sobota, 19 lipca 2014

ever liar 48

postaram się częściej dodawać nowe rozdziały, a teraz miłego czytania :) apropos kilka dni temu minął rok od założenia tego bloga. jest mi bardzo miło, że wytrzymaliście ze mną tyle czasu i nabiliście piękną liczbę wyświetleń i komentarzy. bardzo wam za to dziękuję :)
suknia kate  - w oryginale jest trochę krótsza
-----------------------
- Staniecie tu – wskazał nam dokładne miejsce, które od razu zajęliśmy. – Uśmiechajcie się miło i kierujcie wszystkich na lewo, obok stołów z przekąskami. Wasi zastępcy powinni się zjawić pięć minut przed zmianą. Wszystko jasne?

Skinęliśmy z Nickiem głowami.

- W takim razie zostawiam was – powiedział i odszedł.

- Co u ciebie Kate? – zapytał Nick. Nie chciałam się niepotrzebnie spierać, zwłaszcza dziś, dlatego odpowiedziałam z gracją, że wszystko dobrze. Przed dalszą rozmową uratowali mnie goście, którzy dość sporą grupą wchodzili na salę.

Wszystko szło dość sprawnie i nawet nie zauważyłam, że nadeszła kolej zmiany. Przekazaliśmy instrukcje przybyłym i mogliśmy zająć się sobą.

- Mam nadzieję, że zarezerwujesz dla mnie jeden taniec – powiedział Nick.

- Nie sądzę, żeby był o najlepszy pomysł – odparłam zgodnie z prawdą, zauważając stojącą niedaleko Violett. – Może kiedy indziej. Teraz powinieneś się zająć swoją dziewczyną.

- Zerwaliśmy.

Byłam zszokowana tą informacją, ale jednocześnie czułam się szczęśliwa. To trochę głupie i bezczelne, ale Viol się należało. Za te wszystkie pogróżki, kłamstwa i wiele innych rzeczy, które mogłabym wymieniać godzinami. Jednak prawdę mówiąc, nie byłam taka jak ona i gdzieś w środku współczułam jej, bo sama zostałam zraniona przez Nicka.

- Przykro mi. W sumie, niech będzie. Jeden taniec, nic więcej.

Wyciągnęłam do niego rękę i pociągnęłam na parkiet.

- Dla twojej wiadomości, może ty już nie masz dziewczyny, ale ja mam chłopaka, więc zachowujmy się jak kumple, ok?

- Jasne – odrzekł trochę smutnym głosem.

Dj właśnie puścił jedną z moich ulubionych piosenek, a my zaczęliśmy tańczyć. Nickolai objął mnie delikatnie. Trzymałam go na odległość ręki, żeby uniknąć nieporozumień. To był miły taniec.

- Mówiłem ci już, że ślicznie wyglądasz? – zapytał.

Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Muzyka przestała grać, a ja czułam na sobie jego spojrzenie. Wymamrotałam, że dziękuję mu za taniec i ruszyłam szybko do stołów z przekąskami. Akurat stali tam Rose i Chris. Uśmiechnęłam się szeroko i przywitałam się z nimi.

- Chris, może poszedłbyś po coś do picia dla nas? – zaproponowała Rose.

- Jasne – odparł i odszedł od nas.

- W końcu jednak do niego wróciłaś? Jakie to słodkie. Viol musiała się nieźle wkurzyć, ale w sumie to było do przewidzenia. Jesteście w końcu dla siebie stworzeni…

Musiałam przerwać jej monolog.

- Tylko z nim tańczyłam. Spokojnie. Mam kogoś i to wcale nie jest Nickolai. Musimy się kiedyś wybrać gdzieś razem.

- Szkoda. Pasujecie do siebie, ale to w końcu nie mój wybór. W każdym razie trzymam za was kciuki. A tak w ogóle, to skąd wytrzasnęłaś tą kieckę? Jest zabójcza, a ta maska… niemal mnie przyćmiłaś.

Jej słowa wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech. Jak mogłyśmy stracić tyle czasu nie rozmawiając. Nadal czułam się trochę niezręcznie, ale to mijało w tempie światła.

- To sukienka mojej mamy, a co do maski masz rację – idealna. Ty też wyglądasz pięknie. Widziałam kilku chłopaków, jak ci się przyglądają.

- Hahaha, czemu dopiero teraz, kiedy jestem z Chrisem. Chłopaki zwykle zauważają nas, kiedy już jesteśmy poza ich zasięgiem. To bez sensu, ale bywa.

- Kolejna życiowa rada Rose. Chyba powinnam ją zapisać w dzienniczku, żeby nigdy nie zapomnieć. Widzę, że wam z Chrisem świetnie się układa.

- W sumie, nie jest najgorzej, ale zawsze myślałam, że jest inny. Bardziej otwarty, a okazał się nieśmiały. Nie zrozum mnie źle, przy innych zachowuje się na luzie, ale kiedy zostajemy sami spina się i ciężko jest z nim do czegokolwiek dojść.

Przypomniałam sobie czasy, kiedy to ja z nim chodziłam i w sumie dopiero teraz dostrzegłam, że tak rzeczywiście było.

- Wiesz to słodkie….

- Oj chyba czas zmienić temat – przerwała mi Rose.

- O czym gadacie? – zapytał Christopher podając nam poncz.

- O nowym chłopaku Kate…

- O sukienkach… - odpowiedziałyśmy naraz, co wywołało u nas śmiech.

- Dobra, nie chcecie, to nie mówcie – rzucił, przytulając mocno Rose i całując ją w policzek.

- Dobra misiaki teraz idziemy tańczyć i nie przyjmuję żadnego sprzeciwu – powiedziałam.

Znaleźliśmy się na parkiecie i przetańczyliśmy kilka piosenek. W między czasie niemal, co chwilę zmieniałam partnerów. Chłopaki chyba nie mogli znaleźć innej ofiary, ale w sumie nie przeszkadzało mi to. Chciałam się wyszaleć i udało mi się to. Uważałam przy tym na sukienkę, bo bardzo nie chciałam żeby się ubrudziła, albo podarła, ale na szczęście wciąż była w całości.

Spojrzałam na komórkę. Dochodziła już 20. Pożegnałam się z przyjaciółmi i opuściłam salę. Zamiast czekać przed głównym wejściem postanowiłam jeszcze pójść zobaczyć nasz most. Wcześniej nie miałam na to czasu, a bardzo interesował mnie efekt końcowy. Faktycznie oświetlenie wypadło świetnie. Dookoła roznosił się zapach świeżych róż. W oddali widziałam kilka par udających się do lasu, żeby zyskać trochę prywatności.

Nagle poczułam, że ktoś uderza czymś w moją głowę. Na szczęście nie zrobił tego wystarczająco mocno, bym straciła przytomność. Czułam, iż zostanie mi na niej niezły siniak. Nie zwracając uwagi na ból odwróciłam się by zobaczyć twarz napastnika. Niestety była ona zakryta kominiarką, więc nie było to do końca możliwe. Zaczęłam krzyczeć, ale nikt nie nadchodził.

Bałam się tego, co będzie dalej. Nagle coś mnie sparaliżowało i straciłam głos. Nie wiedziałam już kompletnie, o co chodzi. Ogarnęła mnie ciemność i wtedy zrozumiałam.


Ktoś nienawidził mnie tak bardzo, że pragnie się mnie pozbyć na dobre. Czułam się przerażona. Straciłam świadomość tego, co się ze mną dzieje na dość długi czas. Ocknęłam się i to, co zobaczyłam wcale nie poprawiło mi humoru.

1 komentarz:

  1. Tak szybko się czyta twoje opowiadania :) Pisz dalej predko :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)