niedziela, 21 lipca 2013

ever liar 4

- Cudowny film – powiedziałam po wyjściu z kina.
- Nie ma to jak „Faceci w czerni”. To klasyk. Co powiesz na lody? Ja stawiam.
- Mam nadzieję, bo ja jestem już spłukana – rzuciłam i nagle zaczęliśmy się śmiać. Czułam, że było tak jak kiedyś.
- Cóż – powiedział i zajrzał do portfela. – Możemy wziąć jedne na spółkę, bo na dwa mnie chyba nie stać.
- Cóż – rzuciłam starając się naśladować jego głos. – Możemy.
Ruszyliśmy w stronę budki z lodami „u Sydney”. Nawet nie zauważyłam, kiedy nasze ręce się splotły. Zajęłam stolik, kiedy Nick zamawiał lody. Matko, ale on jest boski pomyślałam.
Wrócił dosłownie po chwili niosąc „Czekoladową bombę” najpyszniejszy deser pod słońcem. Wspólnie zabraliśmy się do pałaszowania.
- Przepyszny jak zawsze – powiedziałam.
- Tak jest cudowny, ale jeszcze lepiej smakuje, gdy je się go w takim cudownym towarzystwie. Dzięki to był wspaniały wieczór. Jak za czasów, kiedy byliśmy jeszcze parą. Pamiętaj, że jesteś najcudowniejszą dziewczyną na świecie. Kocham Cię.
- Proszę nie zaczynaj znowu. To, że Ci wybaczyłam nie znaczy, że nie jestem zła. Daj mi jeszcze trochę czasu. Bądźmy przyjaciółmi. Muszę to sobie jakoś ułożyć.
- Rozumiem – powiedział z wyraźnym rozczarowaniem, po czym odgarnął kosmyk włosów za moje ucho.
Odeszliśmy już od stolika, kiedy usłyszałam krzyk Rose. Gdy się obejrzałam zatrzymała się zdyszana za nami.
- Kate! Tu jesteś wszędzie Cię szukałam. Mam mały problem z na wiesz, kim. Cześć Nick. Czy możesz dać nam chwilę na osobności.
- Tak. Jak skończycie znajdziesz mnie w sklepie – szepnął i pocałował mnie leciutko w czoło, od czego się zarumieniłam.
- O co chodzi? – zapytałam, kiedy odszedł.
- Czy wy znowu …, zresztą nieważne. Byliśmy dziś z Chrisem w kinie na pierwszej randce, ale on ciągle wypytywał mnie o Ciebie. Pomóż, co mam z tym zrobić?
- Cóż, ty chyba nic na to nie poradzisz, ale może ja z nim pogadam i wbiję mu do głowy, że z nami to już koniec. Hmmm …?
- Zrobisz to dla mnie? – kiwnęłam głową. – Och dzięki, dzięki, dzięki. – po czym rzuciła się na mnie i mocno uścisnęła. – Dobra to już wam nie przeszkadzam. Jeszcze raz dzięki.
- Nie ma sprawy. Czego nie robi się dla przyjaciół.
Uścisnęłyśmy się na pożegnanie i pognałyśmy w przeciwnych kierunkach. Kiedy zbliżyłam się do sklepu Nick właśnie wyszedł. Zdjął swoją kurtkę i owinął mnie mocno.
- Dzięki ale nie jest mi zimno – mimo, że to powiedziałam nie odsunął się.
- To gdzie teraz idziemy? Może park? Czy musisz lecieć do domu?
Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest dopiero 18.
- Możemy się przejść po tym parku jak chcesz.
- Świetnie.
Chodziliśmy po tym parku jakąś godzinę. W końcu usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy obserwować zachodzące Słońce. Oparłam głowę na jego ramieniu. Przycisnął mnie mocniej do siebie by mieć pewność, że nie marznę.
Po chwili odsunęłam się od niego.
- Co się stało? – zapytał z troską i przejęciem w głosie, a jego oczy rozbłysły zielenią.
- Nic takiego. Po prostu muszę już wracać do domu.
- No to chodźmy. Odprowadzę Cię.
Szliśmy w całkowitej ciszy. Kiedy stanęliśmy przed moją furtką pożegnaliśmy się ale żadne z nas nie chciało odejść pierwsze. To było trudne nawet po takim dniu. Niby mieliśmy być tylko przyjaciółmi ale ciągle coś mnie do niego pchało. Chwilę później mój świat zawirował w nagłym przypływie słodyczy. Jego usta znalazły się na moich. Niesamowite. Jedyne słowo, które jest zdolne opisać to co się między nami zdarzyło to fajerwerki.
Gdy odsunęliśmy się od siebie poczułam dziwną pustkę. Chciałam ją jak najszybciej zapełnić, ale wyszłabym na zbyt łatwą, więc odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku domu po drodze oddając mu jego kurtkę.
- Do zobaczenia jutro w szkole! – powiedział jeszcze zanim wyruszył w drogę powrotną do swojego domu.
- Tak. Do zobaczenia – szepnęłam do siebie.
Gdy weszłam do domu zobaczyłam mamę wyglądającą mnie z kuchni.
- Och skarbie nie mówiłaś, że znów jesteście razem.
No cudownie. Podpatrywała nas przez okno. Czy może być jeszcze gorzej?
- Czy ten kwiatek jest od Nicka?
- Tak – nie czułam powodu by kłamać. Byłam taka szczęśliwa.
- Będziesz coś jeszcze jadła czy byliście na kolacji?
- Tak. Nickolai zabrał mnie na lody, a potem odprowadził do domu.
- Co z niego za dżentelmen. W tych czasach ze świecą takich szukać. No dobrze a teraz idź spać bo jutro szkoła.
Udałam się do łazienki. Ciepły prysznic trochę mnie orzeźwił. Po pół godzinnym zabiegu przy lustrze wspięłam się do swojego pokoju i rozłożyłam na łóżku. Było takie mięciutkie. Wślizgnęłam się pod kołdrę i włączyłam składankę piosenek, którą dostałam od Nicka na naszą pierwszą rocznicę. Powoli odpłynęłam przy cudownych dźwiękach „ My heart will go on” Celine Dion.

2 komentarze:

  1. fajne opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre jest ^^ No i plusy za Linkin Park :3 Ogólnie styl fajny, większych błędów nie widać, zapowiada się świetnie :3 chyba wiesz, kto pisze :3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)