sobota, 21 grudnia 2013

ever liar 16

ze względu na święta, mam tyle na głowie, że nie starczyło mi czasu na napisanie obu opowiadań. może jakoś na tygodniu znajdę czas i dodam kolejny rozdział Elizabeth :)
dostałam wczoraj najpiękniejsze życzenia od mojej kochanej Ewelinki. życzyła mi między innymi wydania książki, co byłoby dla mnie spełnieniem marzeń, jednak nie jestem pewna czy ktoś by ją kupił, ale święta są od tego, by marzyć no nie?
więc mam do was pytanie: o czym marzycie??
czekam na komentarze :D
robię mała ankietę i prosiłabym was o oddanie w niej głosów z góry dziękuję :)
http://gochat.in/onlysmile98 zapraszam do popisania:D
-----------------
Razem z Mackiem spałaszowaliśmy ciasto, po czym zabraliśmy się za wykładanie koszulek. Kilka zostawiłam na zapleczu i obiecałam sobie, że jutro wezmę ze sobą pieniądze i je kupię. Byłam tak zajęta wieszaniem koszulek, że nie zwróciłam uwagi na dziwne spojrzenia, jakie rzucał w moją stronę Mac. W pewnej chwili dostrzegłam, iż stojące na półce nade mną pudełko zaczyna się chwiać. Bez zastanowienia wzięłam stojące w pobliżu krzesło, stanęłam na nim i zdjęłam je. Okazało się dużo cięższe niż myślałam. Mac szybko do mnie podbiegł, żeby zatrzymać mnie przed jego otwarciem, jednak było za późno. Odsunęłam pokrywkę i to, co zobaczyłam przeraziło mnie.

W pudełku znajdowała się kula z mojego snu. Szybko podałam ją Macowi i wyszłam na zewnątrz żeby ochłonąć. Podmuch późno jesiennego powietrza od razu przywrócił mi czystość umysłu. Usiadłam na chwilę na murku i wzięłam parę głębokich oddechów, po czym wróciłam do sklepu. To, co tam zastałam było przerażające. Koszulki poniewierały się w całym pomieszczeniu. Kilka z nich wisiało na żyrandolu. Inne były przygniecione przez półki, na których uprzednio wisiały. Cały sklep wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. W samym jego środku stał Mac trzymając w rękach kulę.

Spojrzałam na niego pytająco. Nie wiedziałam jak to możliwe, żeby w ciągu zaledwie kilku minut wszystko wywróciło się niemal do góry nogami. On sam chyba nie wiedział, co mi odpowiedzieć. Jednak po chwili zdecydował się na powiedzenie prawdy, która odmieniła moja życie.

- Obstawiałbym, że to ty. Kiedy wychodziłaś byłaś tak przestraszona, że nawet nie zauważyłaś jak twoja zmiana nastroju wpłynęła na otoczenie. Powiedz mi, kiedy dokładnie masz urodziny?

- Za trzy dni 19 grudnia. Ale co to ma do rzeczy?- zapytałam zdezorientowana.

- Wszystko jasne- powiedział mój przyjaciel sam do siebie. – Czy twoi rodzice mówili ci coś o twoim pochodzeniu? – zapytał.

- Jakim pochodzeniu? Mac dobrze się czujesz?

- Jak najbardziej Kate. Dziwne, nie przypominam sobie, żeby wśród nas był ktoś o nazwisku Send.

- Wśród nas? O kim ty mówisz? Co tu jest w ogóle grane? Możesz mi to wytłumaczyć? – zarzuciłam go gradem pytań.

- Ty naprawdę nic nie wiesz. No to zacznijmy od tej kuli. To magiczna kula przepowiadająca przyszłość. Nieliczni mogą zobaczyć w niej również przeszłość.

- Ta ta ta magiczna kula. Dobre sobie. Proszę cię, nie jestem już małym dzieckiem, więc nie żartuj sobie ze mnie.

- Nie zauważyłaś ostatnio, że się zmieniasz? – zapytał.- Sama mi mówiłaś, że czujesz się winna wybicia szyb w szkole, mimo, że nie wiesz jak to jest możliwe. Dlatego próbuje ci to wyjaśnić. Jesteś czarownicą i to powoli zaczyna się w tobie ujawniać. Do tej pory, ponieważ nic o tym nie wiedziałaś, byłaś bezpieczna. Ale teraz już nie ma odwrotu. Każdy z nas, czy tego chce czy nie, otrzymuje pełnie swoich mocy w dniu swoich 17 urodzin.

- Każdy z nas. Teraz rozumiem, o co ci wcześniej chodziło. Mac, ale ty nie jesteś w żadnej sekcie prawda? Bo to, co mówisz kojarzy mi się tylko z sektą. Nie chcę cię obrazić, ale takie jest moje zdanie.

- Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś tak zamkniętego. Kate, wiesz, że nigdy bym cię nie okłamał. Jesteś dla mnie jak siostra.

- Tak wiem to. Ale wiem też, że takie głupoty jak magia, czarownice istnieją tylko w bajkach dla małych dzieci, więc proszę cię odpuść sobie – powiedziałam, po czym ruszyłam do domu.

I że niby mnie nie okłamuje tak? Przecież wie, że nie jestem małym naiwnym dzieckiem, które wierzy we wszystko, co mu rodzice powiedzą. Kolejny „przyjaciel” od siedmiu boleści. I weź tu komuś zaufaj.

Szłam wpatrując się w swoje buty, kiedy nagle przede mną pojawił się Mac. Zamurowało mnie. Przecież nie wyszedł za mną, a gdyby biegł usłyszałabym to. Co tu jest grane?

- A więc Kate chyba nie dokończyliśmy naszej rozmowy. Teraz pójdziemy do twojego domu i pozwolisz mi jeszcze raz wyjaśnić sobie to wszystko, jasne?

Przytaknęłam.

- No to chodźmy – powiedział Mac biorąc mnie pod rękę. Obejrzał się dookoła sprawdzając czy nie ma nikogo w pobliżu, po czym powiedział coś pod nosem i w mgnieniu oka znaleźliśmy się przed drzwiami mojego domu.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne, szkoda, że takie krótkie bo przez to długo się czeka na akcję. Z niecierpliwością czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)