tak jak obiecałam jest i kolejny rozdział, a komentarzy tak jakoś mało :(
ten rozdział może trochę zszokować. miłego czytania :D
------------------------
- O czym ty znowu mówisz Violett? – zapytałam dziewczynę,
która miała na sobie sukienkę łudząco podobną do mojej.
- Nie udawaj głupiej Kate – odwarknęła mi.
Mierzyłyśmy się wzrokiem przez kilka dobrych minut. Czułam,
że trwałoby to dużo dłużej, gdyby nie nagły wybuch Viol. Rzuciła się ona na
mnie wywracając na ziemię. Zaczęła szarpać moje włosy, kiedy chłopcy nas rozdzielili.
Nick został ze mną, podczas gdy Mac odciągał Violet nieco dalej. Zauważyłam, że
przyglądał się jej uważnie, jakby wpadł na jakieś rozwiązanie.
- Puść mnie – wrzasnęła mu prosto w twarz moja napastniczka,
jednak mój przyjaciel nadal trzymał ją w żelaznym uścisku.
- To ty mnie tu sprowadziłaś? – zapytałam.
- A myślałaś, że kto? Nie przypuszczałam tylko, że tych
dwóch cię znajdzie, w końcu nałożyłam dobre blokady. Nie wiem jak im się to
udało – wycedziła.
- To ty tańczyłaś ze mną na balu? – tym razem dla odmiany
pytanie zadał jej Nick.
W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko.
- Wiedziałem, że coś jest nie tak. Kiedy mnie pocałowałaś,
wszystko było jasne. Kate nie zrobiłaby tego z własnej woli.
- Zaraz, czy ktoś mógłby mnie oświecić? – zapytałam zainteresowana.
- Violet zmieniła się w ciebie i próbowała mnie odzyskać. Nie
wyszło tak jak chciała.
Zrobiło mi się jej szkoda. Wiem, że ciężko jest kochać
kogoś, kiedy ta osoba nie odwzajemnia twoich uczuć. Jest się wtedy zdolnym do
każdego rodzaju szaleństwa. Widać było, że Nickolaj jest dla niej bardzo ważny.
- Wybaczam ci.
Na moje słowa wszyscy obecni zamarli z wyrazem szoku w
oczach. Wiedziałam, iż postępuję właściwie. Nigdy nie zapomnę tego piekła,
które mi urządziła, ale byłam prawie pewna, że jeśli ja jej wybaczę, sytuacja
między nami ulegnie zmianie. Może nie jakiejś drastycznej, ale zawsze jakiejś.
Ciszę, która między nami zapadła przerwał Mac.
- Wiem, że to nie jest najlepszy moment, ale chyba znalazłem
twoją rodzinę Kate.
Nick i ja wytrzeszczyliśmy na niego oczy. Viol nic o tym nie
wiedziała i jakoś nie czułam się z nią na tyle blisko, by się tym dzielić.
- Mac masz rację. Nie możemy tego odłożyć na później?
- Niestety nie. Violet, kiedy obchodzisz urodziny? – zapytał
mój przyjaciel. To było niedorzeczne.
- Myślisz, że ci odpowiem? Chyba żartujesz sobie ze mnie –
odparła.
- Słabo maskujesz swoje myśli. A więc dziewiętnasty grudnia.
Tak samo jak Kate. Wiecie, że macie takie samo znamię za uchem? Nick tylko nie
mów mi, że tego nie zauważyłeś?
Spojrzałam na mojego byłego chłopaka. Chyba właśnie łączył
fakty.
- Tak myślałem – kontynuował Mac. – Chyba zaraz będziemy
mieli gości, którzy nam wszystko wyjaśnią.
Na jego słowa zza drzew wyszła jakaś para. Obrzucili nas
uważnym, zagubionym spojrzeniem. Mężczyzna mniej więcej w wieku mojego ojca
zbliżył się do Maca, który wypuścił ze swojego uścisku Violet. Pobiegła ona do
kobiety.
- Katherin oto twoi rodzice i najwidoczniej twoja siostra
bliźniaczka.
O mało nie dostałam zawału słysząc Maca. Wsparłam się na Nicku.
Mój świat obrócił się do góry nogami. Ludzie, których poszukiwaniem zajmowałam się
w ciągu ostatnich kilku miesięcy, od tak pojawili się nie wiadomo skąd.
Moja „mama” miała łzy w oczach. Nie wiedziałam, co mam ze
sobą zrobić. Czy podejść do niej, czy jednak zachować pewien dystans. Jednak najbardziej
wpłynęła na mnie informacja o tym, że mam siostrę.
- Chyba na dziś wystarczy mi wrażeń. Nick zabierz mnie do
domu – powiedziałam.
Musiałam to wszystko przemyśleć. Potrzebowałam czasu.
- Katherin zaczekaj. Chcielibyśmy z tobą porozmawiać i
wszystko ci wytłumaczyć – powiedział mój „tata”.
- Możemy to odłożyć na jutro? Przepraszam, ale jestem
zmęczona.
Skinęłam im głową i ruszyłam podpierając się na Nickolaju.
- Chcesz o tym porozmawiać? – zapytał, kiedy odeszliśmy.
- Nie. Tak. Nie wiem. Co ja mam o tym myśleć?
- Na twoim miejscu też bym nie wiedział. Spotkaj się jutro z
nimi. Nawet, jeśli to dla ciebie bolesne, to myślę, że powinnaś się dowiedzieć,
co się stało, że musieli cię oddać. Jeśli chcesz mogę iść tam z tobą –
zaproponował.
- Nie. Myślę, że sama muszę się z tym uporać. Tak właściwie,
to która godzina?
Nick spojrzał na swój telefon, który trzymał uprzednio w
kieszeni marynarki.
- Dziesiąta.
Czułam, że o czymś zapomniałam. Nic dziwnego, w końcu tyle
się dziś wydarzyło.
- Dziękuję ci jeszcze raz, że przyszedłeś po mnie.
- Nie ma za co. Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
Doszliśmy już pod mój dom. Nick pochylił się nade mną, żeby
dać mi buziaka w policzek. Tym razem pozwoliłam mu na to. Ostatni raz go
przytuliłam i weszłam do rozświetlonego przedpokoju.
Mam do powiedzenia cztery rzeczy :
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - NAAAAAAAREEEEEESZCIEEEEEE!!!!!! Nie mogłam sie doczekać kiedy o tym napiszesz. :D
Po drugie - Bardzo fajnie ci wyszedł ten rozdzialik i poprzedni ( oczywista oczywistość ) też.
Po trzecie - Bardzo, bardzo, bardzo dziękuje za życzenia. Tak mało osób o tym pamiętało... :(
Po czwarte - Przeprasza, że komentuje tak późno, tak wiem, nie bij, poprawię się, ale opłacało sie czekać tak długo ( w sęsie mi, nie tobie;D ) na rozdziały.
Weny życzę,
Twój Pomysłodawca;*
PS.
Niby warto czekać, ale weź się pospiesz z pisaniem bo ja tu usycham z tensknoty za EL.
no nateszczie
OdpowiedzUsuń