wtorek, 24 listopada 2015

Call me X

- Hej.

- Hej.

Mijały minuty, a oni nadal nie potrafili znaleźć odpowiednich słów. Callie czuła się jakby go zdradziła, a Jullian był zazdrosny i nie rozumiał, czemu nic nie wspomniała o Johnie. W tych niewypowiedzianych słowach czuć było jej żal i jego rozczarowanie.

- Czemu nie powiedziałaś mi o Johnie? - Zapytał.

- Wiem, że to było nie fer wobec ciebie, ale nie czułam takiej potrzeby. Myślałam, że ty też sobie kogoś znalazłeś.

W sumie dawno nie poruszali tej kwestii.

- Nie wiem, co mógłbym Ci powiedzieć Callie.

- Wybaczysz mi? - Miała ogromną nadzieję, że tak. Nie przeżyłaby gdyby zerwali kontakt.

- Chyba nie muszę ci mówić Callie, jak jesteś dla mnie ważna.

Odetchnęła z ulgą i szybko zmieniła temat.

- Nie mogę uwierzyć, że byliśmy tak blisko siebie, a równocześnie tak daleko. Odkąd poznałam Kate, słyszę tylko o tym, jaki jej brat jest cudowny i że musi mnie koniecznie z nim zapoznać.

- Zabawne, ale mi nie mówiła o tobie ani słowa, chyba, że jesteś jedną z tych dziewczyn, z którą chciała podjąć próbę zeswatania mnie.

- Po niej można się tego spodziewać. Ale i tak jest cudowna. Drugiego takiego człowieka można ze świecą szukać.

- Jest wspaniała, ale czasami potrafi znaleźć za skórę. Nawet nie wiesz, jak bardzo nie chciałem iść dziś na ten bankiet.

- Właśnie zauważyłam napięcie między tobą a twoją mamą. - Nie wyobrażała sobie, jak źle między nimi jest, dopóki nie zobaczyła ich wczoraj razem.

- Zmusiła mnie do pójścia tam. Zresztą po części wyszło mi to na dobre, bo w końcu cię spotkałem. Tak właściwie nie powiedziałem ci, że pięknie wyglądałaś. Przerosłaś wszystkie moje wyobrażenia.

Zarumieniła się.

- Dziękuję. Ty również nieźle się prezentowałeś. Chociaż ten garnitur wydawał się odrobinę przyciasny.

- Nie miałem czasu na zakupy, ale skoro mówisz, że nieźle wyglądałem, to się cieszę.

- Przynajmniej jesteś skromny.

Nie było tak niezręcznie, jak sobie wyobrażała.

- Może miałabyś ochotę wybrać się na kawę jutro po południu? W końcu wczoraj nie rozmawialiśmy tak na prawdę. - Propozycja, która wyszła z jego ust nie była zła. Wiedziała, że nie jest on psychopatą, ani nikim w tym rodzaju.

- Jutro nie mogę, mam obiad u rodziców. Może pojutrze?

- Wracam do LA jutro wieczorem.

- To może chodźmy teraz?

- Na kawę? Może lepiej na drinka?

- Jullianie, czy ty masz w planach mnie upić? - Zapytała żartobliwie.

- Nie, po prostu chcę się kulturalnie napić z przyjaciółką.

Nie była pewna, w którym konkretnie momencie awansowała na ten status, ale on też był dla niej kimś bardzo bliskim.

- W sumie możemy się wybrać.

- Świetnie. Prześlę Ci adres baru smsem. Zaufaj mi nigdy nie piłaś lepszych drinków. - Zrobił krótką przerwę. - A co z Johnem? Nie będzie mu to przeszkadzać? - Zapytał mimo, iż miał to najzwyczajniej gdzieś.

- Ok i nie wydaje mi się. Jesteśmy przecież tylko przyjaciółmi.


Nawet nie wiedziała, jak bardzo zdołowało go to stwierdzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)