środa, 23 lipca 2014

bez ciebie by mi się nie udało

niestety jutro wyjeżdżam i nie będzie mnie przez tydzień, dlatego nowy rozdział pojawi się pewnie dopiero pod koniec miesiąca :( w zastępstwie pojawią się dwa opowiadania konkursowe, które mam nadzieję, że wam się spodobają. ostatnio mało tu komentarzy liczę, że po moim powrocie zaspamujecie mnie :D
---------------------

Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką burzę w głowie. Normalnie pomieszanie z poplątaniem, jedno wydarzenie ciągnie za sobą drugie i wszystko wali się jak kostki domina. Ale zacznijmy od początku.

Mam na imię Kasia. Mam 16 lat i mieszkam na obrzeżach całkiem dużego miasta. Tutaj każdy zna każdego, zaczynając od miłej sprzedawczyni w sklepie, a kończąc na okolicznej „gangście”. Każda plotka rozchodzi się tu z prędkością światła, zwłaszcza wśród osób w moim wieku. Ale prawdę mówiąc, w tej historii jest to mało istotne.

Dużo czasu spędzam na spacerach i spotkaniach z przyjaciółmi na małym placu zabaw, umiejscowionym między blokami. Niestety, a może stety to właśnie oni są kluczem tej opowieści.

Kilka dni temu zwierzyłam się moim najlepszym przyjaciółkom – Karoliny i Asi, że strasznie spodobał mi się nasz kolega – Igor. Niestety nie miałam w sobie wystarczająco dużo odwagi, by mu o tym powiedzieć. Poprosiłam więc Karolinę, która tak się składa, że mieszka niedaleko Igora, żeby z nim porozmawiała o mnie i dowiedziała się, co on o mnie sądzi. Już następnego dnia zaspokoiła moją ciekawość. Ucieszyłam się na wieść o tym, że jednak mam jakieś szanse. Postanowiłyśmy wymyślić jakiś plan, żeby on zwrócił na mnie większą uwagę.

Z początku było to strasznie trudne, ale po tych kilkunastu (no może kilkudziesięciu) złych pomysłach udało nam się znaleźć plan doskonały. Niestety Karolina musiała wyjść wcześniej i nie zdążyłyśmy jej wtajemniczyć.

Kolejnego dnia wieczorem mieliśmy iść na imprezę do baru karaoke. Miałam zaśpiewać piosenkę specjalnie dla Igora. Ubrałam się zdecydowanie inaczej niż zwykle, – jako, że było lato, założyłam białą krótką spódnicę z falbankami i czarną bokserkę. Na nogi włożyłam czarne buty na koturnach. Umalowałam rzęsy tuszem, włosy delikatnie zakręciłam oraz spryskałam się od stóp do głów perfumami mojej mamy. Prezentowałam się dość dobrze.

Od poprzedniego dnia nie miałyśmy z Asią żadnych wiadomości od Karoliny, więc postanowiłyśmy pojechać do baru same. W końcu na miejscu pewnie i tak będą chłopcy, a Karo się nie pogniewa, zwłaszcza ze względu na to, że wie, jak bardzo jest to dla mnie ważne. Weszłyśmy głównym wejściem i od razu dostrzegłyśmy naszą ekipę. Od razu się do nich przysiadłyśmy, witając się z każdym po kolei. Nie zauważyłam wśród nich Igora, ale niezbyt się tym przyjęłam, bo on lubił się spóźniać, by mieć wielkie wejście. Zamówiłyśmy napoje i zajęliśmy się rozmową.

Po jakimś czasie musiałam się udać do toalety, bo chciałam spokojnie zadzwonić do Karoliny. Martwiło mnie to, że się nie pojawiła, tak samo zresztą, jak Igor. Wstukując jej numer szłam korytarzem, kiedy moje oczy dostrzegły dziwną scenę.

Na wprost mnie stali Igor i Karo i się całowali. Przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy. W moich oczach pojawiły się łzy. Odwróciłam się. „Jak ona mogła mi coś takiego zrobić” – myślałam.
Wróciłam do stołu i powiedziałam, że muszę wracać do domu. Chyba wszyscy zauważyli, że coś jest nie tak, na szczęście znali mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie jestem teraz w stanie do rozmów. Asia zaproponowała mi, że wyjdzie ze mną, ale nie chciałam jej psuć wieczoru. W tamtym momencie marzyłam tylko o tym, by schować się pod kołdrą i już nigdy stamtąd nie wychodzić.

Postanowiłam się przespacerować. Co prawda do mojego domu było trochę daleko, ale chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Po kilku minutach usłyszałam za sobą wołanie i kroki, a właściwie brzmiało to tak, jakby ktoś biegł. Delikatnie odwróciłam się i zobaczyłam pędzącego wśród latarni Igora. Przyspieszyłam kroku. Nie chciałam, żeby zobaczył moje łzy, a właściwie jego też nie chciałam widzieć. Niestety moje siły szybko mnie opuściły, a on zdążył w tym czasie do mnie dobiec.

- Hej – wysapał, chwytając mnie za nadgarstek. – Nie słyszałaś, jak cię wołałem?

Chciałam odpowiedzieć, że nie, ale słowa uwięzły mi w gardle.

- Kasia? Coś się stało? – zapytał z troską w głosie.

- To nieważne. A teraz proszę, puść mnie – szepnęłam.

- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć, tak?

- Co tutaj robisz? Myślałam, że jesteś z Karoliną?

- Co? – zapytał zdezorientowany, ale po chwili chyba załapał. – To twoje kroki usłyszałem. Wybacz, ale nie wiem, o co ci chodzi. Przecież sama chciałaś, żeby ze mną pogadała. A jestem tu, bo wybiegłaś tak nagle, że nawet nie zdążyłem się przywitać i zapytać cię o coś.

- Zaraz, to Karo ci powiedziała? Nie wierzę, jak ona mogła. Ten pocałunek i to…

- Jaki pocałunek? – przerwał mi wpół zdania Igor. – Ty myślałaś, że się całowaliśmy tam na korytarzu? To słodkie, że jesteś o mnie zazdrosna, ale nie musisz. Po prostu omawialiśmy szczegóły mojej niespodzianki i nie chcieliśmy, żeby ktoś nas usłyszał. Jakby chłopaki się dowiedzieli, co kombinuję, to by mi żyć nie dali.
Na mojej twarzy pojawiła się ulga. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i mocno go przytulić.

- Knuliście za moimi plecami, ale po co? – zapytałam.

- No właśnie w tym tkwi sęk całej sprawy. Chciałem ci zrobić niespodziankę i zabrać cię jutro w pewne miejsce. To co, zgodzisz się?

- To ma byś randka?

- Tak. Nasza pierwsza i mam nadzieję, że nie ostatnia – odpowiedział z zadziornym uśmiechem.

- Tak, zgadzam się.

- Świetnie, więc wpadnę po ciebie jutro o 13.

- Tak wcześnie?

Na to pytanie już nie odpowiedział. Odprowadził mnie pod sam dom i pożegnał się, dając mi buziaka w policzek. Chciałam, żeby wpadł na herbatę, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że w domu jest moja mama i zrezygnowałam z tego pomysłu. Zamiast tego pomachałam mu z werandy.

***
O trzynastej byłam już gotowa, choć sama nie wiedziałam, na co. Czego w końcu można się spodziewać po połączeniu pomysłów szalonego kolegi i jeszcze bardziej szalonej przyjaciółki? Igor wpadł przez drzwi z bukietem kwiatów. Wstawiłam je do wazonu i ruszyliśmy w kierunku jego motoru. Zanim na niego wsiadłam zawiązał mi opaskę na oczach, a kiedy spytałam po co, odpowiedział, że wkrótce się dowiem. Pojechaliśmy. Cały czas trzymałam się kurczowo jego kurtki.

W końcu pozwolił mi zsiąść z motoru. Chwycił mnie za rękę i wprowadził do jakiegoś pomieszczenia. Od samego wejścia poczułam przytłaczającą woń kwiatów. Zdjął mi opaskę.

- Ta dam.

To miejsce było prześliczne. Mała szklarnia wypełniona była po brzegi milionami kwiatów o najróżniejszych odmianach i kolorach. Na środku stał mały stolik zastawiony na dwie osoby, a obok niego stała Karolina. Szybko do niej podbiegłam i mocno ją przytuliłam.

- Dziękuję, jesteś wspaniała – szepnęłam jej do ucha.

- Jesteś moją przyjaciółką i zrobiłabym dla ciebie wszystko. Nie mogę uwierzyć, że myślałaś, że chcę ci go odbić. Przecież mam Sebastiana. Pamiętaj, że nic nas nie rozdzieli, żadna głupia sytuacja i żaden głupi chłopak.

- Ej ja tu jestem – upomniał się Igor, na co obie odpowiedziałyśmy śmiechem.

Od tamtej pory pokładam więcej wiary w mojej przyjaciółce. Na pamiątkę tamtego wydarzenia nosimy na szyjach łańcuszki z wygrawerowanymi naszymi inicjałami i z dnia na dzień nasza przyjaźń rośnie w siłę.

A co do Igora, to nadal jesteśmy razem i to wszystko dzięki Karolinie, o której można powiedzieć, że jest spoiwem naszego związku. Bez niej nadal próbowalibyśmy się jakoś przemóc i wyznać swoje uczucia.

2 komentarze:

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)