środa, 22 stycznia 2014

nie mieszaj się cz.7

Obudziło mnie dzwonienie budzika. Szybko go wyłączyłam, by nie zbudzić Sandry i łapiąc po drodze luźne ubrania ruszyłam pod prysznic. Włosy związałam wysoko i pozwoliłam, by strugi letniej wody zmyły ze mnie wczorajsze zakupy.

Naszykowałam sobie torbę na drogę, do której spakowałam wodę, portfel, parę czasopism, jakieś ciastka, telefon i kopertę z zadaniem. Do tej pory wyjęłam z niej tylko kartę kredytową. Zdecydowałam, że informacje o moim obiekcie przeczytam w drodze do Gdańska. Przed wyjściem zajrzałam jeszcze do mojej przyjaciółki. Było mi smutno, że muszę ją opuścić, ale wiedziałam, że prędzej czy później się pozbieram. Zamknęłam za sobą drzwi i włożyłam klucz pod wycieraczkę wiedząc, że w najbliższym czasie nie będzie mi już potrzebny. Ciągnąc za sobą walizkę, wyszłam przed kamienicę równo z nadchodzącym z lewej Hubertem.

- Gotowa? – zapytał.

- Bardziej gotowa nie będę – odparłam po chwili.

- W takim razie ruszajmy.

Na peronie pojawiliśmy się dziesięć minut przed pociągiem. Gdy dojechał, Hubert zapakował nasze bagaże, a ja w tym czasie zajęłam wyznaczone nam miejsca. Nagle poczułam ogarniające mnie zmęczenie, więc, gdy tylko mój przyjaciel zajął miejsce obok mnie usnęłam wtulając się w jego pierś.

Musiałam przespać jakieś trzy godziny, bo, kiedy się obudziłam znajdowaliśmy się w Toruniu. Zauważyłam, że siedzący obok mnie Hubert trzyma w rękach kubek kawy.

- Mogę? – zapytałam, wskazując na napój.

- Jasne – odparł i podał mi go. – Tylko uważaj, bo gorące.

Jakie szczęście, że piliśmy taką samą kawę. Po wypiciu kilku łyków poczułam się niezwykle rozbudzona i pełna życia. Wyjęłam ciasteczka i poczęstowałam mojego przyjaciela. Wziął jedno i pochłonął je tak szybko, że, ledwo zdążyłam to zauważyć. Wyjęłam z torby gazetę i przez resztę drogi skupiłam się na jej przeczytaniu.

Nie wiem dokładnie, ile godzin minęło, ale po jakimś czasie Hubert dał mi znać, że jesteśmy na miejscu. Szybko wysiedliśmy z pociągu, zabraliśmy nasze bagaże i pojechaliśmy wynajętą uprzednio taksówką pod adres wskazany na kartce. Przed naszymi oczami wirowały kolorowe bloki, domy i wieżowce. Byłam ciekawa, gdzie nas ulokują. Taksówka zatrzymała się po około dziesięciu minutach pod niewielkim motelem.

Z zewnątrz wyglądał całkiem przytulnie. Wejścia strzegły dwa kamienne lwy. Drewniane drzwi prowadziły wprost na oświetlony światłem słonecznym hol. Podczas gdy ja się rozglądałam mój przyjaciel poszedł po klucze do naszych pokoi. Po dotarciu na piętro okazało się, że wcale nie będziemy sąsiadami. Jedno z nas musiało zamieszkać na drugim piętrze. Szybko chwyciłam swój klucz i wbiegłam po schodach o mało się nie wywalając. Moja walizka o mało się nie rozwaliła. Rozglądałam się na boki szukając odpowiednich drzwi. Nie zajęło mi to dużo czasu. Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do niewielkiego żółtego pokoiku.

Nie będę się rozpisywać jak wygląda pokój, bo nie ma to sensu. Przejdźmy od razu do planowania mojej operacji „ wkręć się”.

3 komentarze:

  1. suuperr <3 Kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER rozdział ale kiedy dodasz ever liar ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uważam, że ciekawy rozdział. Również pytam: kiedy następny el? ^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)