niedziela, 19 października 2014

ever liar 54

ten rozdział nie pojawiłby się w tym tygodniu gdyby nie dobroć mojego brata, tak więc wielkie podziękowania dla niego. ja niestety póki co jestem bez mojego laptopa. nie wiem, jak będzie w przyszłym tygodniu, ale liczę, że będę mogła napisać dla was kolejny rozdział. miłego czytania. :)
---------------------------
Weekend zleciał zdecydowanie za szybko. Powrót do szkolnej rzeczywistości z pełną akceptacją zaistniałej sytuacji rodzinnej, był niestety nadal zbyt bolesny. Od piątku nie widziałam się z Violett. Ciężko będzie mi ją teraz omijać skoro jesteśmy rodziną. Nic innego nie zajmowało moich myśli przez te dwa dni. Nie liczyłam, na to, że Violett pierwsza się do mnie odezwie. Musiałam do tego podejść z dystansem.  

Kiedy tylko przekroczyłam szkolny próg, podbiegła do mnie Rose i zarzuciła pytaniami o piątkowy wieczór. 

-Wiesz zaczęliśmy się martwić, kiedy ten chłopak powiedział nam, że cię nie może znaleźć. - Pewnie miała na myśli Eda. 

-Nic się nie stało. Po prostu zapomniałam o tym spotkaniu i poszłam do domu. Okazało się, że minął mnie po drodze - odpowiedziałam. 

-Nie żeby coś, ale może powinnaś zacząć brać jakieś tabletki na pamięć, bo ostatnio z tego co słyszałam często zdarza ci się zapominać o wielu rzeczach. 

-Może masz rację. - W tłumie wypatrzyłam Viol. - Wiesz muszę już iść. Mam ważną sprawę do załatwienia przed lekcjami. Widzimy się na chemii - rzuciłam i nie czekając na odpowiedź ruszyłam w kierunku mojej siostry.  

Dziwnie było ją tak nazywać nawet w myślach. 

-Hej - przywitałam się.  

-Cześć i pa - rzuciła próbując się oddalić. Złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę łazienki. Zamknęłam za nami drzwi. 

-Co robisz? - wściekła się, no cóż. 

-Próbuję z tobą porozmawiać na osobności. Wiem, że tego nie chcesz. W sumie ja też nie, ale to konieczność. Ta cała sytuacja mnie przytłoczyła. To, iż jesteś moją siostrą jest dziwne i niepokojące, ale nie jest nie do przyzwyczajenia. Wiedz, że nigdy nie zapomnę tego co mi zrobiłaś, jednak mogę ci wybaczyć. Nie chcę się z tobą kłócić i pojedynkować o takiego dupka jakim jest Nick.  

-Masz rację on jest dupkiem - wybuchłyśmy śmiechem. Jak widać coś co dzieli, może też łączyć. 

-Chociaż w tym się zgadzamy. Nie chodzi mi o to, żebyśmy były przyjaciółkami, bo obie wiemy, że to mało realne, ale chociaż miejmy do siebie szacunek.  

-Zgoda.  

Trochę mnie zaskoczyła, ale to dobrze. Po chwili niezręcznej ciszy Violett podeszła do mnie i lekko mnie objęła. 

-Tylko nie wyobrażaj sobie za dużo. Nie mam zamiaru się do ciebie przyznawać, więc ty też lepiej nikomu nie mów o naszym pokrewieństwie - rzuciła i szybko wyszła z łazienki. 

Kamień spadł mi z serca. Usłyszałam dzwonek i biegiem pognałam do szafki po książki, a następnie do klasy. 

Na lunchu złapał mnie Nick. 

-Cześć Kate. Co tam u ciebie? Jak poszła rozmowa? - specjalnie podkreślił ostatnie słowo. 

-Dobrze. - Powiedziałam między kęsami mojej ulubionej kanapki z kurczakiem. - Patricia i Jackob są świetni. Dobrze, że w końcu ich znalazłam. Za najbardziej dziwną rzecz uważam rozmowę z Violett, ale prawdę mówiąc czuję się z tym dużo lepiej. Nie muszę się już dłużej zastanawiać, kim jest moja rodzina.  

-Cieszę się. - Dobrze, że nie wnikał w szczegóły. - Nadal chcesz, żeby Mac cię uczył? Bo wiesz, mam trochę wolnego czasu i chętnie bym ci pomógł. 

Trochę zaskoczyła mnie jego propozycja, ale wiedziałam, że nie mogę zrezygnować z lekcji z przyjacielem. Biorąc pod uwagę to, iż mogłoby być to niebezpieczne dla Nickolaja. Nadal nie wiedziałam jak nad sobą zapanować.  

-Nie - ostro zaprzeczyłam. - Mac jest bardzo dobrym nauczycielem i nie chcę z niego rezygnować. 

-Spokojnie, tylko zapytałem. Lepiej już sobie pójdę. 

-Do zobaczenia kiedyś - pożegnałam się z nim i wróciłam do jedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)