Tum tum tum tum oto powracam a wraz ze mną nowy i dłuższy rozdział Ever liar ;p widzę, że jeden cel już osiągnięty, a do osiągnięcia drugiego został już tylko jeden komentarz :D nawet nie wiecie ile radości we mnie wywołujecie. ostatnio omal się nie popłakałam na przystanku, kiedy zobaczyłam wasze komentarze :)
dziękuję, że jesteście ze mną mimo wszystko. mam jeszcze takie małe pytanie: czy tego bloga czyta jakiś chłopak? bo zdarzyło mi się, że na Quku napisał jeden i zainteresowało mnie to.
a i jeszcze jedna maleńka regułka : aby pojawił się kolejny rozdział jakiegokolwiek opowiadania pod ostatnim postem muszą być co najmniej dwa komentarze.
wiem, że trochę wymagam, ale to mnie bardziej motywuje do pisania. to chyba tyle miłego czytania i miłych Walentynek :D
-------------------
Zbliżały się święta, a ja coraz boleśniej odczuwałam skutki opuszczenia przez jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Po pogrzebie zaczęłyśmy z mamą planować Wigilię, lecz zapowiadała się ona dość przygnębiająco.
Nigdy nie mieliśmy dużej rodziny. W sumie to byliśmy w niej tylko my z babcią. Kilka lat temu często wpadała do nas również ciocia Jill, ale po pewnej, dynamicznej kłótni z mamą, odcięła się od nas całkowicie. Szkoda, bo bardzo ją lubiłam. Zawsze ciekawiło mnie, o co im wtedy poszło, ale mama mi nie chciała powiedzieć.
Tak, więc zostaliśmy we trójkę, jeśli liczyć Dimkę, to w czwórkę. Tata stwierdził, że nie ma sensu siedzieć w domu. Wiedział, iż cały czas byśmy się tylko z mamą zadręczały, więc postanowił również w naszym imieniu, że wyjedziemy w nad jezioro. Żadna z nas nie miała na to najmniejszej ochoty, ale ponieważ już za wszystko zapłacił, nie miałyśmy innego wyjścia. Może nie będzie tak źle?
Wyjazd zaplanowaliśmy na jutro rano. Już drugą godzinę stoję przed szafą i zastanawiam się, co ze sobą zabrać. Śnieg padający za oknem, zresztą jak cała dzisiejsza pogoda, nie nastraja mnie zbyt pozytywnie do jakiegokolwiek wychodzenia z domu. Czuję się jak kompletny wrak i nie wiem czy to przez ostatnie wydarzenia czy przez tą całą zimę.
Od kilku dni nie miewam już żadnych snów, chociaż bardzo chciałabym je mieć. Najbardziej zależy mi na zrozumieniu ostrzeżenia, które dostałam od babci. Chciałabym wiedzieć, kim są ci „oni”, czy ich znam, czy mieszkają może gdzieś w pobliżu. Najgorsze jest to, co nieznane. Do tego ten znaleziony list. W kopercie, o czym wcześniej zapomniałam wspomnieć, znajdował się również opal identyczny jak ten, który od moich urodzin noszę na szyi. Wcześniej wydawało mi się to nieistotne, ale ostatnio zaczęłam trochę nad tym dumać. Babcia zawsze była bardzo ostrożna i nie zostawiła go na wierzchu, co oznaczało, że miała w tym jakiś swój cel, który musiałam odkryć.
Mac po pogrzebie wyjechał z Dobsonu, aby spędzić święta z rodziną. Odkąd pamiętam, wydawało mi się, że czarownicy są w pewnym sensie poganami i nie obchodzą takich świąt jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Co prawda moje wiedza opierała się w większości na filmach Disneya i książkach od historii, w których kobiety palono na stosie za leczenie innych. Ale to było kilkaset lat temu, więc chyba nie miałam zbytnio, na czym polegać. Kiedy Mac mi o tym powiedział ucieszyło mnie to. Dzięki temu nie musiałam zmieniać swoich poglądów na świat i swojej religii, do której byłam w jakimś stopniu przywiązana. Jeszcze dużo pracy i nauki przede mną, ale w końcu się z tym oswoję.
Koniec końców spakowałam kilka koszulek z długim rękawem, ciepłą piżamkę, dwie pery getrów, jakieś skarpetki i bieliznę. Podsunęłam walizkę pod łóżko z zamiarem dopakowania jej rano. Akurat, kiedy skończyłam dostałam smsa. Okazało się, że był on od Eda. Pytał, co u mnie. Spokojnie odpisałam, że jakoś się trzymam. Nie wiedział o tym, co się stało po naszym rozstaniu. Chwilę później zamiast odpisać zadzwonił do mnie.
- Hej. Co się stało? – zapytał na wstępie.
- A skąd pomysł, że coś miało się stać? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Przecież z mojego smsa nie można było chyba aż tyle wywnioskować.
- Intuicja. Słyszę, że cię coś gryzie, więc?
Musiałam mu przyznać rację. Trochę mnie zdziwił. Kiedy byłam z Nickiem, czy też Chrisem, żaden z nich po jednym smsie nie wiedział, że coś jest nie tak. Ed był zdecydowanie inny.
- Małe problemy rodzinne. Nic, o czym chciałabym gadać. Marzę teraz tylko o tym żeby o wszystkim zapomnieć i się odstresować.
- No to chyba mam dla ciebie idealną propozycję. Co powiesz na wypad na łyżwy? Może w piątek?
- Bardzo bym chciała – odparłam, - ale nie mogę. Wyjeżdżam na kilka dni i nawet nie wiem, kiedy wrócę. Ale obiecuję, że dam ci znać.
- Straszna szkoda. Co robisz?
- Właśnie skończyłam pakowanie i trochę się odprężam, a ty?
- Leżę i myślę o tobie - powiedział.
Zarumieniłam się. To było miłe.
- Cieszę się.
Gadaliśmy jeszcze z godzinę o naszych planach na ferie zimowe i ustaliśmy, że jak tylko wrócę to wybierzemy się na te łyżwy. Kiedy skończyliśmy rozmowę zeszłam jeszcze do salonu.
Rozłożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam na jakiś głupkowaty teleturniej. Nie zwracałam zbytniej uwagi na to, co w nim się działo. Zbyt mocno pochłonęły mnie moje własne myśli. Marzyłam o tym, jakie moje życie byłoby teraz gdybym wcześniej poznała Eda, a nie Nicka. Zależało mi, co prawda na Nickolaju, ale cierpiałam przez niego praktycznie cały czas. Może teraz będzie lepiej. Oby teraz było lepiej, bo nie wiem czy zniosę kolejne rozczarowanie.
Świetny rozdział. Jak zwykle zresztą, ale za długo czeka się na akcję...
OdpowiedzUsuńRozkręć to troszkę, jeżeli wykorzystasz nasze pomysły na temat jeziora, to powinno już szybko pójść ;P
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Twój Pomysłodawca
PS.
Dzięki za powiadomienie;*
Do zobaczenia jutro w kinie;D
<333 kocham to, kiedy next ??, jestem ciekawa co będzie dalej ; Dodawaj szybko:Czekam ... <3
OdpowiedzUsuńFajne;) czekam na next
OdpowiedzUsuńzajebista rzecz ^^
OdpowiedzUsuńpisz szybciej <33
OdpowiedzUsuńjesteś geniusem :p pisz szybciej kolejne częście
OdpowiedzUsuńfajna notka a kiedy nastepna?
OdpowiedzUsuńdziś o 20:35 :D
Usuń