sobota, 3 października 2015

Call me I

Hej kochani! :)
Tak sobie zaczęłam ostatnio myśleć, że może by tak tu wrzucać nowe rozdziały Call me, w końcu nie każdy lubi czytać na wattpadzie. Także oto pierwszy rozdział :D
-------------------

- Słucham? – W słuchawce rozbrzmiał nieznany kobiecy głos.

- Katie? – Zapytał zdezorientowany. Był prawie pewien, że to nie jego siostra. Może znowu pomylił numery? Dość często mu się to zdarzało, ale tym razem nie był na siebie wkurzony. Ten głos działał jak miód na jego serce. Delikatnie przeciągane samogłoski, które od razu wychwycił, sprawiły, że nie chciał się rozłączyć, jak zazwyczaj mówiąc tylko „Przepraszam pomyłka”.

- Nie. Mogłabym się dowiedzieć, z kim rozmawiam?

Zapragnął poznać swoją rozmówczynię.

- Jullian. Jullian Moore. Musiałem źle zapisać numery. Bardzo panią przepraszam, ale chyba nie dosłyszałem imienia.

Tani chwyt, ale może zadziała. Miał ogromną nadzieję, że się nie rozłączy.

- Callie. Przykro mi, że nie dodzwoniłeś się tam gdzie chciałeś.

- Uwierz mi, w tej chwili nie chciałbym rozmawiać z nikim innym, Callie. – Jej imię brzmiało tak, delikatnie, doskonale pasowało do głosu.

- Ohh. – Trochę się speszyła tymi słowami, jednak miło było usłyszeć to, zwłaszcza po takim dniu. Szef nieustannie miał do niej o coś pretensje. Głowa bolała ją już od tych krzyków. Na domiar złego rano wylała na siebie kawę i przez cały dzień zmuszona była chodzić w ubrudzonej koszuli, jako, że szef nie pozwolił jej się ruszyć z biura chociażby na pięć minut. – Może w takim razie zdradziłbyś mi, do kogo próbowałeś się dodzwonić?

- Katie to moja młodsza siostra. Miałem dziś przypilnować jej syna, ale chyba nic z tego nie wyjdzie, skoro nie mam jak się z nią skontaktować. Widzisz niedawno przeprowadziła się do miasta i nie znam jej nowego adresu. – Swobodnie się nią rozmawiało. Zresztą dużo łatwiej jest zwierzyć się obcej osobie, niż komuś znajomemu.

- Przykro mi. A ona nie ma twojego numeru?

- Masz mnie – zaśmiał się. – Chciałem po prostu podtrzymać rozmowę.

- Podtrzymać rozmowę? – Na jej twarzy wykwitł uśmiech. Jej też na tym zaczynało zależeć. Leżała na swoim małym, niewygodnym łóżku i wpatrywała się w ledwo widoczne w świetle zachodzącego słońca gwiazdy, namalowane na suficie fluorescencyjnym sprayem. Miała takie w swoim starym pokoju.

- Dokładnie. Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, biorąc pod uwagę, że znamy się od kilku minut i w dodatku poznaliśmy się przez przypadkowy telefon, ale co byś powiedziała na to, żebyśmy od dziś rozmawiali tak ze sobą codziennie? Mogę dzwonić do ciebie o tej samej porze, jeżeli nie masz nic przeciwko temu.

- Niby po co mielibyśmy to robić? – Zapytała, chociaż czuła, że zna tę właściwą odpowiedź.

- Masz rację, to głupie. Przepraszam, że w ogóle z czymś takim wyskoczyłem, przecież mnie nie znasz…

- Jednak czuję, jakbyśmy się już kiedyś spotkali. Jullianie wcale nie uważam tego za głupi pomysł, no może nie aż tak głupi, jak ci się wydaje. Z przyjemnością zgadzam się na taki układ.

Ulżyło mu, że nie uważa go za skończonego wariata.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. – Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. – To co byś powiedziała na 20?

- Idealnie – wyszeptała.

- Przepraszam cię, ale muszę się rozłączyć. Zadzwonię jutro o 20.

- Do usłyszenia jutro, Jullianie.


- Do jutra, Callie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)