kogo my tu mamy. Czyżby to była ex- dziewczyna mojego Nicka? Och słoneczko jak mi przykro – zaczęła mówić do mnie głosem ociekającym sarkazmem. Chwyciła mnie za podbródek i uniosła moją głowę do góry.

- Mówiłam ci maleńka, że ze mną nie wygrasz. Ja zawsze dostaję to, czego chcę. Nawet nie wiesz, jaką radość sprawia mi patrzenie jak twój maleńki świat się wali. Już niedługo nie będziesz miała nikogo, rozumiesz kochana? Nikogo.  Będziesz samotna jak palec, a wtedy wspomnisz moje słowa i będziesz mnie błagała o przebaczenie. A teraz wybacz, ale mój ukochany czeka.

Puściła mnie i razem ze swoją świtą wyszły zostawiając mnie krztuszącą z braku tlenu.


Ten dzień chyba nie skończy się najlepiej.

2 komentarze:

  1. super :D Zresztą każda część jest super, więc czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz i też będę często zaglądać;) dzięki za komentarz. Pozdrawiam Wiwi

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)