wtorek, 27 maja 2014

ever liar 40

taka mała niespodzianka. tak się wprawiam przed jutrzejszymi warsztatami. miłego czytania :D 
kilka kolejnych rozdziałów będzie w perspektywy Nicka. mam nadzieję, że was nie zanudzę :P

-------------
Kolejnego dnia wstałem gotowy, by zmierzyć się z ponurą rzeczywistością. Skierowałem się do kuchni, w której siedziała moja mała uśmiechnięta siostrzyczka.

- Hej mała – rzuciłem mierzwiąc jej włosy. – Czekasz na mamę?

- Nie. Przecież ty mnie dziś zaprowadzasz, zapomniałeś?

Zrobiła tak smutną minkę, że aż mi się zrobiło przykro.

- Oczywiście, że nie. Jadłaś już coś?

- Nie. Zrób mi naleśniki – powiedziała. Mała spryciara.

- Jak zacznę je teraz robić, to się spóźnimy. Obiecuję, że jak wrócę to ci je zrobię, ale na razie będziesz musiała zadowolić się tostami.

- Niech ci będzie – odparła i uśmiechnęła się do mnie.

Szybko zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy. Po drodze wpadliśmy na Violett. Jej twarz cała się rozpromieniła na nasz widok. Szły z nią Mary i Sophie. Viol dała im ręką znać, żeby się trochę od nas oddaliły, a sama podbiegła do mnie i Meg.

- Hej kochanie – rzuciła mi się na szyję. Delikatnie odsunąłem ją od siebie. Chyba będę musiał z nią w końcu pogadać, ale dziś nie ma na to czasu.

- Cześć – odparłem.

- Odprowadzasz Meggie do szkoły? – Kiwnąłem głową. – Chętnie się z tobą przejdę i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. Gdzie zniknąłeś wczoraj?

- Wczoraj?

- No tak. Nie było cię na plastyce.

- Źle się poczułem i musiałem zaczerpnąć świeżego powietrza – skłamałem. Już sobie wyobrażam jej minę, gdyby się dowiedziała, że byłem z Kate, w pewnym sensie.

- Ale już się czujesz lepiej? Mogłeś powiedzieć, poszłabym z tobą.

- Nie chciałem ci przeszkadzać. Zresztą to nic takiego.

Akurat dotarliśmy pod szkołę Meg. Pożegnałem się z siostrą i ruszyłem w kierunku liceum. Nie miałem ochoty na dłuższe rozmowy, dlatego przyspieszyłem.

- Nick zwolnij trochę. Nie nadążam.

- Przepraszam, ale muszę jeszcze zanieść referat do pani Anderson. Zapomniałem go oddać wczoraj, a wiesz, jaka ona jest.

- Tak. Rozumiem. To widzimy się na angielskim.

Cmoknęła mnie w usta i zaczęła iść swoim tempem, podczas gdy ja coraz bardziej przyspieszałem. Czemu z Kate nigdy nie jest tak łatwo? No właśnie Katherin. Nie wiem już, co mam robić.  Na korytarzu wpadłem na Davida.

- Siema stary. Dawno się nie widzieliśmy. Co powiesz, na wypad dziś wieczorem? Brandon i reszta też będą.

- Jasne. A gdzie się wybieramy?

- Pizza u Matt’a?

- Ok. Dajcie mi jeszcze znać, o której – powiedziałem.

-  Spoko. To do zobaczenia – rzucił David i ruszył w swoją stronę.

8 komentarzy:

  1. niech ta violet się odczepi

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twój blog !!! Nie mogę się doczekać następnej notki !

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy next kocham to ale szkoda że w tym nic się takiego nie dzialo :D np coś z magią :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Za krotko. O wiele, wiele, wiele za krotko.
    Kiedy dodasz kolejną część Elizabteh? ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie znam całego kontekstu opowiadania, więc wypowiem się na temat tego, co właśnie przeczytałam. Bardzo przyjemny tekst o lekkiej tematyce, czytało się szybko ze względu na dialogi dodające tekstu dynamiki :D troszkę brakowało mi opisów, ale to już tylko i wyłącznie kwestia Twojego stylu pisania. Pozdrawiam i życzę weny ^^

    [amanell.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejne.
    Pozdrawiam,
    #Julia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa notatka,fajnie się czyta. miłego wieczoru! :)

    kumiiblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na następne *.* Duuuuużoo weny <3333333

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)