środa, 31 lipca 2013

ever liar 5

no to tak na wstępie : jeżeli czytacie moje opowiadania i udaje wam się dotrwać do końca proszę żebyście komentowali. po prostu chciałabym wiedzieć co o tym sądzicie i ile osób tak naprawdę to czyta, bo nie wiem czy jest sens dalej to pisać
----------------------------------------------
Wiecie jak to jest mieć koszmar, z którego za nic na świecie nie możecie się obudzić? Pewnie tak. Całe szczęście w takich chwilach na scenę wkracza mój ukochany budzik. Niezawodny w najgorszych sytuacjach. Spojrzałam na niego była już 6:30. Lekcje zaczynały się o ósmej, więc postanowiłam wziąć się w garść i stawić czoło wszystkiemu, co mój wspaniały los mi przygotował.
Nigdy nie należałam do dziewczyn, które wiecznie ubierały się z jakieś wymyślne ubrania. Zawsze stawiałam na prostotę, więc tak jak zwykle wyciągnęłam z szafy moje ulubione szare rurki i dodałam do nich zielony top. Na nogi wciągnęłam czarne vansy. Włosy przeczesałam, ale postanowiłam ich nie wiązać jak zwykle robiłam. Spakowałam plecak i zeszłam na dół. Jak zazwyczaj o tej porze tata był w warsztacie, a mama na zakupach. Zrobiłam sobie pyszne grzanki z cynamonem i ruszyłam do szkoły. Droga zwykle zajmowała mi 10 minut, ale tym razem postanowiłam iść nieco wolniej.
Zdążyłam wejść do klasy idealnie przed dzwonkiem. Zajęłam swoje miejsce w czwartej ławce obok Rose.
- Hej Kate! No kochana masz mi się tu wyspowiadać i to zaraz. Co to było wczoraj z Nickiem? Po szkole chodzą plotki, że do siebie wróciliście. Czy to prawda? – zarzuciła mnie gradem pytań.
W odpowiedzi jedynie uśmiechnęłam się lekko i pokazałam jej na migi żeby trochę zwolniła, to później pogadamy, gdyż do klasy właśnie wszedł postrach szkoły – profesor Step.
Nie wiem czy na świecie istnieje gorszy nauczyciel. Jego oziębły wyraz twarzy i przygarbiona postawa dodają mu, co najmniej 10 lat. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek widział na jego twarzy przyjacielski lub ciepły uśmiech. Gwałtowna reakcja choćby na drobny szmer była chyba objawem nerwicy. Jego lekcje zaliczano do najspokojniejszych. Gdybyście kiedyś stanęli pod drzwiami klasy usłyszelibyście jedynie donośny głos pana profesora.
Szybko sprawdził listę i zaczął przeglądać nasze oceny w poszukiwaniu nieszczęśnika nieposiadającego jeszcze oceny z odpowiedzi. Nie wiem, czemu ale miałam wrażenie, że dziś będę to ja. Jak zwykle moje obawy się potwierdziły.
- Zapraszam panno Send. Proszę się tak nie ociągać. Przecież nie grozi tu pani żadna egzekucja.
Ach ten historyczny humor czterdziestolatka. Całe szczęście ostatnie lekcje były całkiem ciekawe i udało mi się zapamiętać dość informacji, aby dostać czwórkę. Niektóre odpowiedzi same przychodziły mi do głowy, w chwilach, kiedy profesor już miał zadawać kolejne pytanie. Rodzice powinni być dumni. Nigdy nie byłam geniuszem z tego przedmiotu. Ta lekcja minęła szybko zresztą podobnie jak i pozostałe.
Ostatnia była chemia, którą miałam razem z Nickiem. Tak się składało, że dziś w szkole nie było mojej partnerki, więc zaproponował, że mi pomoże.
- No to, co my tu dzisiaj mamy. „ Otrzymywanie siarczanu miedzi” – przeczytał płynnie.
- Taaa, no to zabierajmy się do roboty.
Idealnie wyrobiliśmy się w czasie. Odprowadził mnie do głównych drzwi i pozostawił z Rose.
- No, no, no – tylko tyle powiedziała.
Umówiłam się później na kawę z Chrisem. Musiałam z nim porozmawiać ze względu na moją przyjaciółkę. Cóż nie będzie łatwo.
Nagle poczułam jak ktoś mnie uderza w ramię. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale jak tylko zobaczyłam sprawczynię wszystko stało się jasne.

3 komentarze:

  1. fajne opowiadanie:)czekam na kolejna część:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej zauważyłem, że piszesz bloga. Mam dla Ciebie propozycję jest możliwość publikowania Twoich opowiadań na stronie www.idzprzezzycie.pl Jest to strona, która ma być dla wszystkich i od wszystkich. Jeżeli się zgadzasz to będzie mi bardzo miło :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz , pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)