poniedziałek, 3 lutego 2014

nie mieszaj się cz.10

Szybko umyłam się i ubrałam. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że na stole już leżą naleśniki dla mnie, a Hubert kończy smażyć swoje. Podeszłam do niego od tyłu i mocno go przytuliłam. Chyba się tego spodziewał. W każdym razie nie zareagował.

- Ej czyżbyś się na mnie obraził? – zapytałam. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc stwierdziłam, że tak. – No dobra chyba wiem jak cię udobruchać.

Stanęłam na palcach, by dać mu buziaka w policzek, kiedy on obrócił głowę i moje usta trafiły idealnie w jego wargi. Nie był to jakiś długi pocałunek, ale bardzo słodki i pełen oczekiwań. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Niespiesznie się odsunęłam i spojrzałam na niego oczami pełnymi niedowierzania, lecz on zajął się swoimi naleśnikami.

Usiadłam przy stole i szybko zjadłam wszystko, co znajdowało się na talerzu. Hubert postąpił podobnie, po czym zmył naczynia i wrócił do swojego pokoju.

Czułam się rozdarta. Co miał znaczyć ten pocałunek? Czy ja mu się podobam? A jeśli tak, to czemu nie powiedział mi o tym wcześniej? Cóż, na te pytania nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Przynajmniej nie dziś, nie teraz. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co na siebie włożę na randkę i jak podejdę Kubę, by wyciągnąć od niego informacje.

***
Punktualnie o osiemnastej byłam pod klubem. Rozglądałam się dookoła, ale nigdzie nie widziałam Kuby. Stwierdziłam, że jeśli nie przyjedzie w ciągu kolejnych pięciu minut, to wracam do domu. Jak na zawołanie obok mnie pojawił się jego motor a na nim on. W oddali słyszałam dźwięki syren policyjnych.

- Dobrze, że przyszłaś. Wiesz miałem dziś taki mały poślizg, więc wsiadaj szybko a ja ci wszystko później opowiem – powiedział.

Nie miałam siły się sprzeciwiać.

Wsiadłam na czarnego Harleya i ruszyliśmy. Ogarnęło mnie dziwne deja vu. Przypomniał mi się sen sprzed miesiąca. Jednak, moje uczucia były zupełnie inne niż tamte. Czułam jak wiatr rozwiewa mi włosy. Zacisnęłam dłonie na kurtce Kuby, a ten przyspieszył. Obróciłam głowę i zauważyłam trzy radiowozy jadące za nami. No, chyba nieźle musiał sobie nagrabić. Wjechaliśmy w jakąś wąską uliczkę. Przed nami widziałam jedynie zamurowaną ścianę i przewrócony przed nią kontener. Wiedziałam co planuje zrobić i w środku cała trzęsłam się z przerażenia, ale również z ekscytacji. Z prędkością około 300 km/h wjechaliśmy na kontener, po czym przeskoczyliśmy nad ścianą. Myślałam, że się rozbijemy, ale jakoś udało nam się przeżyć. Dalej mijaliśmy wąskie uliczki, aż w końcu stanęliśmy przed restauracją.
Kuba poprosił mnie, żebym weszła do środka i zajęła stolik, a on w tym czasie jeszcze coś załatwi. Jak powiedział, tak zrobiłam. Kelner zaprowadził mnie do niewielkiego stolika na poboczu sali.

Długo nie posiedziałam sama. Mój towarzysz szybko do mnie dołączył.

- To tak na wstępie przepraszam cię za tą sytuację przed chwilą, ale nie przewidziałem tego. A tak w ogóle, jak ci na imię? – zapytał.

- Kamila – skłamałam, bez zająknięcia.

- Kamila, Camille, ładnie – uśmiechnął się zawadiacko. – Tak więc Kamilo, opowiedz mi coś o sobie.

- Chwileczkę, zdaje się, że to ty mi się tutaj miałeś tłumaczyć, a poza tym, nawet nie wiem jak się nazywasz.

- Jakub Fantom. Nic ci to nie mówi? – kiedy potrząsnęłam przecząco głową, wydawał się odczuwać lekką ulgę. – W takim razie dobrze, może lepiej się tym nie zajmujmy.

- Czemu? – nie dawałam na wygraną.

- Och, słoneczko widzę, że jesteś ciekawska. Kelner! – pstryknął palcami. Po chwili pojawił się obok nas młody chłopak mniej więcej w moim wieku. Wyglądał na przerażonego. – Poproszę najlepsze, czerwone wino, jakie macie i dwie sałatki z grejpfrutem.

Nie miałam nawet szans, by zmienić jego zamówienie. Trudno, może będzie się to dało zjeść.

2 komentarze:

  1. Why don't you call to me bebe? ;P
    I want to see you bb...
    Czemu do mnie nie piszesz?
    Rozdzialik świetny, tak samo ostatnie el, ale pisz je dłuższe.
    I miss you,
    Twój Pomysłodawca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo
    Więcej, więcej, więcej ;))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)