sobota, 26 października 2013

ever liar 11

miłego czytania :) http://www.youtube.com/watch?v=BB0DU4DoPP4 - piosenka, którą na koniec gra sobie Kate :D
http://ask.fm/PatiN07 gdybyście mieli jakieś pytania, piszcie śmiało ;)
-------------
Po powrocie do domu czułam się wykończona. Nie miałam na nic siły zamknęłam się w swoim pokoju i zaczęłam cicho płakać.

„Czemu, kiedy coś zaczyna mi się układać, nagle wszystko się komplikuje i spadam na dno?” raz po raz zadawałam sobie w głowie to pytanie. Nie wiem co ze sobą zrobić. To jak Violett mnie upokorzyła dziś w łazience i jeszcze ten wybuch Nicka … szkoda tylko, że nie wiem o co mu dokładnie chodziło.

Ubrałam się w dres i postanowiłam pobiegać trochę. Wzięłam mp3, włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam przed siebie. Zwykle wysiłek fizyczny mi pomagał. Nie wiem dokładnie ile czasu minęło, ale nagle poczułam, jak moje ciało słabnie. Nie chciałam się zatrzymywać i próbowałam to przezwyciężyć, ale się nie udało. Kilka metrów dalej zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Zemdlałam.

Otrzeźwił mnie zapach mięty. Ktoś pochylał się nade mną, ale nie miałam siły, by otworzyć oczy. Miałam ochotę zapaść w długi, niekończący się sen i oderwać w końcu od tego świata, jednak mój wybawca nie poddawał się tak łatwo. Po kilku minutach uniosłam powieki. Ładna blondynka stała przede mną. Wyglądała, jakby kamień spadł jej z serca.

- Jak dobrze, że się obudziłaś. Już miałam dzwonić po pogotowie. Akurat wracałam do domu, kiedy zauważyłam cię leżącą na ziemi – podała mi rękę i pomogła usiąść. – Masz szczęście, że to ja cię znalazłam a nie jakiś pedofil. A tak w ogóle mam na imię Juliett.

- Miło mi. A ja Katherine. Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę – uśmiechnęłam się do niej i powoli wstałam, opierając się na jej ramieniu.

- No to teraz powiedz mi gdzie mieszkasz – spojrzałam na nią dziwnie, co wywołało na jej twarzy uśmiech. – Przecież nie pozwolę ci w takim stanie, iść samej do domu.

Podałam jej adres i niespiesznie ruszyłyśmy. Po drodze dowiedziałam się, że ma 19 lat i studiuje medycynę na pobliskim uniwersytecie. Sprawiała wrażenie miłej, zabawnej i cieszącej się życiem dziewczyny. Bardzo dobrze mi się z nią gadało.

Zaprosiłam ją na herbatę. W czasie kiedy woda się gotowała Jullie pomogła mi przygotować kanapki. Usiadłyśmy przy stole i tak się zagadałyśmy, że żadna z nas nie zauważyła, iż za oknem zrobiło się ciemno.
Przed wyjściem Juliett zapisała mi jeszcze swój numer telefonu, w razie gdybym miała jakieś kłopoty, albo po prostu gdybym nie miała z kim pogadać. Czułam, że zyskałam nową przyjaciółkę. Chociaż tyle dobrego wynikło z dzisiejszego dnia.

Poszłam się wykapać. Po drodze zwinęłam ze swojego pokoju piżamę. Wchodząc do łazienki poczułam straszne zimno. Okno było otwarte, a na półce obok mojego szamponu leżał mój telefon. Zamknęłam okno. Byłam przerażona. Jeszcze wczoraj nigdzie nie mogłam znaleźć tego telefonu, a teraz pojawił się znikąd. Przez głowę przeszła mi myśl, że to może Jullie go tu podrzuciła, ale sięgając myślami do dzisiejszego popołudnia, zorientowałam się, że ona nigdzie nie wychodziła z kuchni.

Przejrzałam szybko skrzynkę pocztową. Żadnych wysłanych, ani odebranych wiadomości. Ktoś musiał wszystko wykasować. Nie wiedziałam co z tym wszystkim zrobić. Wzięłam szybki prysznic, po czym odrobiłam lekcje. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero osiemnastą. Za godzinę wrócą rodzice i będę mogła spokojnie usnąć, a do tego czasu muszę coś ze sobą zrobić.

Wyjęłam gitarę z pokrowca i zaczęłam grać dobrze znaną mi melodię. Przypominała mi ona czasy dzieciństwa, kiedy wszystko było takie proste.

Every memory of looking out the back door
I have the photo album spread out on my bedroom floor
It's hard to say it, time to say it
Goodbye, goodbye …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)