środa, 29 stycznia 2014

nie mieszaj się cz.9

- Hej mała, zaczekaj!

Obróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz. Po dokładnym przyjrzeniu, stwierdziłam, iż całkiem niezłe z niego ciacho.

- Tak?

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Miałem nadzieję, że lepiej cię poznam. Najlepiej dziś wieczorem w moim apartamencie – uśmiechnął się zalotnie.

- Kotku, przykro mi, ale nie zaliczam się do takich dziewczyn.

Chyba go zaintrygowałam, bo nie zrezygnował.

- W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić cię na randkę. Powiedz mi, gdzie mieszkasz, to po ciebie jutro wpadnę. Może być koło szóstej?

- Żartujesz sobie ze mnie? Kto w ogóle powiedział, że ja chcę cię poznać?

Chyba nie był przyzwyczajony do odmowy. Wydawało mi się, że jeśli za chwilę nie usłyszy ode mnie twierdzącej odpowiedzi, to się na mnie rzuci. Cóż, może i byłam silna, ale każdy głupi wie, że mała dziewczyna, chociażby nie wiem jaką siłę miała, nie ma szans z trzema dużymi chłopakami. Oczywiście pozostali dwaj to jego ochroniarze, stojący przy drzwiach klubu.

- Myślę, że jesteś na tyle mądrą dziewczynką, by wiedzieć, że mi nie można odmówić. Bądź tu jutro o osiemnastej.

- A jak mnie nie będzie, to co? – zapytałam zadziornie.

- Nie ma takiego miejsca na świecie, gdzie bym cię nie znalazł. Zbyt bardzo mi się spodobałaś skarbie, żebym tak szybko odpuścił. W takim razie do jutra. – uśmiechnął się i wszedł z powrotem do klubu.

Czułam, jak kamień spada mi z serca. Pierwsze starcie miałam z głowy. Wiedziałam, że nie będzie mi łatwo dowiedzieć się czegoś od niego, ale jakoś musiałam to zrobić.

Wróciłam taksówką do motelu. Pod moim pokojem już czekał Hubert, gotowy wysłuchać mojego sprawozdania. Streściłam zdarzenia dzisiejszego wieczora. Wydawało mi się, że jak na pierwszy raz dobrze mi poszło. Zjedliśmy przyniesione przez mojego przyjaciela pączki i zaczęliśmy oglądać jakieś romansidło. Po kilkunastu minutach zasnęłam na kolanach Hubcia.

Było mi tak wygodnie. Jeszcze nigdy nie miałam tak miękkiej poduszki. Jemu najwyraźniej też było wygodnie, bo, kiedy się obudziłam, spał pode mną. Wyglądał tak niegroźnie i niewinnie. Powoli podniosłam się i dałam mu buziaka w nos. Zaczął się wiercić i w końcu owinął swoje ramiona wokół mnie i przyciągnął moje ciało do swojego, nie dając mi szansy, bym się wymknęła. Otworzył oczy i spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.

- Dzień dobry – szepnął.

- Dzień dobry – dałam mu buziaka w policzek i spróbowałam się wyślizgnąć. Na całe szczęście rozluźnij swój ucisk i mi się udało. – No to, co powiesz na śniadanko? Może naleśniki? – zaproponowałam.

- Jasne, czemu nie.

- No to świetnie. To ja idę się przebrać, a ty bierz się do roboty – rzuciłam mu rozbrajający uśmiech i jak najszybciej wślizgnęłam się do łazienki. Usłyszałam jeszcze dźwięk uderzającej o drzwi poduszki.

- Też cię kocham – krzyknęłam.

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :)
    Jeśli potrzebujesz zwiastuna na swojego bloga to serdecznie zapraszam tutaj :
    dolina-zwiastunow.blogspot.com
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne opowiadanie, masz wielki talent :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Kiedy kolejna część? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. super czytam regularnie;) zapraszam do siebie
    wilczeprzeznaczenie.blog.pl

    Pozdrawiam Wiwi

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj!
    Zapraszam na swojego bloga ----->http://littleangel10001.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania, więc zachęcam Was do zostawiania po sobie śladu :)