czwartek, 20 lutego 2014

ever liar 25

jakoś podejrzanie dobrze mi się pisze ;p może zacznę spisywać też moje sny? co prawda są trochę dziwne, ale dosyć ciekawe. kto wiem może kiedyś xd
czekam na komentarze :) 
-------------------------------
Zaczęłam krztusić się wodą. Brakowało mi powietrza i czułam jak uchodziły ze mnie resztki sił. Już miałam odpuścić i dać się wchłonąć, ale coś, a raczej ktoś wyciągnął mnie na brzeg. Miałam zamknięte oczy. Chciwie łapałam powietrze, pozbywając się przy okazji resztek wody z płuc. Kiedy w końcu ustabilizowałam oddech i podniosłam powieki, zamurowało mnie.

Nikogo tu nie było. Rozejrzałam się na boki, lecz nic mi to nie dało. Ale przecież czułam jak ktoś mnie wyciąga. Czułam ciepło ludzkiego ciała. Było mi tak zimno. Nagle od strony domku nadbiegli rodzice.

- Kate kochanie, nic ci nie jest? Co się tu stało? – zarzucili mnie pytaniami.

Nie miałam siły na odpowiedź. Z moich ust wyrwało się tylko jedno słowo „zimno”.

Zrozumieli i natychmiast wnieśli mnie do domu. Szybko zdjęłam z siebie mokre ciuchy i narzuciłam gruby sweter, który dostałam kiedyś od babci. Zeszłam na dół i usiadłam przy kominku. Tata okrył mnie mocno kocem, w czasie gdy mama robiła w kuchni herbatę. Usiadł koło mnie. Chwilowo jego oczy zmieniły kolor. Stały się całkowicie czarne. Patrzyłam na niego z niepokojem, ale miałam zbyt mało sił by się odsunąć. Już otworzyłam usta, by zawołać mamę, kiedy złapał mnie za nadgarstek.

- Jak ci się podobała kąpiel? – zapytał odmienionym głosem. Zaczęłam się trząść. – To dopiero początek, więc lepiej uważaj. Następnym razem może nie być w pobliżu twojego przyjaciela.

W tym momencie weszła mama, a tata nagle się otrząsnął i wrócił do siebie. Popijając gorącą herbatę zastanawiałam się nad jego słowami. A właściwie to chyba nie jego, ale tego czegoś, co w niego wstąpiło. Czułam wewnętrzny strach. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. I o jakiego przyjaciela chodziło?

Od dalszych rozmów wykręciłam się złym samopoczuciem. Udałam się do pokoju na piętrze i wślizgnęłam pod kołdrę, biorąc do ręki moją ulubioną książkę. Czytałam już ją chyba z dziesiąty raz. Nagle usłyszałam ciche pukanie. W drzwiach stała moja mama.

- Hej słońce. Jak się czujesz? – zapytała.

- Nie najgorzej. Trochę boli mnie głowa i jest mi zimno, ale pewnie zaraz mi przejdzie.

- Cieszę się. Posłuchaj my z tatą idziemy się przejść. Weź sobie coś do jedzenia i wypij coś ciepłego. Niedługo wrócimy – powiedziała i pocałowała mnie w czoło, po czym wyszła.

No Kate ruszaj się. Nie chcesz chyba spędzić całego dnia w łóżku – pognaliłam siebie. 
Wstałam i postanowiłam zwiedzić domek. W sumie nie było co oglądać. Kilka pokoi, kuchnia i dwie łazienki. Jedynym co mnie zaintrygowało były drzwi obok mojego pokoju. Jako jedyne były zamknięte na klucz. Spróbowałam otworzyć je wsuwką, którą znalazłam w kosmetyczce. Udało się.

Po otworzeniu drzwi ujrzałam schody. Zaczęłam się po nich wspinać. W sumie nie było ich wiele. Znalazłam się na strychu. Unosił się tu zapach kurzu. Zaczęłam kichać. Oj to chyba nie był dobry pomysł. Jednak moja ciekawość zwyciężyła.  Przejechałam wzrokiem po całym pomieszczeniu. Dzięki oknu wpadało tu trochę światła. Stała tu jedynie duża kanapa na wpół przykryta białą tkaniną oraz stoliczek. A już miałam nadzieję na jakąś niespodziankę, jak w tych filmach sensacyjnych. No szkoda. Tylko czemu drzwi prowadzące tutaj były zamknięte? Zapytam o to później rodziców.

Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę w elektrycznym czajniku i zapatrzyłam się w obraz za oknem. Wiatr delikatnie poruszał drzewa, jakby w rytm jakiej znanej tylko im melodii.  Dwie wiewiórki beztrosko biegały po śniegu niczym dzieci bawiące się w berka. Czułam magię płynącą z tego miejsca.

 Zrobiłam sobie małą kawę na rozbudzenie i wróciłam do czytania.  Niedługo potem wrócili rodzice, więc zeszłam do nich i zapytałam ich o te drzwi.

- Tak naprawdę, to nie mam pojęcia – zaczął tata. – Dostaliśmy ten dom od dziadków już dawno temu, a te drzwi zawsze były otwarte. Co prawda nie pamiętam kiedy ostatnio tu byliśmy. Może babcia je kiedyś przez przypadek zamknęła, w końcu lubiła tu przebywać.

- Możliwe – potwierdziła mama.

Miałam jeszcze ochotę zapytać ich o to czyim jestem w końcu dzieckiem, ale nie chciałam psuć świąt i pobytu tutaj. Nie potrzebowaliśmy teraz kolejnych zmartwień. Pomyślałam, że pójdę poszukać zasięgu gdzieś w okolicy. Po dłuższej dyskusji na temat chodzenia po lodzie, rodzice niechętnie mnie puścili. Wzięłam telefon i ruszyłam wydeptaną drogą.

Cały czas w mojej głowie odbijały się słowa „taty”. Kim był ten przyjaciel? Co to był za głos i jakie niebezpieczeństwo na mnie czeka? Zamyślona nawet nie zauważyłam jak wpadłam na kogoś. Siła zderzenia wpakowała mnie w śnieg.

No pięknie –pomyślałam. – Przecież mama mnie za to zabije.


Podniosłam głowę i mnie zatkało.

5 komentarzy:

  1. kto kto ot ?? OMG ale fajne :p lofciam :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kontynuacji ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy nastepna notka ?

    OdpowiedzUsuń
  4. KOGO SPOTKAŁA PISZE SZYBKO!!!!!!!!! :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy post! :D <3 czekam na kolejny
    http://zyciowa-salatka.blogspot.com/ kklikniesz mi w baner sheinside?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)