środa, 27 stycznia 2016

Call me XXI

- Nie ma takiej opcji! - Krzyk Callie rozniósł się po pokoju. Zamknęła się w łazience i wybrała numer, który znała już lepiej niż swój własny. John zaczął walić w drzwi, ale ona się tym nie przyjmowała.
- Callie? - Usłyszała zmartwiony głos.
- Jullian, czy mógłbyś po mnie przyjechać? - Zapytała.
- Coś się stało?
- John przyjechał. Nie chcę o tym mówić przez telefon.
- Będę za pięć minut. Nie martw się, na jakiś czas możesz się zatrzymać u mnie, jeśli chcesz odetchnąć.
- Dziękuję. Jestem w pokoju 112.
Rozłączyła się i siedziała popierając drzwi do czasu, kiedy usłyszała trzask dochodzący z wnętrza pokoju. Ostrożnie wyszła z łazienki i jej usta wykrzywiły się w niemym krzyku. Przed nią stało dwóch poobijanych mężczyzn. John chyba oberwał mocniej, ponieważ, z tego co widziała, dzieliły go sekundy od upadku.
- To on? To z nim mnie zdradzasz? - Wysyczał John.
Nie miała zamiaru mu odpowiadać. Przecież prawda go nie obchodziła. Wzięła swoją walizkę i opuściła hotel z Jullianem za plecami. Nie obejrzała się za siebie. Wpakowali wspólnie bagaż do taksówki i w ciszy wybrali się do miejsca, w którym się zatrzymał.
Dopiero, kiedy usiedli na wielkim łóżku zajmującym dość znaczną część pokoju, Callie poczuła się wystarczająco pewnie, żeby się otworzyć.
- Pytałeś mnie wczoraj o ten ślad na ręce. Kilka dni temu pokłóciłam się z Johnem. Mieliśmy ostatnio gorsze dni i nie mogliśmy się dogadać. Chciałam zrobić sobie przerwę, a właściwie od niego odejść. Złapał mnie mocno za rękę. Nie uderzył mnie, ani nic w tym stylu. To był tylko mocny chwyt. Powiedział, że nie pozwoli mi odejść.
I w tej właśnie chwili po jej policzkach popłynęły słone łzy, a Jullian otoczył ją ramieniem. Siedzieli tak przez jakiś czas, aż jego koszulka była niemal całkowicie przemoczona. Wtedy Callie lekko się odsunęła.
- Przepraszam, oddam ci za nią pieniądze...
Przerwał jej, delikatnie przejeżdżając palcem po jej spierzchniętych wargach. Nawet w takim stanie wyglądała jak księżniczka.
- Nie przejmuj się tym. To nic.
Nie miał na myśli tylko koszulki. Ta cała sprawa z Johnem była poplątana, ale co on mógł jej zrobić?
- Idź wziąć prysznic, bo widzę, że tego potrzebujesz, a ja w tym czasie zamówię nam coś do jedzenia.

Przytuliła go mocno i wyszeptała do ucha podziękowania. Był jej opoką i dzięki niemu zdobyła siłę na dalszą walkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)