czwartek, 9 stycznia 2014

nie mieszaj się cz.5

przepraszam Was, że dopiero dziś dodaję, ale miałam trochę na głowie i nie miałam jak wejść na komputer. kolejny rozdział w środę, a jeszcze dziś postaram się dodać el :)
----------------------------
W końcu się udało. Czarny numer 14 widniał na podziwianych przeze mnie drzwiach. Odetchnęłam głęboko i weszłam do niewielkiej, staromodnej sali. Przy wielkim drewnianym biurku siedziało troje przedstawicieli Rady zażarcie o czymś dyskutujących, a co dziwniejsze w rogu zauważyłam Huberta. Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia. Chwilę później rozległ się donośny głos niskiej, starszej pani.

- Miło, że udało się pani do nas trafić. Tak, więc jak pani wie dziś jest dzień, w którym otrzyma pani swoje pierwsze samodzielne zadanie i pozna swojego opiekuna, który będzie panią nadzorował w czasie jego wykonywania. Z przydziałem zapozna panią pan Rychlicki.
Skinęła głową na siedzącego obok niej dość postawnego bruneta. Ze wszystkich przedstawicieli wyglądał najmłodziej. Podniósł się i zaczął przemówienie.

- Tak, więc panno – spojrzał ukradkiem na listę – Klaudio. Rozumiem, że wie pani, co się wiąże z niewypełnieniem zadania i nie muszę już odczytywać zasad panią obowiązujących. Od jutra zamieszka pani w Gdańsku, gdzie będzie pani badać sprawę tamtejszej mafii. Najbardziej interesującym obiektem będzie dla pani Jakub Fantom – wnuk jej założyciela i obecny przywódca. Nadzorował panią będzie Hubert Gregorczyk jeden z naszych najlepszych absolwentów. Więcej informacji i bilety pociągowe znajdzie pani w tej kopercie. – To mówiąc podał mi ją. – Od teraz liczymy, że skupi się pani wyłącznie na swojej misji i dostarczy nam potrzebne informacje. Życzymy powodzenia. Może pani już odejść.

Byłam w zbyt wielkim szoku, by móc cokolwiek odpowiedzieć. Pospiesznie wyszłam z sali i osunęłam się na podłogę. Czułam się tak bezradna, jak nigdy przedtem. Z jednej strony cieszyłam się, że Hubert pojedzie ze mną, a jednak coś w moim wnętrzu podpowiadało, iż nie jest to najlepszy pomysł. Byłam pewna, że jego obecność będzie mnie dekoncentrowała, ale będę musiała się z tym pogodzić. Chwilę później usłyszałam trzask przekręcanej klamki. W drzwiach pojawił się Hubert. Patrząc na jego minę zauważyłam, że cieszył się ze swojego przydziału. Kiedy zobaczył mnie siedzącą na podłodze ze zdołowaną miną uklęknął przede mną i zapytał czy dam sobie z tym radę. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. On przecież nie wie, iż jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Jego obecność w trakcie spełniania mojej misji oraz poczucie, że mnie nieustannie obserwuje były dobijające.
„Dobra dziewczyno, wstań i weź się w garść. W końcu świat się nie zawalił. Będziesz musiała zignorować jego obecność i całkowicie poświęcić się zadaniu. A teraz głowa do góry, uśmiech na twarz i ruszaj cieszyć się swoimi urodzinami.”

Podniosłam się z podłogi i chowając do kieszeni marynarki kopertę z zadaniem, udałam się w kierunku drzwi. Hubert był zdezorientowany, ale szybko się pozbierał i dołączył do mnie.
Po kilkunastu minutach kłótni zdecydowaliśmy, że weźmiemy pizzę na wynos i zjemy ją w moim mieszkanku. Z uwagą przyglądałam się, jak Hubcio składa zamówienie. „Jak bardzo chciałabym, żeby tu został – myślałam. W końcu obiecałam sobie, iż nie będę się przywiązywać, a jak mam tej obietnicy dotrzymać, kiedy część mojej przeszłości nie opuści mnie przez najbliższy rok?” Moje rozmyślania tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłam mojego przyjaciela stojącego z zapakowaną pizzą koło mnie.

- To, co chyba idziemy? – zapytał. Momentalnie się otrząsnęłam i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.

1 komentarz:

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)