środa, 5 lutego 2014

nie mieszaj się cz.11

- No to opowiadaj, bo jestem niezmiernie ciekawa, co taki słodki chłopczyk nabroił.

- Słodki chłopczyk? No ciekawie się zapowiada. Gdybym był słodkim chłopczykiem, to czy każdy w tym mieście bałby się mnie? Maleńka postawmy sprawę jasno, nie mieszaj się w nie swoje sprawy.

- Ale obiecałeś, że powiesz mi, dlaczego goniła cię policja – powiedziałam, przyjmując minę niewiniątka.

- Pobiłem się z kolegą i tyle. O widzę, że nasze zamówienie idzie – dodał i wziął się do jedzenia.

O dziwo tak sałatka była całkiem dobra. Zwykle nie przepadałam za grejpfrutem, ale tym razem smakował jakoś lepiej. Kuba chyba zauważył zadowolenie na mojej twarzy, bo się uśmiechnął.

- Wiesz, że masz ładny uśmiech – powiedział.

- Tak. Ktoś już kiedyś mi o tym wspominał.

- Podobasz mi się coraz bardziej. A teraz wznieśmy toast: za nową znajomość!

Uniosłam swój kieliszek i stuknęłam nim o jego. Wino było całkiem niezłe. Do tej pory rzadko je pijałam, raczej wolałam być w pełni trzeźwa.

Siedzieliśmy jeszcze godzinę w restauracji, po czym zaproponował, żebyśmy pojechali do jego apartamentu. Zamówił taksówkę. Przyjechała po kilku minutach, co, jak na taksówkę, było dziwne.

Szybko dojechaliśmy na miejsce i udaliśmy się do pokoju na ostatnim piętrze. Wyglądał bardzo nowocześnie. Kuba chyba za dużo wypił, bo po chwili nie panował nad sobą i zaczął się do mnie potwornie ślinić. Dałam mu wodę z rozpuszczonymi tabletkami nasennymi i po jej wypiciu, dosyć szybko usnął. Ja w tym czasie zajęłam się przeszukiwaniem jego rzeczy. Włożyłam rękawiczki, by nie zostawić po sobie śladów. Zaczęłam od telefonu. Spisałam z niego większość numerów, po czym odłożyłam go z powrotem do jego kieszeni. Następnie zajęłam się komodą. Zrobiłam zdjęcia kilku podejrzanych listów. Skrzętnie wszystko poodkładałam na swoje miejsca. Napisałam do Kuby kartkę z podziękowaniem za dzisiejszą noc i wyszłam.
Było już sporo po północy, kiedy dotarłam do motelu. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Obudziłam się sporo po dziesiątej, co było nadzwyczajnym zachowaniem, jak na mnie. Zadzwoniłam do Huberta i powiedziałam mu, żeby jak najszybciej przyszedł. Po chwili już stał w moich drzwiach. Wpuściłam go i wzięliśmy się za analizowanie zdjęć zrobionych wczoraj. Po dokładniejszym przeczytaniu, znaleźliśmy nazwisko dostawcy narkotyków. Mój przyjaciel poszedł zadzwonić do przełożonych, a ja usiadłam przed telewizorem i przełączyłam na wiadomości. Była w nich pokazana informacja o jakiejś bójce, która miała miejsce wczoraj wieczorem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)