środa, 12 marca 2014

ever liar 31

znalazłam przedwczoraj trochę czasu i oto jest :P w następnej części będzie się działo więcej, ale muszę jakoś łatać całość akcji :)
czekam na komentarze.
do Guci - jak już mówiłam dziś, czytasz mi w myślach xD
------------
 - O mniam – powiedziałam na widok wystawki pełnej świeżych ciasteczek różnego rodzaju.

- No faktycznie jest co wybierać – dodał Ed.

Wzięliśmy po babeczce z polewą czekoladową i ananasami.

- Dawno nie jadłam czegoś tak pysznego. Chyba zacznę przychodzić tu częściej. Prawdę mówiąc chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o tobie. Masz jakieś … - przerwał mi dzwonek w telefonie. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Maca. – Przepraszam, muszę odebrać.

Odeszłam od stolika i kliknęłam zieloną słuchawkę.

- Hej.

- Hej Kate. Masz dziś czas? – zapytał mój przyjaciel.

- Dla ciebie zawsze. Chodzi o te lekcje? – podkreśliłam ostatnie słowo.

- Tak, ale nie tylko. To, o której możemy się spotkać?

- Za pół godziny pod twoim sklepem?

- Ok. Możliwe, że będziesz musiała na mnie chwilę poczekać. To do zobaczenia.

Rozłączył się, a ja wróciłam do Eda. Do sklepu było tylko 5 minut drogi, więc postanowiłam spokojnie dokończyć babeczkę.

- No to, na czym skończyliśmy? – zapytałam zlizując polewę.

- Chciałaś mnie o coś zapytać.

- Już wiem. Chciałam zapytać czy masz jakieś konkretne zainteresowania.

- Jak powiem, że szukanie pięknych dziewczyn w pociągach, to wyjdę na idiotę? – zapytał z zadziornym uśmiechem. Szturchnęłam go lekko w ramię. – No dobra. A tak na serio to lubię biegać i ćwiczyć różne sztuki walki. Od trzeciego roku życia na przykład uczę się karate, a ostatnio zacząłem się fechtować. Lubię też czytać książki o tematyce średniowiecznej. Muszkieterowie i te sprawy.

- Fajnie. Może kiedyś mógłbyś mnie czegoś nauczyć. Chodzi o fechtunek oczywiście. Zawsze uważałam, że to w pewnym sensie może być niezła zabawa.

- Hmmm… jeszcze zobaczymy – coś w jego twarzy się zmieniło. Wydawało mi się, że nie jest zbytnio pozytywnie nastawiony do mojej propozycji.

- Wiesz chyba muszę się już zbierać. Umówiłam się z kimś. To widzimy się pojutrze. Szczegóły prześlę ci smsem.

- Jasne. Nie mogę się już doczekać – odpowiedział i się pożegnaliśmy.

Najszybciej jak tylko mogłam udałam się do sklepu. Akurat Mac zamykał.

- No to co mamy dziś w planach? – zapytałam.

- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył. Dzisiaj zaczynamy twoje treningi.

- A co z tą drugą sprawą?

- Tym zajmiemy się później. A teraz wsiadaj do samochodu, jedziemy do lasu.

- Kpisz sobie ze mnie? Do lasu?

- Tak.

 Nie powiedział nic więcej, więc stwierdziłam, że nie ma szans na to, żebym się czegoś dowiedziała, zanim dojedziemy na miejsce.

W sumie nie wiem, czemu pojechaliśmy samochodem, przecież to nie było daleko. Mac otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść.

- Dalej musimy iść na pieszo – szepnął, co mnie zdziwiło.

Ruszyłam za nim. Po dosłownie minucie byliśmy na jakiejś polanie.

- To tutaj? Nie boisz się, że coś spalę, albo zawalę? – zapytałam.

- Zdecydowanie nie. Spójrz na to – powiedział, podchodząc do niewielkiego buku.

3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze czyta mi się Twoje opowiadania. Ciężko jest znaleźć kogoś, kto pisze nie tylko "na poziomie" ale również ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!Ale dawno nie było Elizabeth!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Kiedy następny? Czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)