znalazłam przedwczoraj trochę czasu i oto jest :P w następnej części będzie się działo więcej, ale muszę jakoś łatać całość akcji :)
czekam na komentarze.
do Guci - jak już mówiłam dziś, czytasz mi w myślach xD
------------
- O mniam – powiedziałam na widok wystawki pełnej świeżych ciasteczek różnego rodzaju.
- No faktycznie jest co wybierać – dodał Ed.
Wzięliśmy po babeczce z polewą czekoladową i ananasami.
- Dawno nie jadłam czegoś tak pysznego. Chyba zacznę przychodzić tu częściej. Prawdę mówiąc chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o tobie. Masz jakieś … - przerwał mi dzwonek w telefonie. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Maca. – Przepraszam, muszę odebrać.
Odeszłam od stolika i kliknęłam zieloną słuchawkę.
- Hej.
- Hej Kate. Masz dziś czas? – zapytał mój przyjaciel.
- Dla ciebie zawsze. Chodzi o te lekcje? – podkreśliłam ostatnie słowo.
- Tak, ale nie tylko. To, o której możemy się spotkać?
- Za pół godziny pod twoim sklepem?
- Ok. Możliwe, że będziesz musiała na mnie chwilę poczekać. To do zobaczenia.
Rozłączył się, a ja wróciłam do Eda. Do sklepu było tylko 5 minut drogi, więc postanowiłam spokojnie dokończyć babeczkę.
- No to, na czym skończyliśmy? – zapytałam zlizując polewę.
- Chciałaś mnie o coś zapytać.
- Już wiem. Chciałam zapytać czy masz jakieś konkretne zainteresowania.
- Jak powiem, że szukanie pięknych dziewczyn w pociągach, to wyjdę na idiotę? – zapytał z zadziornym uśmiechem. Szturchnęłam go lekko w ramię. – No dobra. A tak na serio to lubię biegać i ćwiczyć różne sztuki walki. Od trzeciego roku życia na przykład uczę się karate, a ostatnio zacząłem się fechtować. Lubię też czytać książki o tematyce średniowiecznej. Muszkieterowie i te sprawy.
- Fajnie. Może kiedyś mógłbyś mnie czegoś nauczyć. Chodzi o fechtunek oczywiście. Zawsze uważałam, że to w pewnym sensie może być niezła zabawa.
- Hmmm… jeszcze zobaczymy – coś w jego twarzy się zmieniło. Wydawało mi się, że nie jest zbytnio pozytywnie nastawiony do mojej propozycji.
- Wiesz chyba muszę się już zbierać. Umówiłam się z kimś. To widzimy się pojutrze. Szczegóły prześlę ci smsem.
- Jasne. Nie mogę się już doczekać – odpowiedział i się pożegnaliśmy.
Najszybciej jak tylko mogłam udałam się do sklepu. Akurat Mac zamykał.
- No to co mamy dziś w planach? – zapytałam.
- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył. Dzisiaj zaczynamy twoje treningi.
- A co z tą drugą sprawą?
- Tym zajmiemy się później. A teraz wsiadaj do samochodu, jedziemy do lasu.
- Kpisz sobie ze mnie? Do lasu?
- Tak.
Nie powiedział nic więcej, więc stwierdziłam, że nie ma szans na to, żebym się czegoś dowiedziała, zanim dojedziemy na miejsce.
W sumie nie wiem, czemu pojechaliśmy samochodem, przecież to nie było daleko. Mac otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść.
- Dalej musimy iść na pieszo – szepnął, co mnie zdziwiło.
Ruszyłam za nim. Po dosłownie minucie byliśmy na jakiejś polanie.
- To tutaj? Nie boisz się, że coś spalę, albo zawalę? – zapytałam.
- Zdecydowanie nie. Spójrz na to – powiedział, podchodząc do niewielkiego buku.
Bardzo dobrze czyta mi się Twoje opowiadania. Ciężko jest znaleźć kogoś, kto pisze nie tylko "na poziomie" ale również ciekawie :)
OdpowiedzUsuńSuper!Ale dawno nie było Elizabeth!
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Czekam z niecierpliwością